Sprawa postępowania sprawdzającego Karola Nawrockiego. Nowe informacje z MSWiA, 27.05.2025


Sprawa postępowania sprawdzającego Karola Nawrockiego. Nowe informacje z MSWiA

Jacek Dobrzyński, rzecznik MSWiA, na portalu X odniósł się do kwestii postępowania sprawdzającego Karola Nawrockiego, które przeprowadzono, aby podjąć decyzję o wydaniu mu poświadczenia bezpieczeństwa. Do procedury doszło w 2021 r. Ówczesny szef ABW Krzysztof Wacławek miał wydać decyzję o wydaniu poświadczenia pomimo negatywnej rekomendacji funkcjonariusza analizującego akta postępowania. Sprawę skomentował również Donald Tusk.

27 maja 2025 


Dlaczego to ważne?

Karol Nawrocki w 2009 r. rozpoczął pracę w gdańskim oddziale IPN. Jak sam twierdzi, to wtedy pierwszy raz otrzymał dostęp do informacji niejawnych. W tym celu musiał przejść postępowanie sprawdzające. Podobną procedurę według informacji przekazanych przez kandydata PiS, przeszedł także w 2014 r. oraz 2021 r.

Jaki informacje przekazał rzecznik MSWiA?

"Wobec licznych zapytań mediów potwierdzam informację, że ABW w toku poszerzonego postępowania sprawdzającego Pana Karola Nawrockiego w 2021 r. zgromadziła materiały dotyczące sposobu i źródeł sfinansowania zakupu mieszkania od Jerzego Ż. Dysponujący całością wiedzy, w tym między innymi na temat negatywnej rekomendacji funkcjonariusza analizującego akta postępowania, ówczesny Szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Krzysztof Wacławek (obecny doradca Prezydenta RP) podjął decyzję o wydaniu Karolowi Nawrockiemu poświadczenia bezpieczeństwa" — przekazał na portalu X rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński.

Co napisał Donald Tusk?

Do sprawy na portalu X w podobny sposób odniósł się także Donald Tusk. "Badający sprawę Nawrockiego gdański funkcjonariusz ABW w 2021 roku wydał negatywną opinię, ale pisowskie szefostwo Agencji z nieznanych powodów jej nie uwzględniło. Ówczesny szef ABW jest dziś doradcą prezydenta Dudy" — napisał premier.

Na czym polega afera z mieszkaniem pana Jerzego?

Aferę mieszkaniową z udziałem Karola Nawrockiego zapoczątkował sam kandydat PiS-u podczas debaty "Super Expressu", gdy zadeklarował, że jest posiadaczem jednego mieszkania. — Mówię w imieniu Polek i Polaków zwykłych takich jak ja, którzy mają jedno mieszkanie — powiedział.

Tyle że to nieprawda. W 2017 r. 80-letni dziś Jerzy Ż. przekazał swoją kawalerkę Karolowi Nawrockiemu i jego żonie Marcie. W zamian za to mieli się nim opiekować. Z ustaleń Onetu wynika jednak, że starszy mężczyzna trafił do państwowego domu opieki społecznej. Ponadto za jego utrzymanie płaci miasto Gdańsk, a kandydat PiS na prezydenta, choć przejął jego mieszkanie i przekonywał, że wspomagał go, to nie dokłada ani grosza.

Karolowi Nawrockiemu i jego żonie do przejęcia kawalerki w Gdańsku wcale nie był potrzebny jej właściciel, pan Jerzy. Po prostu zawarli umowę sami ze sobą. Z jednej strony sprzedawali kawalerkę w imieniu pana Jerzego, a z drugiej strony — w swoim imieniu ją kupowali. Wspomnienia samego Nawrockiego z tamtego czasu wskazują, że mogli przed notariuszem skłamać co do okoliczności zapłaty za mieszkanie.

onet

Tajemnice Karola Nawrockiego z Grand Hotelu. Ekspertka mówi, jak mogą wpłynąć na wyborców

— Niestety okazuje się, że poprzeczka, którą stawiamy kandydatom, jest bardzo niska — mówi w rozmowie z Onetem ekspertka od wizerunku z UW dr hab. Monika Kaczmarek-Śliwińska. Dodaje, że nowe informacje o przeszłości Karola Nawrockiego "wpisują się w obszar skandalu obyczajowego i łamania prawa". Wylicza też błędy Rafała Trzaskowskiego. Jej zdaniem kandydat KO zaliczył słabą kampanię. Ekspertka wskazuje też, kto jest jego największym atutem.


Diana Szwajcer, Onet: Czy los kraju może zależeć od piwa? A raczej od tego, kto z kim to piwo pije?

Dr hab. Monika Kaczmarek-Śliwińska: Może się okazać, że tak. Oficjalne sondaże pokazują równowagę kandydatów, te nieoficjalne z wewnętrznych sondaży partyjnych pokazują lekką przewagę jednego z nich, która jest na poziomie błędu. Więc rzeczywiście może być tak, że los prezydentury będzie zależał od piwa, może nawet nie w sensie zmobilizowania większej grupy, ale zdemobilizowania osób, które ewentualnie chciałyby pójść i oddać głos na kontrkandydata.

Jak to się stało, że Sławomir Mentzen jest w centrum wyborów, w których już nie startuje? Można powiedzieć, że wygrał je wizerunkowo?

Może nie wygrał, ale rzeczywiście bardzo dobrze je rozegrał. Po pierwszej turze wszyscy kontrkandydaci znikają z zasięgu wzroku odbiorców. Natomiast Mentzen ciągle jest w kręgu zainteresowania mediów, nawet w pewnym momencie stał się rozgrywającym — rzucenie ośmiu punktów dla obu kandydatów i przepytywanie ich postawiło go w roli mentora. Dodatkowo mamy sytuację, w której ogłosił, że w najbliższą środę oceni obie rozmowy z kandydatami na urząd Prezydenta RP, co znów powoduje ogniskowanie uwagi mediów i odbiorców na nim.

Lider Konfederacji Sławomir MentzenTytus Żmijewski / PAP
Lider Konfederacji Sławomir Mentzen

Takim podmiotem, który także miał szansę pokazać się z innych stron, jest Telewizja Republika, która organizując debatę na swoim terenie, ściągnęła uwagę odbiorców, którzy nigdy do niej nie zaglądali, wręcz odżegnywali się od tego, twierdzili, że nigdy nie będą oglądać Republiki.

Telewizja Republika jest też jedną ze stron, które nie są zadowolone z piwa Sławomira Mentzena z Rafałem Trzaskowskim i Radosławem Sikorskim. Czy to spotkanie może znacząco zaszkodzić lub pomóc któremuś z nich?

Najgoręcej zrobiło się dla Sławomira Mentzena, który musi teraz wydawać kolejne oświadczenia i się tłumaczyć. Ciepło zrobiło się też wokół Karola Nawrockiego, który mógł przypuszczać, że będzie miał wsparcie zwolenników Mentzena — po rozmowie Trzaskowskiego część osób z tej grupy pewnie nie pójdzie do głosowania, a część zastanowi się nad oddaniem głosu na kandydata KO. Więc chyba największym wygranym tego piwa jest Trzaskowski. Natomiast pokazali, że można mieć różne poglądy i spotkać się przy piwie i porozmawiać. Mogli zrobić to wcześniej, bo w samej końcówce kampanii taki ruch może być oceniany jako element wyrachowania.

Wcześniej w piątek była debata, po której najważniejszym tematem jest to, że Karol Nawrocki wziął coś do ust. Może nie ma co tego roztrząsać, przecież nie zapalił tam papierosa, tylko wsunął gumę nikotynową pod dziąsło?

Gdyby Karol Nawrocki podczas debaty zapalił papierosa, to włączyłyby się systemy przeciwpożarowe, a wcześniej ktoś by go wyprowadził. Więc jest o czym mówić, ponieważ w kraju, w którym tak wiele osób zmaga się z różnymi uzależnieniami, powinniśmy chcieć, by prezydent reprezentował wyższe standardy. Czuję się zażenowana tym, że musimy rozmawiać o tym, jak sama pani powiedziała, co Karol Nawrocki wziął do ust. Bo ja wolałabym zastanawiać się nad tym, jak kandydaci podchodzą do polityki krajowej, do polityki międzynarodowej.

Niestety okazuje się, że poprzeczka, którą stawiamy kandydatom, jest bardzo niska. W zasadzie jedynym wymogiem jest zebranie odpowiedniej liczby głosów. Wartości i to, jakie cechy powinni reprezentować kandydaci, jak podchodzą do kwestii moralnych, etycznych, jaka jest ich przeszłość polityczna, doświadczenie, kompletnie zeszło na drugi plan.

Tutaj kandydat na najwyższy urząd w państwie robi coś, co jest trudne do objaśnienia na poziomie liceum czy podstawówki. Zresztą to niejedyne wydarzenie, które w przypadku Karola Nawrockiego budzi zastrzeżenia, bo poniedziałkowe informacje Onetu wpisują się w obszar skandalu obyczajowego i łamania prawa. To bardzo słabe, że jeden z dwóch kluczowych kandydatów na urząd prezydenta ma takie problemy.

Karol Nawrocki po debacie przed drugą turą wyborów prezydenckichPaweł Supernak / PAP
Karol Nawrocki po debacie przed drugą turą wyborów prezydenckich

Dziennikarze Onetu Andrzej Stankiewicz i Jacek Harłukowicz rozmawiali z osobami, które znają Karola Nawrockiego i ustalili, że uczestniczył w procederze sprowadzania prostytutek dla gości Grand Hotelu w Sopocie. Pojawiają się komentarze, że to gwóźdź do trumny, ale czy na pewno? Bo były już obciążające informacje dotyczące przeszłości Karola Nawrockiego i nie wpłynęły na sondaże.

Pojawienie się tych informacji teraz stwarza większy problem dla Karola Nawrockiego niż w końcówce kampanii. Teraz pytanie, jak mocno media będą dociskać, aby to wyjaśnić. Bo przy okazji sprawy z przejęciem mieszkania, pojawiały się konteksty, które powinny zostać pogłębione. Wielu ludzi pewnie nie wiedziało, o co chodzi i można było tłumaczyć, że prawo jest zawiłe, że Karol Nawrocki chciał pomóc i retoryka zdartej płyty odniosła sukces. Czy tutaj też tak będzie? Myślę, że PiS będzie tłumaczył, że Karol Nawrocki wtedy był młodszy i próbował sobie dorobić.

Twardy elektorat PiS-u przejdzie nad tymi rewelacjami do porządku dziennego. Ponieważ często zamykamy się na jedno medium, część odbiorców PiS-u nie będzie miała możliwości zapoznać się z ustaleniami Onetu. Zobaczą tylko narrację, którą proponuje im PiS. Natomiast to może zadziałać demotywująco na tę część elektoratu, która nie jest twardym elektoratem PiS-u, ale nie chciała głosować na Rafała Trzaskowskiego. Mogą nie pójść na wybory i zrzucić odpowiedzialność za wybór prezydenta na tych, którzy nie mają wątpliwości co do jednego czy do drugiego kandydata.

Czy zauważyła pani rażące błędy w kampanii Rafała Trzaskowskiego?

Podstawowym błędem była dość słaba kampania. Fakt, że w piątek większość komentatorów powiedziała, że to była jego najlepsza debata, świadczy o tym, że coś poszło nie tak, ponieważ Rafał Trzaskowski jest w polityce bardzo długo. Nie wykorzystywał wszystkich swoich możliwości. Podczas piątkowej debaty w kilku momentach też zachowywał się jak chłopak do bicia. Czasami miałam wrażenie, że nie ma dobrego researchu. Jeśli byłoby to prawda, to jest to zatrważające, ponieważ to podstawa przygotowywania strategii na kampanię wyborczą.

Natomiast Rafał Trzaskowski pod względem wykształcenia, doświadczenia w polityce samorządowej, krajowej, międzynarodowej, znajomości języków przebija kontrkandydata. Jego niesamowitym atutem jest też jego żona. Myślę, że pani Małgorzata Trzaskowska zdobyła mu bardzo wiele głosów i myślę, że ta kampania wyglądałaby inaczej, gdyby nie jej obecność. Mamy jeszcze pięć dni. W poniedziałek pojawiły się rewelacje Onetu, ale później też może wydarzyć się coś, co zmieni sytuację w sondażach.

Małgorzata i Rafał Trzaskowscy podczas marszu w niedzielęLeszek Szymański / PAP
Małgorzata i Rafał Trzaskowscy podczas marszu w niedzielę

W środę, 28 maja, Telewizja Republika chce organizować debatę w Końskich. Karol Nawrocki potwierdził obecność, nie wiadomo co z Rafałem Trzaskowskim. Co powinien zrobić?

W komunikacji politycznej istnieje zasada, że temu kandydatowi, który wygrywa w sondażach, niekoniecznie zależy na debacie, bo może wygenerować kryzysy. Rafał Trzaskowski nie jest zdecydowanym faworytem, w związku z tym teoretycznie powinno mu zależeć na tej debacie, ale pod jednym warunkiem — musi być do niej perfekcyjnie przygotowany.

Gdybym prowadziła kampanię, to nie wiem, czy wysyłałabym kandydata w środę przed końcem kampanii na debatę. Nie wiem, jak wygląda kalendarz Trzaskowskiego, ale ten ostatni tydzień to jest tydzień "jeżdżony" i z pewnością mocno obciążony.

Czy dostrzegła pani jakąś zmianę w obu kandydatach między pierwszą a drugą turą?

Dla mnie najbardziej spektakularna jest duża zmiana wizerunkowa w Karolu Nawrocki, który lepiej mówi i lepiej się prezentuje, jest bardziej pewny. Czasami ta pewność przekracza granice dobrego smaku i kultury, co można określić mianem buty. Ewidentnie widać, że przeszedł szkolenie, ale nie udało się wszystkiego dopracować do perfekcji, bo widzimy, że ten uśmiech pojawia się czasami nie w tych momentach, w których powinien się pojawić, widzimy też sztuczne żonglowanie uśmiechem. Lepiej sobie radzi z odbijaniem pytań dziennikarzy, ale tutaj znowu wkracza element przekraczania granicy dobrego smaku i ogólnie przyjętych zasad społecznych.

W przypadku Rafała Trzaskowskiego widać, że jest obecny tu i teraz. Podczas poprzednich debat miałam wrażenie, że zbyt szybko się rozprasza, co mogło świadczyć o przemęczeniu.

Rafał Trzaskowski podczas piątkowej debatyPaweł Supernak / PAP
Rafał Trzaskowski podczas piątkowej debaty

Na koniec, jakieś rady dla głosujących?

Miałam dzisiaj zajęcia ze studentami i kiedy pytali się mnie, jak wybrać, na kogo głosować, poprosiłam, żeby po pierwsze poszli do wyborów, a po drugie, żeby nie zmarnowali swojego głosu, czyli żeby nie oddali głosu nieważnego. Najczęściej kandydat na prezydenta nie jest naszym kandydatem idealnym, dlatego warto się zastanowić, kogo na pewno nie chcemy mieć jako prezydenta. W przypadku problemu z odpowiedzią można się zastanowić, który kandydat jest mi bliższy pod względem wartości.

Zróbmy sobie tabelę — rozpiszmy jednego kandydata, drugiego kandydata, rozpiszmy swoje wartości i zastanówmy się, czy dalibyśmy nasze dziecko pod opiekę któremuś z nich, czy z przyjemnością zjedlibyśmy obiad z jednym i drugim kandydatem. Mam nadzieję, że 1 czerwca zrobimy prezent sobie i naszym dzieciom, może niektórzy już wnukom czy prawnukom. Tak, żebyśmy później nie wyrzucali sobie, że następna okazja będzie dopiero za pięć lat.

Dr hab. Monika Kaczmarek-Śliwińska, prof. UW, Wydział Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii Uniwersytetu Warszawskiego. Członkini Polskiej Akademii Nauk (Komitet Nauk o Komunikacji Społecznej i Mediach). Medioznawczyni, ekspertka i doradczyni w zakresie komunikowania się z mediami i otoczeniem oraz zarządzania sytuacjami kryzysowymi. Członkini Polskiego Towarzystwa Komunikacji Społecznej oraz Polskiego Towarzystwa Edukacji Medialnej; ekspertka Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP)Jest biegłą sądową z zakresu mediów i komunikacji społecznej. Laureatka nagród branży PR w kategorii Edukacja: PRoton oraz Lew PR.

Dr hab. Monika Kaczmarek-ŚliwińskaMonika Kaczmarek-Śliwińska / Onet
Dr hab. Monika Kaczmarek-Śliwińska

onet

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz