Andrzej Stankiewicz odpowiada Karolowi Nawrockiemu. "Nie zrobi tego z prostej przyczyny"
Karol Nawrocki uczestniczył w procederze sprowadzania prostytutek dla gości Grand Hotelu w Sopocie, gdy pracował tam jako ochroniarz — twierdzą jego ówcześni koledzy z ochrony, z którymi rozmawiał Onet. Są gotowi potwierdzić swoje zeznania przed sądem. Karol Nawrocki ogłosił zamiar skierowania przeciwko nam pozwu w trybie cywilnym o ochronę dóbr osobistych, a także prywatnego aktu oskarżenia w trybie karnym. Nie złoży jednak pozwu w trybie wyborczym. — Nie zrobi tego z prostej przyczyny. On kojarzy, z kim rozmawialiśmy i kojarzy, co ci ludzie wiedzą o nim — wyjaśnił w specjalnym programie Onetu Andrzej Stankiewicz, jeden z autorów artykułu.
— Nie powiem, że oczekuję na pozew, ale wątpię, że on zostanie złożony. Pojawiła się nowa linia prawników kojarzonych z prawicą w mediach społecznościowych, którzy sądzą, że za teksty na temat kandydatów nie można pozwać. To jest absurdalne. Karol Nawrocki nie zrobi tego z prostej przyczyny. On kojarzy, z kim rozmawialiśmy i kojarzy, co ci ludzie wiedzą o nim — wyjaśnił Andrzej Stankiewicz.
— Ta konstrukcja wyglądała tak: Nawrocki był szefem zmiany w Grand Hotelu i tworzył coś w rodzaju spółdzielni. Jak ktoś szukał rozrywki albo mówiąc wprost, prostytutki, to mówił ochroniarzowi, a ten dawał znać albo Nawrockiemu, albo drugiemu człowiekowi. Panie Karolu, my wiemy kto to jest, wiemy, gdzie przebywa. To tak, jakby chciał nas pan pozwać, to mamy świadka — dodał.
— My, dziennikarze, nie mamy szerokich możliwości sprawdzania ludzi. Przy Nawrockim wystarczy tylko trochę poskrobać. Służby mają ABW, mają szerokie możliwości sprawdzania ludzi. Oni dali Nawrockiemu szeroki dostęp nie tylko do tajemnic państwowych, ale i NATO-wskich. Jakby ktoś chciał go "hakować", to historia z prostytutkami jest tutaj doskonałym paliwem — oceni dziennikarz Onetu.
PRZECZYTAJ TEKST ONETU: Karol Nawrocki i tajemnice Grand Hotelu
Onet ujawnia nowe fakty o przeszłości Karola Nawrockiego
Onet rozmawiał z dziesiątkami ludzi, którzy znają Nawrockiego, pracowali w Grand Hotelu, byli sopockimi policjantami lub obracali się w trójmiejskim półświatku. Dwaj świadkowie, dawni znajomi Nawrockiego, którzy wspólnie z nim pracowali w ochronie Grand Hotelu, mówią wprost: jako ochroniarz Nawrocki sprowadzał prostytutki dla hotelowych gości.
— Kiedyś na wieczornej zmianie Karol zapytał mnie, czy nie chcę zarobić jakichś dodatkowych pieniędzy, bo on i grupa ludzi z ochrony zarabiają na dostarczaniu prostytutek hotelowym gościom. Miałem za to dostawać działkę. Nie powiem, żebym był wzburzony. Nie będę hipokrytą — opowiada pierwszy z nich, kolega Nawrockiego ze studiów.
Drugi kolega wspomina: — Pewnego dnia przypadł mi dyżur przy recepcji. Tam zazwyczaj obok recepcjonistów stał ochroniarz. Nagle widzę, że Karol wchodzi do hotelu z prostytutką i jej "opiekunem". Wsiedli do windy i pojechali na górę, do gościa. To był dla mnie szok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz