Zbigniew Ziobro uciekł do Brukseli. “Przez bardzo długi czas nie zobaczymy go w Polsce”
Nie nocuje w domu, gubi tropy, wynajmuje mieszkania, wchodzi tylnymi drzwiami – brakuje tylko sztucznych wąsów i kapelusza. Czemu ma służyć ten cyrk, który urządza Zbigniew Ziobro?
Ostatnie posiedzenie Sejmu, kilka dni po próbie doprowadzenia Zbigniewa Ziobry przed komisję śledczą badającą sprawę Pegasusa i dzień po kolejnej konferencji prasowej byłego ministra. Na sali plenarnej Sejmu brakuje oczywiście Ziobry. Dopytujemy, czy ponownie ma zwolnienie, czy się pojawi. Okazuje się, że zwolnienia nie dostarczył i nie odpowiedział na ponaglenia w tej sprawie. Trudno zresztą, żeby zasłaniał się zwolnieniem, skoro wystąpił w TV Republika w programie na żywo o politycznej obławie na świadka.
– Albo ze strachu przed rozliczeniami przeniósł swoje życie za granicę, albo ma nadzieję, że będzie miał wpływ na Europejską Partię Konserwatystów i Reformatorów – zastanawia się poseł Witold Zembaczyński. – Nie pojawił się w Sejmie. Mógł wystąpić, ale z tej szansy nie skorzystał. Moim zdaniem to jest element jakiegoś większego planu gry.
– Ja nie wiem, czy jego nieobecność nie jest wymuszona przez kierownictwo PiS – mówi Zembaczyński, który jest członkiem komisji śledczej badającej sprawę Pegasusa. – Zapowiadało się, że będzie jakaś reakcja na wniosek o areszt, ale w sytuacji, gdy jest wniosek o uchylenie immunitetu Mariusza Błaszczaka, są kolejne zarzuty w sprawie Funduszu Sprawiedliwości, są zatrzymania w sprawie RARS, Ziobro postanowił zejść z planszy.
Żona nagrywa z ukrycia
Zbigniew Ziobro przeprowadził się z rodziną do Brukseli. Jego żona Patrycja Kotecka-Ziobro pracuje w Parlamencie Europejskim jako asystentka trzech europosłów – Patryka Jakiego, Jacka Ozdoby i Daniela Obajtka. Podobno współpracuje też z Jackiem Kurskim. Były prezes TVP pracuje dla grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów od połowy listopada zeszłego roku. To ciekawy dowód na prawdziwość powiedzenia, że nic tak nie łączy jak wspólny wróg. Kurski i Ziobro rozstali się w przeszłości bardzo nieelegancko, Kurski pisał złośliwie, że przez trzy lata zmieniał pieluchy dorosłemu facetowi. Teraz zawiązali sojusz przeciwko Mateuszowi Morawieckiemu.
– Jacek nienawidzi Morawieckiego, Zbyszek nienawidzi Morawieckiego, a teraz Morawiecki jest szefem EKR. Nie zamierzają mu ułatwić budowania się w Brukseli. Tam będą go pilnować, a tu, w Warszawie – podkopywać – śmieje się polityk PiS.
Patrycja Kotecka-Ziobro, pracując dla trzech posłów w PE, zarabia wystarczająco dużo, żeby utrzymać rodzinę na wystarczającym poziomie. Limit zarobków dla polskich asystentów to 5500 euro, ale – jak twierdzą nasi rozmówcy – jest to maksymalna kwota, którą może płacić jeden poseł. Zarobki żony Ziobry oceniają na jakieś 10-12 tys. Co właściwie była dziennikarka TVP robi w Brukseli? Pomaga w pracy posłom, chociaż europosłowie Koalicji Obywatelskiej uważają, że jednocześnie “szpieguje”. Nakryli ją na korytarzu, kiedy telefonem komórkowym nagrywała rozmowę między posłami Krzysztofem Brejzą a Dariuszem Jońskim. Przypomnijmy, Brejzę inwigilowano za pomocą Pegasusa, kiedy był szefem kampanii ówczesnej opozycji.
– Nigdy wcześniej jej nie widziałem – opowiada Krzysztof Brejza o swoim pierwszym zetknięciu z Patrycją Kotecką-Ziobro. – Wyszliśmy z Adamem Bodnarem na konferencję i stanęliśmy z boku. Widziałem, że jeden z asystentów Ozdoby filmuje Bodnara, a Ozdoba stoi z boku. Wiedzieliśmy, że coś się będzie działo. Nagle patrzę, że tak półtora metra ode mnie stoi blondynka, której nie znam. I jakoś tak nienaturalnie trzyma telefon na wysokości biodra, skierowany prosto na nas. Darek Joński mówi do mnie: “Ona nas nagrywa”. Podeszliśmy do niej i pytamy: “Dlaczego pani nas nagrywa? Pani mąż nas nagrywał i teraz pani też próbuje?”. Przez jakieś półtorej minuty patrzyła mi w oczy i nie powiedziała ani słowa, po czym odeszła.
Rozwiązanie mniej złe
Rodzina Ziobrów wynajmuje mieszkanie w Ixelles. To brukselska dzielnica ani droga, ani tania, zamieszkana przez wielu urzędników i dyplomatów. Niektórzy europosłowie mówią, że są tam całkiem przyzwoite miejsca, ale są też takie, w które lepiej się wieczorami nie zapuszczać, bo można spotkać dealerów narkotyków i młodych ludzi szukających mocnych wrażeń. Synowie Ziobry od września chodzą w Brukseli do szkoły. Nic zatem dziwnego, że policja nie zastała nikogo o 6 rano ani w domu byłego ministra w Jeruzalu, ani w mieszkaniu w Warszawie.
Były też oczywiście cele polityczne. Od roku PiS próbuje stworzyć mit prześladowanej opozycji. Każdy polityk z zarzutami czy problemami z prawem od razu zaczyna być męczennikiem, na którym Donald Tusk próbuje się zemścić. Politycy PiS doskonale zdają sobie sprawę z tego, że dla wyborców koalicji 15 października rozliczenia są bardzo ważne, mają znaczenie symboliczne. To było główne hasło kampanii przed wyborami dwa lata temu. Dlatego kiedy Zbigniew Ziobro pojawia się w Sejmie w asyście policji, a potem swobodnie z niego wychodzi, wyborcy PiS są w euforii, a wyborcy koalicji rządzącej czują złość.
– Nie mieliśmy dobrego wyjścia. W każdej sytuacji trochę zostawaliśmy z gołą dupą i sądzę, że wybraliśmy mniej złe rozwiązanie – mówią członkowie komisji ds. Pegasusa, która chciała przesłuchać Ziobrę. – Wie pani, co by się stało, gdybyśmy na niego poczekali? Usiadłby, a po 30 sekundach by wstał i wyszedł. Nie mielibyśmy nawet szansy zadać pytań, bo decyzja sądu dotyczyła wyłącznie doprowadzenia na przesłuchanie, a nie tego, czy będzie zeznawał, czy nie – wyjaśniają.
Ziobro nie chce zeznawać, ale na pewno chce istnieć w polskiej polityce. Choroba sprawiła, że prawie przez rok był nieobecny.
– Ziobro chciałby coś rozgrywać. Ale ucieka, bo ma nieczyste sumienie. Pięć razy nie stawił się przed komisją śledczą, mam nadzieję, że sąd zdecyduje o areszcie. I że będzie musiał składać zeznania w areszcie albo będzie doprowadzany z aresztu przed komisję – mówi poseł Tomasz Trela, przedstawiciel lewicy w komisji śledczej. – Zbigniew Ziobro wie, że gdyby przyszedł na komisję, to miałby temat za sobą. Pewnie byłoby już doniesienie do prokuratury, ale on się przecież z tym liczy. Wie, że traktował Fundusz Sprawiedliwości jak własną skarbonkę, że wydawał kasę na prawo i lewo, że nielegalnie kupił Pegasusa. To wszyscy potwierdzają. On myśli, że przechytrzy wymiar sprawiedliwości. Otóż nie przechytrzy. Chyba że ucieknie tak jak Romanowski na Węgry. To jest dzisiaj dla niego jedyna droga. Albo odpowie na pytania, albo ucieknie z Polski – przekonuje Trela.
Strach przed aresztem
W czasie kiedy Ziobro nie mógł czynnie uczestniczyć w partyjnych rozgrywkach, sporo się zmieniło. Jego partia weszła do PiS, Patryk Jaki wyrósł na nowego lidera, a konflikt między ziobrystami a harcerzami Morawieckiego wcale nie został zażegnany.
– To, że Zbyszek poszedł do studia TV Republika w czasie, kiedy powinien być przed komisją, że były te zdjęcia z otwieraną kratą i tak dalej, to jest dość znamienne. On dał sygnał, że walczy. W dodatku dał do zrozumienia, że Morawiecki zrzekł się immunitetu, bo jego sprawa jest poważna, a on jest niewinny i będzie się bronił przed reżimem – tłumaczą politycy PiS, którzy nie należą do żadnej ze zwaśnionych frakcji.
Morawiecki zrzekł się immunitetu po ustaleniach innej komisji śledczej, która wysłała do prokuratury wniosek w sprawie wyborów kopertowych.
– Byliśmy totalnie przygotowani na przesłuchanie Ziobry – mówią posłowie z komisji ds. Pegasusa. – Zrobiliśmy sobie ćwiczenia, jeden z posłów odgrywał Ziobrę, drugi Goska. Przewodnicząca była przeszkolona. Jeśli Ziobro chce cyrku, to będzie go miał.
Jednocześnie od posłów z tej komisji słyszę, że zdecydowanie mniej spektakularne i widowiskowe przesłuchania niejawne przynoszą lepsze efekty, bo świadkowie nie mogą się zasłaniać tajemnicą. Nawet jeśli uznają komisję za nieistniejącą, to jednak w atmosferze tajności odpowiadają na pytania. “My już znamy nazwisko osoby, która stoi za decyzją o wykorzystywaniu Pegasusa” – twierdzą posłowie z komisji, ale odmawiają dalszej rozmowy na ten temat.
– Jesteśmy przygotowani na to, że oni nie rzucają słów na wiatr i że będzie decyzja sądu o areszcie dla Ziobry – słyszę od polityków z kręgu byłego ministra sprawiedliwości.
Polityczni przeciwnicy uważają natomiast, że Ziobro się boi. Czuje zupełnie ludzki strach przed byciem w areszcie. Osadzeni nie przepadają za politykami, a tym bardziej za prokuratorami, nawet byłymi. Chociaż w takich przypadkach są zachowane wyjątkowe środki bezpieczeństwa i Służba Więzienna robi wszystko, żeby osadzony VIP nie zetknął się z więźniami, to obawy są zrozumiałe.
– Sądzę, że teraz przez bardzo długi czas nie zobaczymy Ziobry w Polsce – przewiduje polityk z komisji śledczej.
Marcin Bosacki, który w poprzedniej kadencji w Senacie badał sprawę Pegasusa, a teraz zasiada w sejmowej komisji śledczej, mówi, że Ziobro zrobi wszystko, żeby opóźnić postawienie zarzutów.
– Przede wszystkim chodzi mu o to, żeby nikt mu nie postawił zarzutów i nie zdążył zrobić procesu do czasu, kiedy PiS, na co on liczy, odzyska władzę – podsumowuje działania byłego ministra Bosacki.
Politycy z komisji mówią, że nie przesłuchali Ziobry teraz m.in. dlatego, że to mogłoby jeszcze przedłużyć całą sprawę. Nic by nie powiedział, wezwaliby go znowu, odmówiłby, znowu trzeba by go było doprowadzić i tak bez końca…
– Nie możemy go zmusić do złożenia zeznań – tłumaczy polityk z komisji śledczej. – Ale jeżeli sąd wymierzy mu karę aresztu i on nadal będzie odmawiał złożenia zeznań, to mamy jeszcze kilka możliwości. Możemy np. złożyć wniosek, żeby w imieniu komisji przesłuchania dokonał prokurator – dodaje polityk.
Jak wynika z naszych nieoficjalnych informacji, prokuratura zakłada, że badania kryminalistyczne Pegasusa – nie mówimy tu o sprawdzaniu wątków politycznych – będą trwały do 2030 r. Jeszcze przynajmniej pięć lat.
– Może nie aż tyle – trochę niepewnie odpowiada mi jeden z członków komisji śledczej, a za chwilę dodaje, że może uda się w przyszłym roku, czyli nie wcześniej niż za 12 miesięcy.
Politycy rządzącej koalicji przekonują, że są dowody i podpisane przez Ziobrę dokumenty, które wskazują, że od początku minister wiedział o zakupie systemu. Jednak inni politycy biorący udział w pracach komisji mówią, że nie widzieli pism podpisanych przez ministra. “Na razie niewiele na niego jest” – twierdzą.
Szeryf chce wrócić
W czasie kiedy Zbigniew Ziobro schronił się w Brukseli, jego ludzie w Warszawie ogłaszają, że trwa w Polsce “zamach stanu”. Jego wieloletni przyjaciel, dziś prezes Trybunału Konstytucyjnego Bogdan Święczkowski pisze wniosek, który wysyła do jednego z najbliższych ludzi Ziobry – zastępcy prokuratora generalnego Michała Ostrowskiego (którego bez zgody prezydenta nie da się zwolnić). Ten wszczyna “śledztwo” i zaczyna przesłuchiwać świadków. W tym samym czasie w Parlamencie Europejskim ziobryści atakują ministra sprawiedliwości Adama Bodnara i krzyczą o mordercach demokracji.
To wszystko pokazuje, że Ziobro chce wrócić do polskiej polityki w roli szeryfa, pogromcy “miękiszonów politycznych”. A przede wszystkim pokazuje Jarosławowi Kaczyńskiemu, kto trzyma w ręku naprawdę mocne karty i kto może realnie nękać Tuska. Z jednej strony są Morawiecki i jego koledzy umoczeni w aferę RARS, a z drugiej – Ziobro i jego koledzy oskarżający premiera o zamach stanu. Były minister sprawiedliwości nie ma wątpliwości, na kogo postawi prezes.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz