Andrzej Duda przed wyprowadzką z pałacu. "Twardo gada, a miękko działa" [KULISY], 20.07.2025


 

Andrzej Duda przed wyprowadzką z pałacu. "Twardo gada, a miękko działa" [KULISY]

Dwór się rozpierzcha, Duda pozuje na mocnego gracza, byle uniknąć losu emeryta. Ale najważniejszym wydarzeniem końca prezydentury był w pałacu ślub jego córki.

Andrzej mówił, że będzie się musiał tłumaczyć przed rodziną: nie dość, że nie wszyscy, którzy powinni być, zostali zaproszeni, to dalsi krewni nawet nie wiedzieli o ślubie Kingi – opowiada człowiek z pałacu.

Bo małopolskim zwyczajem wesele jest tłumne. A tu było kameralne.

Oczko w głowie

Prezydent, pierwsza dama, pierwsza córka i – teraz już formalnie – pierwszy zięć starali się, aby nikt spoza wąskiego kręgu wtajemniczonych nie dowiedział się, co się święci w pałacu. – Rodzina Dudów utrzymywała ślub w dużej tajemnicy. Zaproszonych było może z 50 osób – mówi nasz rozmówca.

Ślub się udał. Paparazzi zrobili zdjęcia, ale z oddali, a media plotkarskie nie zaczęły żyć zamążpójściem pierwszej córki za prawnika Mateusza Zawistowskiego (co ciekawe, pracuje dla MON), zanim stało się to faktem.

– To trochę nieprzyjemna sytuacja, jak się kogoś z rodziny nie zaprosi, a nawet ukryje taką informację. Miało być jednak poufnie i to się udało – mówi kolejny rozmówca z kręgu prezydenta.

– Zaprosili najbliższą rodzinę i zapłacili za przyjęcie z prywatnych pieniędzy. Nikt nie powinien się ich czepiać – słyszymy z jego kręgu. Ustawa o wynagrodzeniach dla VIP-ów, a więc i prezydenta, mówi, że głowa państwa może korzystać z pałacu do "zaspokojenia potrzeb reprezentacyjnych i mieszkaniowych na czas zajmowania tego stanowiska". Prezydent, organizując ślub w kaplicy pałacowej i przyjęcie w przyległych pomieszczeniach, zaspokajał potrzebę mieszkaniową.

Człowiek znający prezydenta: – Kinga to oczko w głowie Andrzeja i Agaty. Zwłaszcza ojciec nie przepuści żadnego ataku na córkę.

Kinga od dawna była pod specjalną ochroną. Jak ujawniali moi rozmówcy w książce "Duduś. Prezydent we mgle. Kulisy pałacu Andrzeja Dudy", zwłaszcza Marcin Mastalerek blokował publikacje w mediach o prezydenckiej córce.

Dziadkiem, ale nie emerytem

To był ostatni moment na ślub w pałacu i wesele w jego ogrodach. 6 sierpnia Duda będzie musiał się wyprowadzić. Już trwa wielkie pakowanie, ale nie wszyscy są na walizkach, bo niektórych ministrów w spadku dostanie Karol Nawrocki.

Kinga Duda, Andrzej Duda i Agata Konrhauser-Duda w Pałacu Prezydenckim w 2020 r.Radek Pietruszka / PAP
Kinga Duda, Andrzej Duda i Agata Konrhauser-Duda w Pałacu Prezydenckim w 2020 r.

Odchodzący prezydent nie ma jasnego planu co dalej, ale wie, kim być nie chce: emerytem, komentatorem polityki jak Bronisław Komorowski. Marzy mu się utrzymanie w polityce i aktywny udział w dobijaniu rządów Donalda Tuska. To dlatego stara się być wyrazisty i ostry jak brzytwa.

A jak już Tuska nie będzie, to premierem mógłby zostać. – Gdyby mi taką propozycję złożono, tobym się nie wahał – mówił w "Gościu Niedzielnym".

– Gdy Duda mówi, że chce być premierem, to wcale nie oznacza, że chce nim zostać. Chce przez to powiedzieć, że nie widzi mu się rola emeryta – uważa jeden z moich rozmówców.

Rok temu powiedział Tuskowi w cztery oczy, że jest jeszcze młody. Miała to być groźba – że przyjdzie jeszcze czas, gdy weźmie na nim odwet czy też – jak sam by powiedział – wymierzy sprawiedliwość. Opowiada więc, że jest gotów stanąć na czele prawicowego gabinetu – na co liczy – Prawa i Sprawiedliwości razem z Konfederacją.

– Nie może przecież mówić, że zostanie zwykłym posłem z Krakowa albo Nowego Sącza – słyszymy od ważnego polityka znającego się z Dudą. Ale za tymi deklaracjami nie stoi żaden misterny plan. – Po prostu daje znać, że nie wybiera się na emeryturę. Że jest gotowy coś robić w polityce.

Inny znany polityk PiS: – Prezydent zgłaszający się sam na premiera – to wygląda wyjątkowo dziwne. Jego otoczenie już jednak liczy szable w PiS, które Duda miałby po swojej stronie w walce o to premierostwo.

Prof. Rafał Chwedoruk, politolog z UW: – Nie wiadomo, dlaczego PiS i Konfederacja miałyby stawiać na Dudę. Po wyprowadzce z pałacu, jeśli nic się zasadniczo nie zmieni, znajdzie się w próżni i będzie mu groził status prawicowego publicysty. Gdyby od dawna planował bycie premierem, mógł się osadzić w jakiejś frakcji w PiS albo zbliżać do Konfederacji.

Duda nie zdefiniował swojej prezydentury. – Nie został ani strażnikiem świętego prawicowego ognia, którego by bronił przed realnymi i wymyślonymi zagrożeniami, ani liberalnym reformatorem prawicy, który byłby nieco na lewo od PiS – podkreśla Chwedoruk. Dr Jacek Sokołowski z Uniwersytetu Jagiellońskiego: – Spełniło się to, czego obawiał się Jarosław Kaczyński: wyrosło coś na prawo od PiS. Zróżnicowana wewnętrznie, agresywna Konfederacja zabiera PiS elektorat, który bardzo trudno już będzie odzyskać. Ktokolwiek chce aspirować do bycia liderem po prawej stronie, musi się stawać radykalny. Premierostwo to mrzonka, za to w pałacu wciąż żyją przekonaniem, że inny projekt uda się dowieźć: członkostwo Dudy w Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim. Taka fucha to bywanie wśród największych w świecie, podróże, blichtr. Duda ma bardzo bliskie relacje z Thomasem Bachem, ale jego poprzednie zakusy na olimpijskiego notabla skończyły się klapą, a Bach nie jest już szefem MKOl. W pałacu można jednak usłyszeć, że jest nadzieja i kolejne podejście Dudy na początku 2026 r. będzie skuteczne.

Najbardziej ufna była łania Reginka

Na koniec swoich 10 lat w pałacu Andrzej Duda chce się pokazać jako polityk bardzo twardy. Przynajmniej werbalnie i mimicznie. Jego słowa wzbudziły nawet zadziwienie prezesa Jarosława Kaczyńskiego.

Jeszcze w kampanii wyborczej prezydent wystąpił na konwencji Nawrockiego w Łodzi z płomienną mową, utrzymaną w najtwardszej linii PiS. Kaczyński powiedział do ludzi wokół siebie, że nie spodziewał się, "że ten Duda to taki odważny człowiek". I dodał: "Po tym, co powiedział Duda, moje wystąpienie było niepotrzebne".

Prezydent Andrzej DudaGrzegorz Momot / PAP
Prezydent Andrzej Duda

Ale kłopot z Dudą – w oczach Kaczyńskiego – jest taki, że twardo gada, a miękko działa.

Poseł PiS: – Prezydent może spokojnie odejść i po dwóch kadencjach jeździć sobie po uniwersytetach z wykładami. Duda jednak się radykalizuje i nie dzieje się to bez przyczyny. Liczy, że nie wypadnie z polityki.

Prof. Chwedoruk: – Zradykalizował się na koniec, bo cały dyskurs polskiej polityki przesunął się bardzo na prawo. Najbardziej od 1989 r. Środek ciężkości jest między PiS a Konfederacją i Duda usiłuje się w to przesunięcie wpisać.

Prezes PiS ma jednak pamięć dobrą i tylko gdy chce, to krótką. Kaczyński pamięta Dudzie to, że o mało co nie doprowadził – taki był jego ówczesny strach – do końca PiS wetami wobec ustaw sądowych z 2017 r., nie przystał na "lex TVN" i śmiał mieć jakiekolwiek żądania choćby w sprawie dymisji Jacka Kurskiego z funkcji prezesa TVP. W partii niektórzy żartują, że w czasie prezydentury z Dudy wyszła niegdysiejsza (na samym początku kariery na początku lat 2000) przynależność do Unii Wolności. Przemalowanie się na prawicowego twardziela uznają za niewiarygodne. Dla Nowogrodzkiej Duda stwardniał tylko po to, by dobrze ­skończyć.

Ludzie bliscy Nowogrodzkiej lubią przypominać, jak srogo mówił i niewiele z tego wynikało. – Jak masz być prezydentem, musisz być twardy. Nie możesz sobie pozwolić na to, że cię rozbije jakaś sytuacja, zwłaszcza taka, która cię dotyczy osobiście. No nie! (...) To są naprawdę poważne sprawy, tu nie ma żartów. Tu może przyjdzie dzień, że trzeba będzie podjąć takie decyzje, że człowiek sobie nawet nie wyobraża, że musiałby takie decyzje podjąć – to jeden ze sławetnych cytatów.

Duda – poza czasem wojennym, który niemal wszyscy mu poczytują za powód do chluby – lubił spędzać czas na relaksie. W lecie zwłaszcza w ulubionym ośrodku w Promniku – najbardziej prywatnej z prezydenckich rezydencji. A w zimie w górach, by mógł szusować na stokach.

W swojej książce "To ja" zachwala Promnik: "W lesie okalającym ośrodek mieszka całe stado zwierząt, m.in. ponad sto danieli i muflonów. Tuż przy tarasie zawsze stał worek karmy – gdy tylko pojawialiśmy się w salonie, zwierzęta zaglądały do okien i domagały się smakołyków. Najbardziej ufna była łania Reginka – zachowywała się niemal jak domowy pies".

Pisze też o swojej obsesji na punkcie nart. "Peter Pellegrini, prezydent Słowacji, wręczył mi świetny prezent – narty do freeride’u, ekstremalnej formy narciarstwa uprawianego na nieutwardzonym terenie, świeżym śniegu. – Czyli pan prezydent zachęca mnie do wyjechania poza utarte szlaki – żartowałem, w duchu licząc, że zdrowie i warunki po zakończeniu prezydentury pozwolą mi spróbować i tej formy narciarstwa". Bo akurat formę fizyczną Duda ma dobrą. Regularnie bywa w siłowni. Stosuje post przerywany, by nie mieć nadwagi. Nie pije albo tylko symbolicznie.

Prezydent Andrzej DudaJacek Szydlowski / Forum
Prezydent Andrzej Duda

Od miesięcy pracował nad książką, ale w PiS nie wiedziano o jego literackiej aktywności. Pomagał mu w tym Maciej Zdziarski, dziennikarz i były doradca zarządu Banku Pekao za rządów PiS. Oraz naturalnie Marcin Mastalerek, szef jego gabinetu. Do księgarń ma trafić wraz z jego wyprowadzką z pałacu. Cena: 99 zł, a w wersji z pudełkiem i autografem – 159 zł.

Do wydania książki zmotywowała go ponoć moja książka "Duduś. Prezydent we mgle. Kulisy pałacu Andrzeja Dudy". Czytał ją, tak jak i pierwsza dama. Byli wstrząśnięci tym, jak dużo jego ludzie mówią o kulisach prezydentury.

Zaczął podejrzewać, że to Mastalerek był inspiratorem "Dudusia". Nie tylko się wściekł, szef jego gabinetu popadł wręcz w niełaskę na parę miesięcy. Prezydent nie informował go nawet o swoich wyjazdach, na przykład na konwencję Nawrockiego w Łodzi.

Duda zachwala, że jego autobiografia jest "bez upiększeń i cenzury". Chce się pokazać jako mąż stanu, bohater wojennego czasu, ale i równy gość.

Polityk PiS znający się z prezydentem: – Szuka pomysłu na siebie. Książka to dodatkowy zastrzyk, by budować swój wizerunek.

Mój inny rozmówca: – Widząc agresywną promocję książki, można mieć pewność, że Mastalerek też za tym stoi.

Aksamitna zmiana

Pałac Andrzeja Dudy przechodzi do historii, ale zmiana ma być aksamitna. W kancelarii Nawrockiego – przynajmniej początkowo – ma zostać jej dotychczasowa szefowa Małgorzata Paprocka. Duda jest wręcz ojcem jej kariery polityczno-urzędniczej, bo sam ją zatrudniał w KPRP jeszcze za czasów Lecha Kaczyńskiego.

– W PiS się ją nawet ceni, ale co jej może teraz to PiS dać? Przecież nie zostanie zastępczynią wójta w jakimś miasteczku – śmieje się jeden z rozmówców.

Drugą osobą jest Wojciech Kolarski, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej i najwierniejszy z wiernych druh Dudy i jego przyjaciel. Początkowo ma zostać w KPRP, ale zakulisowo Duda szuka dla niego miejsca poza pałacem – może w NBP u Adama Glapińskiego, może na jakiejś placówce dyplomatycznej.

Dudzie udało się zadbać o parę osób, ale nie udało mu się to, na co bardzo liczył. Nie zorganizowano w Polsce ani szczytu Unia Europejska – USA, a więc nie przyleciał tak hołubiony przez niego prezydent Donald Trump, ani też szczytu UE – Ukraina. Obu wydarzeń nie chciał tu premier Tusk.

Na koniec prezydentury nie było więc politycznych fajerwerków. Jeśli przyjazd Trumpa nie wypalił, obóz prezydencki i PiS pracują nad zaproszeniem J.D. Vance’a. Wiceprezydent jest już postrzegany jako przyszły republikański następca Trumpa, więc inwestowanie w kontakty z nim może być bardzo opłacalne dla Karola Nawrockiego i PiS.

Tyle że Vance jest na fali wznoszącej, Duda – zanikającej.

Prof. Rafał Chwedoruk: – Miał swój czas w polityce, nawet bardzo dużo tego czasu, ale trudno sobie wyobrazić, że będzie nowym Tuskiem, Kaczyńskim czy Pawlakiem, którzy potrafili wrócić z nicości.

Jak dodaje politolog z UW, Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski musieli dużo robić, by nie ulec zapomnieniu. – O Andrzeju Dudzie historii będzie łatwiej zapomnieć.

Onet


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz