Trybunał Konstytucyjny dzieli obóz władzy. "Szymon nas zaskoczył"
Deklaracja marszałka Sejmu Szymona Hołowni o konieczności obsadzenia wolnych miejsc w Trybunale Konstytucyjnym zaskoczyła koalicjantów. Do tej pory w obozie władzy panowała zgoda co do tego, by nie przykładać ręki do prac organu zepsutego przez Prawo i Sprawiedliwość. Sytuację zmieniła jednak porażka Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich.
3 lipca 2025
Plan awaryjny
Sędzia TK Krystyna Pawłowicz z pewnością nie przypuszczała, że wywoła zamieszanie w koalicji 15 października. Po tym, gdy okazało się, że niebawem z przyczyn zdrowotnych przejdzie w stan spoczynku, marszałek Sejmu zadeklarował, że obóz władzy powinien wykonać zwrot.
— Jeżeli się okazało, że ustawa o Trybunale Konstytucyjnym, ta próba reformy zostaje zablokowana przez prezydenta, to trzeba wykonać następny krok i rozważyć jednak obsadzanie tych stanowisk — mówił Szymon Hołownia wczoraj w trakcie briefingu prasowego w Sejmie.
Na początku października 2024 r. prezydent Andrzej Duda skierował do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli prewencyjnej dwie ustawy dotyczące TK, które miały zreformować sąd konstytucyjny. Rządzący liczyli na to, że skargę wycofa w sierpniu nowy prezydent, którym z założenia miał być Rafał Trzaskowski. Ten jednak przegrał wybory z Karolem Nawrockim i jest jasne, że żadnych zmian ustawowych nie będzie.
— Mieliśmy ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, w zasadzie dwie ustawy. I dobrze, że je mieliśmy. Natomiast sprawy Izby Kontroli Nadzwyczajnych i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego nie rozwiązaliśmy. Dyskutowaliśmy o kwestii neosędziów, nie rozwiązaliśmy tej sprawy. Nie ma propozycji uzgodnionej, którą można by było zobaczyć jako przedłożenie rządowe. Mimo że minęło półtora roku. To trochę długo. Uważam, że dawno powinniśmy to zrobić – dodał Szymon Hołownia.
Wraz z odejściem Krystyny Pawłowicz na początku grudnia w Trybunale Konstytucyjnym będzie ośmiu sędziów i dwóch dublerów (wybranych na miejsce tych, którzy zajęli wcześniej miejsce prawidłowo wybranych sędziów). Skład TK zostanie jeszcze bardziej uszczuplony kilkanaście dni później, bo wtedy kończy się kadencja kolejnego sędziego – Michała Warcińskiego.
Jednak już bez Krystyny Pawłowicz Trybunał straci możliwość orzekania w tzw. pełnym składzie, który teraz wynosi 11 osób. To związałoby ręce prezesowi TK Bogdanowi Święczkowskiemu. Możliwe jednak, że Trybunał sam rozwiąże ten problem wcześniej. 15 lipca ma zostać ogłoszony wyrok w sprawie ze skargi premiera Mateusza Morawieckiego, który jeszcze w 2023 r. chciał, by TK zakwestionował przepisy ograniczające pełny skład do 11 sędziów.
Chodziło wówczas o odblokowanie izby z powodu bojkotu rozpraw przez część sędziów, którzy nie chcieli orzekać razem z byłą prezes TK Julią Przyłębską. Skarga była jednak trzymana w zamrażarce przez blisko dwa lata. Została z niej wyjęta dopiero niedawno.
— Apeluję do tej ekipy, która dziś, póki co, ma jeszcze większość w parlamencie, by zachowała się odpowiedzialnie, zgodnie z konstytucją i polskim prawem i umożliwiła Trybunałowi Konstytucyjnemu funkcjonowanie, po prostu wybrała sędziów do TK, tak jak to powinno być realizowane zgodnie z obowiązującym prawem — mówił w środę w trakcie konferencji prasowej w Watykanie prezydent Andrzej Duda.
Sędziowie bez pieniędzy
Od kilkunastu miesięcy obecny rząd ignoruje wszystkie decyzje trybunału. Nie publikuje jego orzeczeń, uznając je za niebyłe. Przy okazji prac nad budżetem na ten rok obóz władzy postanowił sięgnąć po ciężką artylerię. Parlament obciął projektowany budżet TK o 10 mln zł. Nie przewidział też ani złotówki na wynagrodzenie dla sędziów. Pieniądze dostają jedynie pracownicy i sędziowie w stanie spoczynku. TK skierował w tej sprawie skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.
W lutym zapadła decyzja, by nie wybierać nowych sędziów na nieobsadzone miejsca, o czym po naradzie z udziałem prawników, a także m.in. premiera Donalda Tuska poinformował wówczas marszałek Sejmu Szymon Hołownia. W środę jednak zmienił zdanie, czym zaskoczył koalicjantów.
Szymon nas zaskoczył. Z nikim nie konsultował swojego postulatu
– mówi Onetowi polityk Koalicji Obywatelskiej zajmujący się problematyką wymiaru sprawiedliwości.
I dodaje: — Trzeba się zastanowić, czy w tym momencie wybór nowych sędziów ma sens. Trzeba znaleźć odpowiednich kandydatów, którzy będą chcieli wejść do TK i orzekać, w pewnym sensie legitymizując obecność sędziów dublerów. Prezesem rządzi człowiek PiS Bogdan Święczkowski, który nie będzie się wahał wszcząć procedury ukarania sędziego, który nie będzie chciał usiąść obok dublera. To nie jest miejsce, w którym aktualnie mogą realizować się wybitni i niezależni prawnicy z dorobkiem.
Problem jednak jest. Wśród części polityków obozu władzy zaczyna dominować przekonanie, że nie można zostawić wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego tym, którzy będą rządzić po wyborach, jakie odbędą się jesienią 2027 r. Co więcej, gdyby aktualny Sejm jednak obsadzał wakujące miejsca, kilka miesięcy przed najbliższymi wyborami parlamentarnymi sędziowie wybrani przez posłów obecnej kadencji uzyskaliby większość.
W KO przekonują, że żadne decyzje nie zapadły i w tym momencie nie toczy się wokół tej sprawy żadna dyskusja. Nasi rozmówcy w największej partii obozu władzy sugerują jednak, że deklaracja Szymona Hołowni może mieć drugie dno.
— Te słowa na pierwszy rzut oka nie wydają się rozsądne, biorąc pod uwagę, że wciąż nie mamy uzgodnionych podstawowych rzeczy związanych z rekonstrukcją rządu i ewentualną renegocjacją umowy koalicyjnej. Być może jednak Hołownia wrzuca to celowo, żeby dołączyć tę kwestię do pakietu negocjacyjnego. Wtedy ta deklaracja nabiera sensu – mówi nam doświadczony parlamentarzysta koalicji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz