"Wióry będą lecieć. On się nie zawaha". Waldemar Żurek nowym ministrem sprawiedliwości, 23.07.2025


"Wióry będą lecieć. On się nie zawaha". Waldemar Żurek nowym ministrem sprawiedliwości

Dymisja Adama Bodnara to ogromna zmiana w rządzie Donalda Tuska. Premier pozbył się jednego z najbardziej zaufanych ludzi i powołał w jego miejsce Waldemara Żurka. Nowy minister sprawiedliwości to jeden z najtwardszych obrońców praworządności i zwolennik ostrych rozliczeń z tymi prawnikami, którzy szli na rękę PiS. Sam Żurek, przyjmując funkcję ministra, ryzykuje wszystko. — Odważny to on zawsze był. Ale tu waży się niemal jego życie — podkreśla jeden z sędziów.

Waldemar Żurek za Adama Bodnara — to jedna z najbardziej rewolucyjnych i zaskakujących informacji, jakie wiążą się z rekonstrukcją rządu Donalda Tuska. — Nie mamy pojęcia, co się dzieje. Adam [Bodnar] nie dawał i nie daje żadnych sygnałów, żeby miał odchodzić, więc wszyscy w ministerstwie wisimy w próżni — mówił Onetowi jeden z bliskich współpracowników Adama Bodnara z Ministerstwa Sprawiedliwości.

— Jakiś tydzień temu Waldek oznajmił w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury, że "załatwi jeszcze dwie sprawy i będą się żegnać". Wiemy, że szkoła już szuka nowego wicedyrektora na miejsce Waldka — powiedział Onetowi inny z sędziów, prywatnie znający sędziego Żurka.

"Waldek pójdzie na noże"

 Na ministra Bodnara narzekali już niemal wszyscy — sędziowie, ci z grupy broniących praworządności, że za wolno rozlicza nominatów PiS w wymiarze sprawiedliwości, że na zbyt wiele pozwala tzw. neosędziom z Sądu Najwyższego czy że akceptuje działania nielegalnej Krajowej Rady Sądownictwa. Słowem, że jest za miękki i zbyt przejmuje się prawnymi niuansami. Narzekali i obywatele, bo Bodnar jako prokurator generalny dość ostrożnie podchodził do kwestii rozliczenia polityków poprzedniej władzy, co do których media donosiły, że mogli łamać prawo na ogromną skalę.

Mówiąc wprost, Adam Bodnar sprawę rozliczeń położył. Teraz zastąpić ma go Waldemar Żurek, sędzia, którego sami znajomi określają krótko: "jakobin". — Rewolucja ma na imię Waldemar. Waldek pójdzie na noże, nie oglądając się na nikogo i na nic — mówi nam jeden z sędziów, znający dobrze Żurka.

— On się nie zawaha, żeby dezaktywować karty wstępu dla ludzi z neo-KRS czy Trybunału Konstytucyjnego tak, żeby członkowie tych organów nie mogli dostać się do budynków. Możliwe, że pójdzie też na to, żeby stawiać im zarzuty karne za podszywanie się pod funkcjonariuszy publicznych, którymi nie są. Wiadomo, jak na to PiS zareaguje. I jak wściekną się ludzie od Zbigniewa Ziobry — opisuje.

— Te kroki rozliczeniowe mogłyby dotknąć wszystkich neosędziów. Nie tylko tych z Sądu Najwyższego, chociaż ci pewnie poszliby na pierwszy ogień — wskazuje. — Oczywiście, sam sędzia Żurek niczego takiego nie mówi, nie zapowiada, ale znając go, wiem, że czego jak czego, ale odwagi i determinacji mu nie zabraknie. Nawet gdyby sam miał za to kiedyś zapłacić — podkreśla nasz rozmówca.

"Odważny człowiek. Ryzykuje wszystko"

A zapłacić za ewentualną rewolucję tak w rozliczeniach, jak i w sądownictwie i prokuraturze sędzia Żurek może wyjątkowo wysoką cenę. — Odważny człowiek, tyle mogę powiedzieć. To dla niego gigantyczne ryzyko. Bo minister nie może być sędzią, więc konieczne jest zrzeczenie się funkcji sędziego. A taka praca ministra to może być fucha na dwa lata, jak wszystko pójdzie dobrze i zgodnie z planem i rząd Tuska nie upadnie wcześniej. A upaść może — podkreśla kolejny z sędziów, znajomy Waldemara Żurka.

— Bo gdyby Waldek po tym epizodzie w funkcji ministra chciał za te dwa lata wrócić do zawodu sędziego, to musiałby od nowa przejść przez konkurs przed KRS i zostać powołany przez prezydenta Karola Nawrockiego. I już widzę, jak Nawrocki by go powołał. W życiu — wskazuje nasz rozmówca.

— A przecież Żurek już ma na pieńku ze środowiskiem ziobrystów i PiS. Jak im jeszcze zafunduje rozliczenia, to oni mogą go, po tym jak przejmą władzę, tego samego dnia zakuć w kajdanki. A jakby był sędzią, to miałby immunitet i to metaforyczne "skucie i na glebę" musiałoby poczekać, aż mu ten immunitet uchylą — zaznacza sędzia.

"Wizerunkowo rząd Tuska Żurkiem wygrywa. Pytanie, na jak długo"

— To jest PR-owy majstersztyk, bo nikt przy Waldku [Żurku] nie powie, że Tusk nie ma odwagi rozliczać poprzedniej władzy. Więc wizerunkowo oni sprawę zmiany ministra sprawiedliwości wygrali — mówi nam sędzia z władz jednego ze stowarzyszeń sędziowskich. — Tylko tu jest jeden problem. Bo Żurek został tak bardzo skrzywdzony przez poprzednią władzę, oni go tak "przeorali", że jego przeciwnicy mogą twierdzić, że dokonując jakichś rewolucyjnych zmian w sądownictwie i prokuraturze, on się po prostu mści. A to będzie nieprawda — zaznacza.

— Bo Żurek jest tak bardzo przywiązany do idei praworządności, że nigdy by nie wykorzystał narzędzi, jakie ma minister sprawiedliwości do jakichś personalnych rozliczeń. On by po prostu naprawiał zło, którego narobiła nam w wymiarze sprawiedliwości poprzednia władza. Ale prawica i tak by mu łatkę mściciela przypięła — przekonuje.

— I ci sami ludzie, wyborcy, którzy najpierw chwaliliby każdy ruch Waldka jako ministra, za jakiś czas mogliby, słuchając narracji PiS, zacząć go krytykować, że uprawia prywatę. Tym bardziej że Żurek się nie podda, dopóki nie zrealizuje celu, jaki sobie stawia, czyli przywrócenia praworządności i rozliczenia zła poprzedniej władzy. A przy tym to wióry będą lecieć, że strach pomyśleć — podsumowuje nasz rozmówca.

onet


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz