Finałowa prognoza prezydencka Onetu. Duże zmiany na ostatniej prostej
W finałowej prognozie prezydenckiej Onetu Rafał Trzaskowski, pomimo kolejnych spadków, pozostaje faworytem do zwycięstwa. Na ostatniej prostej umacnia się jednak Karol Nawrocki. Pomaga tutaj słabość Sławomira Mentzena, który do samego końca nie był w stanie zatrzymać silnych negatywnych trendów. W naszej ostatniej analizie sprawdzamy, jak zmieniały się notowania w tej kampanii i kto ma szansę na zaskakujący wynik. Pokazujemy też, na co zwrócić uwagę podczas ogłoszenia wyników exit poll w niedzielny wieczór. To nie indywidualne wyniki kandydatów będą najważniejsze.
Materiał powstał w ramach naszego cyklu wyborczych analiz i autorskich prognoz. Podsumowujemy jak zmieniały się notowania kandydatów w ostatnich miesiącach i kto obecnie ma największe szanse w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego.
Poniżej prezentujemy zarówno nasze ostatnie wyniki symulacji pierwszej tury, jak również prognozę i szanse kandydatów w drugiej. Policzyliśmy, jakie niedzielne rezultaty dla poszczególnych kandydatów byłyby dla nich pozytywnym lub negatywnym zaskoczeniem.
Prognoza I tury. Spadki Trzaskowskiego. Gdzie odpłynęli jego wyborcy?
Według finałowej prognozy Onetu, Rafał Trzaskowski pozostaje faworytem w I turze wyborów prezydenckich. Prezydent Warszawy jednak dalej nie jest w stanie zatrzymać trwających od ponad miesiąca trendów spadkowych. Ostatni pomiar szacuje poparcie dla niego na 32,4 proc. W szczytowym momencie tej kampanii nasz model dawał tu nawet ponad 38 proc. poparcia, obecnie to niemal 6 pkt proc. mniej.
Co ważne, większość tej straty to przepływ w stronę kandydatów lewicowych.
Na drugiej pozycji znajduje się Karol Nawrocki, który w ostatnim pomiarze przed pierwszą turą osiągnął swój najlepszy wynik w tym roku. Jego prognozowane poparcie wzrosło w porównaniu z ubiegłym tygodniem o 1,6 pkt proc., do poziomu 27,5 proc. To oznacza, że po wielu kampanijnych zawirowaniach kandydat PiS wrócił do poziomów notowań z początku tego roku, od kwietniowego dołka zyskując w sumie 3 pkt proc.
Pomogła tutaj również słabość głównego konkurenta, który również do samego końca nie był w stanie zatrzymać silnych negatywnych trendów. Sławomir Mentzen w ostatnim tygodniu stracił kolejny punkt procentowy, a jego poparcie spadło do najniższych poziomów w tym toku — 13,2 proc.
Jeśli taki rezultat się potwierdzi, będzie to również oznaczało, że po miesiącach kampanii Konfederacja może ledwo poprawić swój wynik z ostatnich wyborów do PE. Jeszcze dwa miesiące temu nasz model dawał Mentzenowi niemal 20 proc. poparcia i rosnące szanse na udział w drugiej turze. Obecnie jego notowania są o ponad 7 pkt proc. niżej.
Na czwartym miejscu plasuje się Szymon Hołownia z wynikiem 6,5 proc. Marszałek Sejmu może otrzymać nagrodę najbardziej stabilnych notowań w tej kampanii, których zakres wahań wyniósł zaledwie 1,7 pkt proc. Nie ma jednak wątpliwości, że kandydat kończy tę kampanię na minusie, jeszcze na początku roku model dawał mu blisko 8 proc.
Tak jak opisywaliśmy w poprzednim wydaniu prognozy, rekordy dalej biją kandydaci lewicowi. Adrian Zandberg może liczyć w niedzielę na piąte miejsce i 5,6 proc. poparcia, a Magdalena Biejat na 5,2 proc. W sumie ich poparcie zbliża się do 11 proc. Byłyby to poziomy od lat niewidziane po lewej części sceny politycznej.
Grzegorz Braun w ostatnim tygodniu utrzymuje swoje poparcie na poziomie 3,8 proc. Na kolejnych pozycjach możemy znaleźć Krzysztofa Stanowskiego (1,6 proc.) i Marka Jakubiaka (1,6 proc.). Pozostała czwórka może liczyć w sumie na 2,6 proc.
Wzrost Zandberga oznacza dalsze umocnienie wyborczego peletonu. Suma poparcia kandydatów poza podium wzrosła w ostatnim pomiarze do rekordowych 26,9 proc. Jeszcze w marcu było to niemal 10 pkt proc. mniej.
Zakresy porażek i sukcesów
Warto również zwrócić uwagę na zakresy prognozowanego poparcia dla poszczególnych kandydatów. Wiele często skrajnych sondaży zawsze zostawia nas przed ciszą wyborczą z dużą niepewnością. Policzyliśmy więc, jakie rezultaty dla poszczególnych kandydatów byłyby dla nich pozytywnym lub negatywnym zaskoczeniem.
Największa niepewność i tym samy najszerszy zakres notowań dotyczy Karola Nawrockiego. Kandydat PiS w najbardziej optymistycznym scenariuszu zmobilizuje niemal cały elektorat partii i może przekroczyć nawet 30 proc. poparcia. Model daje mu również 9 proc. szans na pierwsze miejsce. Ta sama bariera jest z kolei najbardziej negatywnym scenariuszem dla kandydata KO. Spadek poniżej 30 proc. oznaczałby bardzo wysokie wyniki wyborczego peletonu, w tym szczególnie kandydatów lewicowych.
Największa batalia będzie toczyć się jednak o pozycje w środku stawki. Silny trend lidera Partii Razem nie daje Szymonowi Hołowni pewności co do 4. miejsca. Z kolei w skrajnym scenariuszu Grzegorz Braun może wyprzedzić Magdalenę Biejat.
Dlaczego dla niektórych kandydatów przedziały poparcia są większe? Ich wyniki w sondażach cechują się największym odchyleniem. Poniżej przedstawiamy zakresy prognozowanego poparcia dla pozostałych kandydatów:
Jak odczytywać pierwsze wyniki?
W kontekście drugiej tury wyborów i ostatecznego zwycięzcy ważniejsze od poparcia dla poszczególnych kandydatów będzie łączne poparcie dla obozów politycznych. Jeżeli suma poparcia dla kandydatów wspieranych przez partie tworzące rząd, czyli Trzaskowskiego, Hołowni i Biejat, okaże się wyższa niż łączne poparcie dla prawicowej opozycji, do której należą Nawrocki, Mentzen, Braun i Jakubiak, kandydat Koalicji Obywatelskiej znajdzie się w wymarzonej sytuacji przed drugą turą wyborów.
Warto zwrócić uwagę również na to, że lewicowa opozycja, reprezentowana przez Adriana Zandberga, notuje rekordowe poparcie. Sondaże pokazują jednak, że mimo istotnych różnic programowych większość wyborców lidera Partii Razem, która planuje oddać głos w drugiej turze, chce wybrać Trzaskowskiego. Kandydat PiS nie może tu liczyć na wiele.
Dziś przewidujemy, że prawicowa opozycja dostanie o dwa pkt proc. więcej niż obóz rządowy. To jednak zbyt mała przewaga, by Karol Nawrocki mógł myśleć o wygranej w drugiej turze wyborów, zwłaszcza że wielu wyborców Sławomira Mentzena może nie chcieć go poprzeć, a część nawet wybrać Rafała Trzaskowskiego.
Aby kampania Karola Nawrockiego miała realne szanse na sukces, prawicowa opozycja musi osiągnąć przewagę wynoszącą co najmniej 6 punktów procentowych nad obozem rządowym.
Kluczowa będzie frekwencja
W 2023 r. absolutnie rekordowa mobilizacja wyborców pozwoliła partiom tworzącym dzisiejszą koalicję rządową odsunąć PiS od władzy. Dziś liczą one na to, że frekwencja osiągnie przynajmniej poziom z 2020 r., czyli 64,5 proc.
Według badań, najmniej zmobilizowaną grupą są obecnie wyborcy Trzeciej Drogi z ostatnich wyborów parlamentarnych. To kluczowy elektorat, który może przesądzić o wyniku nadchodzących wyborów.
Scenariusz wysokiej frekwencji sprzyja kandydatom spoza duopolu KO - PiS. Szymon Hołownia w wyborach prezydenckich w 2020 r. zdobył aż 24,4 proc. wśród osób, które nie głosowały w 2015 r., a w 2023 r. Trzecia Droga uzyskała 19,3 proc. poparcia wśród wyborców, którzy nie uczestniczyli w poprzednich wyborach parlamentarnych.
Z kolei w tych wyborach bardzo wysokie poparcie wśród wyborców, którzy nie głosowali wcześniej, może zdobyć Sławomir Mentzen. Jest szansa, że zdoła on dotrzeć do dużej liczby osób, które nigdy wcześniej nie interesowały się polityką i nie brały udziału w wyborach. Innymi słowy, im wyższa frekwencja, tym słabszy staje się duopol KO i PiS, a im niższa frekwencja, tym silniejsza będzie pozycja.
Na wysoką frekwencję w drugiej turze wyborów liczy także obóz koalicji rządowej. Powszechna mobilizacja na wzór tej z 2023 r. mogłaby przekreślić szanse Karola Nawrockiego na objęcie urzędu prezydenta. Sztab Rafała Trzaskowskiego ma nadzieję, że nastroje anty-PiS w społeczeństwie wciąż pozostają silne i uda się zmobilizować tych samych wyborców, którzy w październiku 2023 r. odebrali PiS władzę.
Duża mobilizacja za granicą
Za granicą do głosowania zarejestrowało się blisko 510 tys. wyborców, o 136 tys. więcej niż w 2020 r. To drugi najwyższy wynik w historii, ustępujący jedynie wyborom parlamentarnym z 2023 roku. Może to być potencjalny sygnał wysokiej frekwencji w najbliższą niedzielę.
Okazuje się, że istnieje bardzo silna korelacja między wysokim zainteresowaniem wyborami wśród Polaków w innych krajach a dużą frekwencją w kraju. Biorąc pod uwagę dane z poprzednich wyborów prezydenckich i parlamentarnych od 2005 r., obecnie ponad pół miliona zarejestrowanych do głosowania za granicą mogłaby przełożyć się na frekwencję na poziomie nawet ponad 65 proc., bijąc tym samym również rekord z pierwszej tury w 1995 r.
Obecnie w wielu prognozach i analizach dominuje opinia, że frekwencja znów rozczaruje i nie wróci nawet do poziomów z 2020 r. Średnie wskazania mówią o około 60 proc., niektórzy analitycy prognozują, że zaledwie 57-58 proc. uprawnionych do głosowania stawi się przy urnach. Innego zdania są m.in. bukmacherzy. Ich obecne wskazania zakładają frekwencję zbliżoną do poprzednich wyborów prezydenckich — w okolicach 63-64 proc.
W niedzielę warto będzie zwracać uwagę na zmiany we frekwencji. Gdy PKW poda dane frekwencyjne na godzinę 12:00, będzie można porównać je z wynikami z poprzednich wyborów. Szczególnie ważne będą też dane w podziale na wsie i miasta.
Jeśli frekwencja wzrośnie lub mniej spadnie na wschodzie kraju, będzie to dobra wiadomość dla prawicy. Jeśli analogiczne zjawisko wystąpi na zachodzie i w miastach — skorzysta na tym obóz rządowy.
Czy możemy się pomylić?
Oczywiście, że tak. Zgodnie z przedstawioną poniżej metodologią nasze symulacje w całości opierają się na badaniach opinii publicznej i odpowiednim ich ważeniu. Jak pokazała historia, zawsze jest szansa na zaskoczenie, a przedwyborcze pomiary mogą okazać się nietrafione. Wynika to nie tylko z niepewności statystycznej, ale także z innych czynników, takich jak nagłe zmiany nastrojów społecznych, których nie uda się wychwycić, czy błąd braku odpowiedzi. Część wyborców może nie deklarować swoich rzeczywistych preferencji, a zwolennicy niektórych opcji politycznych mogą częściej odmawiać udziału w badaniach.
Dotychczas jednak modele tego typu wykazywały znacznie większą skuteczność niż pojedyncze odczyty sondaży. Między innymi przed wyborami 2023 r. udało się, korzystając z tej samej metody, bardzo dobrze oszacować końcowe wyniki.
II tura i barometr. Trzaskowski traci przewagę
W najnowszym wskazaniu naszego modelu Rafał Trzaskowski pozostaje faworytem do zwycięstwa w II turze wyborów prezydenckich. Prezydent Warszawy mógłby w niej liczyć na 52,7 proc. poparcia, a Karol Nawrocki na 47,3 proc. Przewaga Trzaskowskiego spada tutaj o jeden pkt proc. w porównaniu do zeszłego tygodnia.
Kandydat KO miałby dziś 84 proc. szans na zwycięstwo w drugiej turze wyborów, czyli o osiem pkt proc. mniej niż w ostatnim wydaniu prognozy. To oznacza, że Karol Nawrocki podniósł swoje szanse do najwyższego poziomu w tej kampanii. Prezydent Warszawy pozostaje tutaj faworytem, choć w ostatnich dniach rośnie szansa na niespodziankę.
Jak to liczymy?
Nasz model symulujący wynik drugiej tury wyborów składa się z dwóch głównych elementów: sondaży poparcia dla kandydatów w drugiej turze oraz sondaży partyjnych do Sejmu. Na ich podstawie obliczane jest "środowisko wyborcze", czyli prognozowane poparcie dla obozu rządzącego oraz obozu konserwatywno-prawicowego. Następnie końcowe poparcie dla obu kandydatów jest estymowane przy użyciu kombinacji dwóch metod.
Na początku roku większą wagę w modelu miały sondaże partyjne, jednak ich znaczenie malało bliżej wyborów. Środowisko wyborcze określone sondażami partyjnymi na tak długi okres przed wyborami było znacznie stabilniejszym i lepszym czynnikiem prognostycznym od sondażowych badań drugiej tury. Ostatecznie, do oszacowania prawdopodobieństwa zwycięstwa każdego z kandydatów wykorzystywana jest różnica poparcia między nimi oraz jej odchylenie standardowe, obliczane za pomocą symulacji typu Monte Carlo.
Jeśli chodzi o prognozowane poparcie dla kandydatów w pierwszej turze wyborów, obliczane jest ono przede wszystkim na podstawie sondaży przedwyborczych, przy czym wynikom badań przypisywane są wagi uwzględniające datę przeprowadzenia sondażu, historyczny błąd danej pracowni oraz jej wcześniejszą stronniczość (te same wagi są też stosowane również przy drugiej turze). Następnie wyniki te są korygowane o wcześniej wspomniane "środowisko wyborcze", określane na podstawie sondaży partyjnych do Sejmu.
Sprawdź poprzednie analizy:
Politolog: Sprawa mieszkania Nawrockiego wciąż jest "trawiona" [CO MÓWIĄ SONDAŻE]
- Zakładam, że lepsze wyniki niż sondażowe mogą uzyskać Karol Nawrocki i ewentualnie Szymon Hołownia, bo zarówno PiS, jak i PSL bywały w przeszłości niedoszacowane - przewiduje w rozmowie z Gazeta.pl politolog dr Mateusz Zaremba. Ekspert tłumaczy także m.in. przyczyny spadku poparcia w badaniach dla Sławomira Mentzena.
W sondażu Opinia24 dla RMF FM Rafał Trzaskowski uzyskał 29,7 proc. poparcia (jeszcze miesiąc wcześniej było to 31,5 proc.). Na Karola Nawrockiego chce głosować 25 proc. badanych (wzrost o 4,9 p.p. w porównaniu do kwietnia). Trzecia lokata przypadła Sławomirowi Mentzenowi (10,5 proc., spadek o 4,2 p.p.). Szymon Hołownia uzyskał 6,1 proc. (+0,3 p.p.), Magdalena Biejat - 6 proc. (+4,5 p.p.), Adrian Zandberg - 5,5 proc. (+2,8 p.p.), Grzegorz Braun - 5,4 proc. (+1,9 p.p.), Krzysztof Stanowski - 1,7 proc. (-0,7 p.p.), Marek Jakubiak - 1,5 proc. (+0,5 p.p.), Joanna Senyszyn - 1,3 proc. (+0,9 p.p.) Pozostali kandydaci - Maciej Maciak, Marek Woch i Artur Bartoszewicz - uzyskali poniżej 1 proc. Wyborcy niezdecydowani to 6,2 proc.
Swoją prognozę wyniku I tury wyborów prezydenckich opublikował CBOS. Rafał Trzaskowski zdobył w niej 32,7 proc., Karol Nawrocki - 27,5 proc., Sławomir Mentzen - 13,7 proc., Szymon Hołownia - 6,2 proc., Adrian Zandberg - 5,7 proc., Magdalena Biejat - 4,9 proc., Grzegorz Braun - 4,4 proc., Joanna Senyszyn - 1,6 proc., Marek Jakubiak - 1,5 proc., a pozostali - Krzysztof Stanowski, Artur Bartoszewicz, Maciej Maciak i Marek Woch - poniżej 1 proc.
Wybory prezydenckie 2025. Spadki Trzaskowskiego, silniejsza m.in. Biejat
W badaniu United Surveys dla Wp.pl Rafał Trzaskowski zdobył 31,5 proc. (-1,7 p.p. w porównaniu do sondażu wykonanego tydzień wcześniej). Na Karola Nawrockiego chce zagłosować 26,6 proc. (+3,4 p.p.). Sławomir Mentzen zdobył 11,7 proc. (-1,9 p.p.). Oddanie głosu na Szymona Hołownię zadeklarowało 7,5 proc. badanych (bez zmian), na Magdalenę Biejat - 6,7 proc. (+0,6 p.p.), Adriana Zandberga - 4,4 proc. (+0,7 p.p.), na Grzegorza Brauna - 4,1 proc. (+0,6 p.p.), na Joannę Senyszyn - 2,4 proc. (+1,8 p.p.), na Marka Jakubiaka - 2 proc. (+0,8 p.p.), na Krzysztofa Stanowskiego - 1,8 proc. (+0,2 p.p.). Pozostali kandydaci uzyskali łącznie 1,3 proc.
Zerknijmy jeszcze na ostatni sondaż IBRiS dla Onet.pl. W tym badaniu chęć oddania głosu na Rafała Trzaskowskiego zadeklarowało 32,6 proc. badanych (dla porównania, na przełomie stycznia i lutego było to 37,3 proc.). Karol Nawrocki uzyskał 26,4 proc. (+2,5 p.p.). Na podium znalazł się również Sławomir Mentzen (10,8 proc., +1,8 p.p.). Magdalena Biejat zdobyła 6 proc. (+1 p.p.), Szymon Hołownia - 5,3 proc. (-1,5 p.p.), Adrian Zandberg - 3,4 proc. (+2,3 p.p.), Grzegorz Braun - 2,7 proc. (+1 p.p.), Krzysztof Stanowski - 1,6 proc. (-1,4 p.p.), Joanna Senyszyn - 1,5 proc., Marek Jakubiak - 1 proc., a pozostali - 0,6 proc. Niezdecydowani stanowią 8 proc.
Wybory prezydenckie 2025. Politolog: Wynik Nawrockiego może być wyższy niż sondażowy
Marcin Kozłowski, Gazeta.pl: Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki uzyskują razem w sondażach ok. 55-60 proc. poparcia. Publicyści zwracają uwagę, że byłby to jeden z najniższych łącznych wyników kandydatów PO i PiS w wyborach prezydenckich od lat. O czym by to świadczyło?
Dr Mateusz Zaremba, politolog, Uniwersytet SWPS: Podchodziłbym do tego z ostrożnością, pytanie, czy nie ma tu pewnych błędów i odchyleń pomiaru. W badaniu CBOS prognozowana frekwencja to 66,9 proc., a łączny wynik Trzaskowskiego i Nawrockiego - 60,2 proc. Jeżeli wyłapiemy jakichś, za przeproszeniem, kłamczuszków, którzy deklarują, że pójdą do wyborów, a małe jest prawdopodobieństwo, że pójdą, to zwiększy się jednocześnie odsetek osób głosujących na dwóch głównych kandydatów. Nie jest to więc tak mało, jak nam się dzisiaj wydaje i byłbym ostrożny z wyciąganiem na tym etapie kategorycznych wniosków. Badania pokazują też, że im starszy wyborca, tym suma tych głosów jest większa. To by pokazywało, że zrozumienie tego podziału na PO i PiS jest wyższe w starszych grupach wiekowych
Jednocześnie faktycznie debaty pokazały, że po każdej stronie jest jakaś alternatywa i nie ma też takiego przeświadczenia, że wybory rozstrzygną się w pierwszej turze. Część wyborców myśli sobie więc, że może zagłosować tak zwanym sercem, a nie kalkulacją.
Czy spadki Rafała Trzaskowskiego notowane w ostatnich tygodniach to efekt błędów, czy raczej właśnie tego, że wyborcy zaczęli bardziej interesować się polityką i wybierać sercem, jak pan to określił?
Uważam, że sztab Trzaskowskiego popełnił wiele błędów. Za bardzo próbował skręcić w prawo. Moim zdaniem ta kampania była trochę nieprzygotowana, wyborcy mogli mieć wrażenie niepewności, niestabilności poglądów Trzaskowskiego, co mogło się przyczynić do tego, że zaczęli szukać gdzie indziej. Jak się ma wyborcę, to sztuką jest go utrzymać, żeby nie rozglądał się za innymi kandydatami. Może zabrakło też bigla kampanijnego, który miał chociażby Aleksander Kwaśniewski. To są takie miękkie cechy, które powodują, że wyborca chce być politycznie wierny kandydatowi.
Trzaskowskiemu mogły zaszkodzić debaty?
Nie wykazał w nich dominującej pozycji, nie rozdawał kart. Moim zdaniem zbyt intensywnie atakował wyłącznie Karola Nawrockiego, jakby to był tylko spór PO-PiS. Oczywiście Nawrocki jest głównym kontrkandydatem i Trzaskowski powinien mu poświęcić sporo uwagi, ale błędem było pomijanie innych. A oni jednak mają istotny elektorat.
Sprawa mieszkania nie zaszkodziła Karolowi Nawrockiemu? Poparcie w sondażach ma dość stabilne, na poziomie 25-27 proc.
Według mnie ta sprawa jest jeszcze trawiona przez obywateli. Zobaczymy dopiero za parę dni, może za 1,5 tygodnia. Dlatego z punktu widzenia sztabu Rafała Trzaskowskiego najważniejsze jest to, żeby to dobrze "zagrało" przed II turą.
Jarosław Kaczyński może być zadowolony z wyniku swojego kandydata?
Wyniki pierwszej tury to jedno, ale przecież jest jeszcze druga. Ryzyko jest takie, że wyborcy Sławomira Mentzena za bardzo nie chcą głosować na Karola Nawrockiego. Mają poczucie, że to nie ich człowiek. Problematyczna dla nich może być też sprawa mieszkania.
W czym upatruje pan niższych wyników Sławomira Mentzena, który przecież jeszcze kilka tygodni temu miał solidne kilkanaście procent?
To efekt kilku rzeczy, ale przede wszystkim tego, że Konfederacja ma pewną barierę, sufit poparcia, bo jednak wielu ludzi jej nie ufa. Konfederacja zawsze pikuje i później spada. Pytanie tylko, jak bardzo. Ta bariera jest w miarę stabilna, tylko ma różną wagę przy różnej frekwencji. Zobaczymy, jak to w niedzielę przełoży się na liczbę głosów. W wyborach do Parlamentu Europejskiego było to 1,4 mln głosów i ok. 12 proc., w wyborach parlamentarnych w 2023 r. - ok. 1,5 mln głosów i ok. 7 proc. W wyborach prezydenckich w 2020 r. na kandydata Konfederacji Krzysztofa Bosaka zagłosowało natomiast 1,3 mln wyborców, co przełożyło się na ok. 6,8 proc.
Czy Szymon Hołownia może liczyć na niespodziankę, jaką w 2023 r. miała Trzecia Droga i nagle z tych kilku procent podskoczy w niedzielę do kilkunastu?
Nie wydaje mi się. Był zręczny w debatach, ale nie ma już efektu świeżości. Mogę się oczywiście mylić, ale badania już teraz mówią, że ma porównywalne poparcie np. do Adriana Zandberga. Jego błędem było granie roli, którą grał w 2020 r.: outsidera, który wnosi świeży powiew. To zgrany scenariusz. Żart opowiadany dwa razy w tym samym towarzystwie przestaje być śmieszny. Będąc marszałkiem Sejmu i będąc w ugrupowaniu, które jest w koalicji, granie takiej roli jest niewiarygodne. Ludzie słusznie zadają mu teraz pytania: "Panie, ale dlaczegoś pan tego czy tamtego nie zrobił?". Hołownia próbuje to tłumaczyć za pomocą sztuczek konferansjerskich, ale dość mgliście.
Co wyniki Magdaleny Biejat, Adriana Zandberga i Joanny Senyszyn mówią o sytuacji lewicowych ugrupowań? Czy nastąpiło wielkie odbicie po lewej stronie po wcześniejszych tragicznych wynikach?
Kandydaci próbują zmobilizować cały elektorat lewicowy, żeby pokazać, że są jakąś siłą. Prezentują też różne modele. Z jednej strony jest Magdalena Biejat, która uważa, że trzeba zmieniać jakość życia publicznego od środka, z drugiej strony Adrian Zandberg, który jest ideowcem i mówi, że trzeba robić albo tak, jak on chce, albo wcale.
Gdyby nagle się okazało, że razem z Joanną Senyszyn mają 13-14 proc., to zbudowaliby sobie zupełnie inną pozycję, byłaby to marchewka, która mogłaby doprowadzić do zjednoczenia i mogliby być realną siłą w parlamencie. W tej kadencji mogliby mieć większy wpływ na lewicowe postulaty, np. budownictwo społeczne. Mogą pójść do Tuska i powiedzieć: "Drogi Donaldzie, jeżeli wejdziemy z takim poparciem do Sejmu w 2027 r., to jest szansa, że utrzymamy koalicję".
Czego spodziewa się pan w niedzielę o godz. 21? Co pokażą nam słupki badań exit poll? Czy będą zaskoczenia?
Zakładam, że lepsze wyniki niż sondażowe mogą uzyskać Karol Nawrocki i ewentualnie Szymon Hołownia, bo zarówno PiS, jak i PSL bywały w przeszłości niedoszacowane. Sądzę, że niższe poparcie od spodziewanego może mieć z kolei Sławomir Mentzen.
Sondaż przed II turą wyborów. Rafał Trzaskowski blisko zwycięstwa, Karol Nawrocki traci dystans
Z najnowszego sondażu IBRiS dla Onetu wynika, że Rafał Trzaskowski ma dużą szansę na zwycięstwo w II turze wyborów prezydenckich, która odbędzie się 1 czerwca. Dużo gorzej wygląda sytuacja jego głównego rywala Karola Nawrockiego. Kandydat Koalicji Obywatelskiej ma wyraźną przewagę.
Badanie IBRiS na zlecenie Onetu zostało zrealizowane w dniach 12-13 maja 2025 r. metodą telefonicznych, standaryzowanych wywiadów kwestionariuszowych wspomaganych komputerowo (CATI) na próbie badawczej 1072 dorosłych Polaków.
W czwartek rano pokazaliśmy wyniki sondażu w I turze. W głosowaniu 18 maja swój zdecydowany udział deklaruje 50,5 proc. badanych. Rafał Trzaskowski utrzymuje się na prowadzeniu z wynikiem 32,6 proc. Nieco gorzej od kandydata Koalicji Obywatelskiej wypada jego główny rywal Karol Nawrocki, który zdobywa w badaniu 26,4 proc. głosów. Różnica między politykami to jedynie 6,2 pkt proc.
Rafał Trzaskowski z wyraźną przewagą w II turze
Pracownia IBRiS zapytała jednak uczestników sondażu także o to, na kogo zagłosowaliby w II turze, gdyby znaleźli się w niej Trzaskowski z Nawrockim.
Rafał Trzaskowski może obecnie liczyć na 53,9 proc. Z kolei Karol Nawrocki zdobywa dużo mniej, bo 36,3 proc. głosów. To oznacza niemal 17-punktową przewagę kandydata KO, która – jeśli utrzyma się do dnia głosowania – może przesądzić o jego zwycięstwie.
Niezdecydowani i absencja – klucz do wyniku?
Grupa 4,6 proc. badanych stwierdziła, że nie planuje obecnie wziąć udziału w II turze wyborów 1 czerwca. Kolejne 5,3 proc. postawiło na odpowiedź "nie wiem/trudno powiedzieć". To łącznie niemal 10 proc. elektoratu, który może przechylić szalę zwycięstwa – szczególnie jeśli frekwencja okaże się niska.
Trzaskowski kontra Mentzen w II turze. Wynik bez zmian
Uczestnicy sondażu IBRiS odpowiedzieli także na pytanie o II turę, gdyby pojawił się w niej Rafał Trzaskowski ze Sławomirem Mentzenem. W tym wariancie wynik kandydata KO to 53,1 proc. Z kolei polityk Konfederacji zdobywa 34,3 proc., nieco mniej od kandydata PiS.
W tym scenariuszu nieznacznie przybywa osób, które nie wzięłyby udziału w II turze. To 6,7 proc. Odpowiedź "nie wiem/trudno powiedzieć" to w tym przypadku 5,9 proc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz