Trump nie ma planu. Przestańcie szukać tam logiki, 07.03.2025

 

Trump nie ma planu. Przestańcie szukać tam logiki

Marta Nowak

Widziałam najlepsze umysły swojego pokolenia, jak tracą czas na szukanie drugiego dna w kolejnych pomysłach Trumpa. Prezydent wyczynia najdziksze swawole, a świat tymczasem siedzi i duma, co takiego miał na myśli. Ludzie, tam nie ma planu. Odpuśćcie. I przygotujcie się na najgorsze – pisze Marta Nowak z Gazeta.pl, współautorka podcastu “Co to będzie”.

Teorie są rozmaite. Trump to agent Krasnov zrekrutowany przez KGB blisko czterdzieści lat temu. Trump to nie jest agent Krasnov, ale Putin ma na niego takie haki, że ten do końca życia się nie wychyli. Trump ma wszystko przemyślane i realizuje amerykański masterplan w obliczu apokalipsy klimatycznej. Trump używa swojej własnej nieprzewidywalności jako broni, żeby inni przywódcy nie poczuli się zbyt pewnie. Trump to narcyz, którego można ugłaskać komplementami. Trump ma w pompie komplementy, bo wrażenie robi na nim tylko naga siła. Trump zrobi X, a nie Y, bo tak wynika z dogłębnej analizy siedemnastu podobnych sytuacji w przeszłości, a także z fusów, szklanej kuli i lotu orła nad Waszyngtonem. Nawet nie żartuję. Jak macie znajomą tarocistkę, poproście, żeby postawiła wam karty. Sprawdzi się tyle samo co z niektórych prognoz o tym, co zrobi, a czego nie zrobi Trump.

Siedem tygodni chaosu

W chwili, gdy piszę ten tekst, Donald Trump rządzi od niespełna siedmiu tygodni. W tym czasie wydarzyły się rzeczy następujące:

  • USA zbliżyło się do Rosji bardziej niż w ciągu ostatnich osiemdziesięciu lat.
  • Niemcy – ze wszystkich krajów akurat Niemcy! – w reakcji na politykę amerykańskiej administracji wyrzucają do kosza świętą regułę budżetową, żeby móc się bardziej zbroić.
  • Chińska ambasada w USA ogłosiła, że jeśli Stany chcą wojny “handlowej, celnej albo jakiejkolwiek innej”, to proszę bardzo, Chiny będą walczyć do ostatniej kropli krwi.
  • Bank Rezerwy Federalnej Atlanty prognozuje, że w pierwszym kwartale tego roku amerykańskie PKB wyniesie 2,8 proc. na minusie – o 7 pp. mniej niż miesiąc temu.
  • Produkty importowane do USA z Kanady i Meksyku mają zostać obłożone cłami, ale potem jednak ceł udaje się uniknąć i może w ogóle zostaną odłożone na świętego nigdy, ale oho, nie, jednak wejdą w życie, tylko w sumie nie wiadomo na jak długo, bo być może zaraz zostaną zniesione, aha, dobrze, te na samochody już są czasowo wstrzymane, i tak się kręci ta karuzela.
  • Amerykańskim resortem zdrowia kieruje człowiek znany z tego, że lubi zbierać trupy zwierząt przy drodze; tymczasem amerykańskie hodowle drobiu dziesiątkuje ptasia grypa, a ceny jajek są tak wysokie, że szefowa Departamentu Rolnictwa zachwala zakładanie przydomowych kurników (fajnie, ciekawe, jak to się skończy, dawno nie było żadnej pandemii).
  • W departamentach rządzą dwudziestoletni hunwejbini, a doświadczonych urzędników zwalnia się bez ładu i składu; finansowanie federalnych programów jest wstrzymywane z dnia na dzień; pracownicy rządowi dostali zakaz pracy zdalnej, a jednocześnie ludzie Elona Muska wyprzedają powierzchnię biurową, więc niektórzy nie będą mieli gdzie wracać.

Mogę tak dalej, ale chyba wystarczy. Jeśli kogoś zaciekawił punkt o zbieraniu trupów przy drodze – tutaj znajdziecie mój tekst o Robercie F. Kennedym Jr. i jego zainteresowaniach. O osiągnięciach ludzi Elona Muska w agencjach rządowych szerzej pisałam zaś tutaj.

W tym szaleństwie nie widać żadnej metody. Trump a to coś ogłasza, a to odwołuje, a to wraca do poprzedniego pomysłu. Niby obraża przyjaciół i łasi się do wrogów, ale też bywa raz tak, raz siak: wobec Rosji zachowuje się szokująco inaczej niż republikańscy poprzednicy w Białym Domu, za to Izrael hołubi dokładnie tak jak można by się spodziewać po amerykańskim prezydencie. Jego działania trzęsą w posadach światowym ładem, a jednocześnie nie przynoszą korzyści samym Stanom Zjednoczonym. Najbardziej lojalni sojusznicy – Kanada, państwa Europy – przestają ufać Amerykanom. Zduszenie USAID sprawia, że z wielu miejsc świata znika amerykańska soft power, zostawiając pole innym graczom – czy to Chinom, czy np. lokalnym oddziałom ISIS. W samych Stanach nie jest lepiej. Gospodarka USA zaraz boleśnie odczuje cła, które Trump nakłada, jak mu w duszy zagra. Przykry będzie najbliższy sezon huraganowy, skoro powyrzucano ekspertów z amerykańskiego odpowiednika Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Instytucje państwa, rozsadzane przez Muska, już dziś trzymają się na taśmę klejącą i zaraz nie będzie z nich co zbierać. Najdrożsi trumpversteherzy, egzegeci tajemnych myśli geniusza, oświećcie mnie, proszę: gdzie tu jest ten masterplan?

Trump jest po prostu sobą

Podczas amerykańskiej kampanii wyborczej razem z Miłoszem Wiatrowskim-Bujaczem prowadziliśmy cykl podcastowy “Co to będzie w Ameryce”. W tym czasie wysłuchaliśmy być może większej liczby przemówień Donalda Trumpa niż byśmy sobie tego życzyli. W jego trzygodzinnych rantach wątki pojawiały się, znikały i objawiały na nowo według Trumpowi tylko znanej logiki. Snuł mętne opowieści o rozmiarach przyrodzenia zmarłych sportowców. Wyborców nazywał “tłustymi świniami” i bełkotał, że żony mają pościągać ich z kanapy, żeby poszli na niego głosować. Kiedy miał odpowiadać na pytania od ludzi, wolał kolebać się na scenie do “YMCA” i “Hallelujah”. To ten człowiek teraz rządzi Stanami Zjednoczonymi. A według mojej najlepszej wiedzy nie jest tak, że w chwili złożenia prezydenckiej przysięgi na wybrańca narodu spływa wiązka światła z nieba i wtedy on magicznie mądrzeje.

Rozumiem, skąd się biorą próby logicznego tłumaczenia posunięć Donalda Trumpa. Wszyscy w naszej części świata pragniemy wierzyć, że prezydent USA jest człowiekiem odpowiedzialnym, który nie podejmuje decyzji na podstawie tego, czy wstał lewą, czy prawą nogą. Mamy nadzieję, że nawet jeśli nie rozumiemy jego zachowania, stoi za nim jakaś myśl, która w końcu objawi się naszym oczom. Chcemy mieć poczucie, że jego ruchy da się przewidzieć – bo wtedy można ukuć plan, jak go ograć. Ale czasem rzeczywistość nie układa się w żaden ukryty wzór. Bywa, że chaos jest dokładnie tym, na co wygląda.

Kochani, prowadzę was teraz czule przez kolejne etapy żałoby po Stanach Zjednoczonych sprzed roku 2025. Zachęcam do porzucenia jeszcze jednego złudzenia: że chaotyczne działania Trumpa powstrzymają albo procedury, albo ludzie wokół niego. Nowa amerykańska administracja robi rzeczy bez oglądania się na to, czy według prawa ma taką moc. Najprostszy przykład: człowiek Muska chce dostać dostęp do jakichś akt, ale nie ma stosownych uprawnień, więc urzędnik tego dostępu odmawia? No to urzędnik poleci. A jeśli chodzi o ludzi… Przed drugą kadencją Trumpa wiedzieliśmy: tym razem jest do tego przygotowany, przyjdzie nie tylko z teczką dekretów, ale także z własnymi kadrami. Kiedy ogłaszał kolejnych członków swojego gabinetu, śledziliśmy pilnie, kto się wśród nich znajdzie (bo tak to normalnie działa: rządzący dobierają sobie ministrów wedle tego, jaką politykę chcą prowadzić). Myśleliśmy: “świetnie, szefem Departamentu Stanu będzie Marco Rubio, typowy antyrosyjski jastrząb, to jest sygnał – Stany nie porzucą Ukrainy”. Dzisiaj Marco Rubio siedzi z głową wciśniętą w ramiona, a wokół Trumpa tańcuje cały korowód innych postaci. Na Europę pokrzykuje pupil Petera Thiela. Departamentem Obrony rządzi prezenter z Fox News. Z wyjadaczami z Kremla, starymi kagiebistami, negocjuje deweloper. A Rasputinem na tym amerykańskim dworze jest multimiliarder, który ciut za bardzo ceni w życiu ketaminę.

Zamiast trumpologii

A w Polsce? W Polsce część polityków wciąż udaje, że tego nie widzi. Prawo i Sprawiedliwość na pytania o prorosyjski zwrot w USA powtarza wciąż te same frazesy: że Trump “realizuje politykę America First” i że ma “transakcyjne podejście”. Aha, to w takim razie w porządku, jeśli powodem jest biznesowy background, to można działać na korzyść Rosji i nikt się nie ma prawa przyczepić. Prezydent Andrzej Duda snuje słodkie marzenia o Forcie Trump i uspokaja, że amerykańscy żołnierze nie wycofają się z naszego kraju – jakby wciąż ufając, że jak Trump coś obieca, to po sprawie, wyryte w kamieniu, podpisane krwią serdeczną. W postawie swojego amerykańskiego odpowiednika wobec Ukrainy szuka zaś sensu, mówiąc, że “to może być bardzo ostra taktyka negocjacyjna” i że nie wiemy, “w jaki sposób Donald Trump gra z Władimirem Putinem”. Przemysław Czarnek i Marcin Horała, żeby wytłumaczyć zachowanie Trumpa wobec Wołodymyra Zełenskiego, prześcigają się w krytyce prezydenta Ukrainy (“zachował się jak głupek”, “odleciał już dawno temu”). Karol Nawrocki oskarża premiera Donalda Tuska o “antyamerykańską rebelię” – a potem gani Friedricha Merza, przyszłego kanclerza Niemiec, ponieważ ten dopuszcza możliwość, że Trump wycofa z Niemiec amerykańskie wojska. Lepiej by było, jak rozumiem, zamknąć oczy i wierzyć Stanom Zjednoczonym jak pani matce, a potem obudzić się z ręką w wiadomym naczyniu.

Jeśli kluczowy partner Europy zaczyna wyczyniać takie rzeczy, że świat od tygodni nie może wyjść z szoku – jeśli raz chwali, raz grozi, raz obiecuje, raz odwołuje – rozsądnie jest nie zakładać, że Europa może na niego liczyć. W którymś momencie ludzie odpowiedzialni muszą przestać doszukiwać się drugiego dna w kolejnych nieprzewidzianych ruchach i zacząć się szykować na najgorszy scenariusz. Jeśli finalnie okaże się, że to zbytek ostrożności, bo w chwili próby Stany Zjednoczone zachowają się jak na sojusznika przystało – to wspaniale, co za ulga. Ale – jak powiedział w środowym orędziu prezydent Emmanuel Macron – trzeba być przygotowanym także na scenariusz, w którym Stany zostawią Europę na lodzie.

To, z jakich nieprzeniknionych myśli biorą się posunięcia Donalda Trumpa, paradoksalnie nie ma aż takiego znaczenia. Bardziej niż motywacja liczą się czyny. Czy Ameryka wstrzymuje pomoc dla Ukrainy z tego powodu, że Trump “realizuje politykę America First”, czy dał się złapać na triki Vance’a, czy Zełenski uraził mu ego – skutek tego jest ten sam: pomoc przestała płynąć. I to ten fakt (właśnie: fakt), a nie głęboko ukryte motywacje, które skłoniły Trumpa do takiej, a nie innej decyzji, ma realne skutki dla Ukrainy, Polski, Europy. Zamiast rozszyfrowywać rzeczywistość emocjonalną Donalda Trumpa, lepiej się skupić na rzeczywistości jako takiej. I zastanowić się: co w tak nieprzewidywalnej sytuacji robić?

A potem to zrobić.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz