Donos prezesa Trybunału Konstytucyjnego na polski rząd. Adresatem m.in. zaufana osoba Donalda Trumpa, 20.08.2025


Donos prezesa Trybunału Konstytucyjnego na polski rząd. Adresatem m.in. zaufana osoba Donalda Trumpa

20 sierpnia 2025 

Tydzień po wyborach prezydenckich w Polsce prezes Trybunału Konstytucyjnego (TK) wysłał prawie 100-stronicowe opracowanie m.in. prezesowi amerykańskiego Sądu Najwyższego i prokurator generalnej USA Pam Bondi. Bogdan Święczkowski uderza w nim w polski rząd i Unię Europejską, przekonując m.in., że TK jest atakowany za opieranie się lewicowej rewolucji w Polsce. Onet ujawnia nowe dokumenty w tej sprawie.

9 czerwca tego roku był wyjątkowo intensywnym dniem pracy dla Bogdana Święczkowskiego. Prezes Trybunału Konstytucyjnego tego dnia, dokładnie tydzień po ogłoszeniu oficjalnych wyników wyborów prezydenckich w Polsce, podpisał dwa ważne dokumenty.

Adresatem pierwszego z nich był minister finansów Andrzej Domański. Święczkowski domagał się w nim "niezwłocznego wykonania wniosków TK o zwiększenie budżetu państwa w zakresie wynagrodzeń sędziów z rezerwy celowej przeznaczonej na finansowanie zobowiązań Skarbu Państwa".

Przypomnijmy, obecna sejmowa większość skasowała w ustawie budżetowej na ten rok pieniądze na pensje sędziów TK. Uposażenie otrzymują jedynie sędziowie w stanie spoczynku.

Drugie pismo jest o wiele ciekawsze. Z komunikatu zamieszczonego na stronie Trybunału Konstytucyjnego wynika, że Święczkowski zaadresował je do siedmiu osób, w tym szefowej Komisji Europejskiej, prezesa Trybunału Sprawiedliwości UE czy szefowej Zgromadzenia Parlamentarnego Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie.

100 stron oskarżeń

Z analizy dokumentu wynika jednak, że zostało ono napisane przede wszystkim na potrzeby amerykańskich odbiorców: prezesa Sądu Najwyższego USA Johna G. Robertsa i prokurator generalnej USA Pam Bondi. To blisko 100-stronicowe opracowanie pod jednoznacznym tytułem:

Proces »przywracania praworządności w Polsce« z perspektywy rządów prawa. Bezprawne działania wobec Trybunału Konstytucyjnego od 13 grudnia 2023 r.".

Raport miał zostać przygotowany przez "zespół ekspertów" TK. Onet widział pismo przewodnie dołączone do wersji opracowania wysłanej naczelnemu sędziemu Stanów Zjednoczonych. Poniżej cytujemy je w całości.

Polski Trybunał Konstytucyjny zmaga się obecnie z bezprecedensowymi atakami ze strony polityków większości parlamentarnej oraz rządu. Podważanie niezależności sądownictwa i bezprecedensowe ataki na instytucje powołane do ochrony praw i wolności obywateli nie mogą pozostać niezauważone. Niestety, jest to codzienność, z którą musi mierzyć się polski Trybunał Konstytucyjny.

Dlatego przekazuję raport dotyczący niedawnych działań polityków większości parlamentarnej i rządu, wymierzonych w Trybunał Konstytucyjny. Chciałbym, aby to opracowanie — dokumentujące systematyczne podważanie demokratycznej zasady równowagi i podziału władz — stanowiło ostrzeżenie dla wszystkich członków wspólnoty europejskiej. Jako sądy konstytucyjne mamy szczególną rolę do odegrania w ochronie praw i wolności.

Jeszcze kilka lat temu działania bezprawne, z jakimi dziś mamy do czynienia, byłyby w moim kraju nie do pomyślenia. Niemniej wierzę, że — mimo opisanej w raporcie serii ataków na niezależność Trybunału Konstytucyjnego — niezależność ta zostanie zachowana, a kierowana przeze mnie instytucja w dalszym ciągu będzie mogła wypełniać rolę określoną w Konstytucji.

Opracowanie jest podzielone na kilka części. Na początku autorzy tłumaczą krok po kroku, jakie jest prawne umocowanie TK w Polsce, kto może składać skargi, jak wybierani są sędziowie itp. Dość szybko pojawia się omówienie działań obecnej władzy w sprawie trybunału: m.in. brak publikacji jego orzeczeń, wyzerowanie pensji sędziów, nieobsadzanie wolnych miejsc w TK czy podważanie statusu sędziów dublerów, a nawet samej byłej prezes trybunału Julii Przyłębskiej.

Po 13 grudnia 2023 r. politycy rządzącej większości wielokrotnie wygłaszali rozmaite oświadczenia mające na celu znieważanie i oczernianie Trybunału Konstytucyjnego oraz jego sędziów. Między innymi sędziowie Trybunału Konstytucyjnego byli nazywani "dublerami" i "przebierańcami w sędziowskich togach". Sędziom Trybunału Konstytucyjnego grożono odpowiedzialnością prawną, w tym karną. Ich orzeczenia są ignorowane przez rządzącą większość. Można by przygotować obszerną analizę tego zagadnienia; niniejszy raport jedynie sygnalizuje problem, próbując wskazać kluczowe kwestie w procesie "przywracania rządów prawa w Polsce" w odniesieniu do Trybunału Konstytucyjnego – czytamy.

I dalej: Ktoś mógłby zapytać, dlaczego w ostatnich latach było tyle "hałasu" wokół Trybunału Konstytucyjnego. Odpowiedź jest prosta: Trybunał Konstytucyjny zapewnia, że Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej.

Bodnar na celowniku

Adam BodnarMarcin Obara / PAP
Adam Bodnar

W dokumencie opisane są działania m.in. byłego już ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, jego zapowiedzi, projekty ustaw dot. TK, a nawet spotkania z ambasadorem USA w Polsce Markiem Brzezinskim, który pełnił tę funkcję za rządów Joego Bidena.

Opracowanie wytyka Bodnarowi również kontakty z unijnymi urzędnikami, takimi jak komisarze odpowiedzialni za praworządność, czyli Verą Jourovą czy Didierem Reyndersem. Zresztą UE jawi się w opracowaniu jako źródło wszelkiego zła, bo to właśnie stamtąd ma płynąć – według autorów – inspiracja dla rzekomego deptania niezależności polskiego sądu konstytucyjnego.

Za wszystkim ma rzekomo stać ideologia:

Wszystkie działania wymierzone w Trybunał Konstytucyjny – podejmowane przez organizacje międzynarodowe, obce rządy lub finansowane z zagranicy organizacje pozarządowe – zasadniczo wynikają z dwóch czynników. Po pierwsze, Trybunał Konstytucyjny jest jednym z ostatnich bastionów lub strażników suwerenności Polski. Po drugie, Trybunał Konstytucyjny – zważywszy na raczej konserwatywną polską Konstytucję – zapobiega dokonaniu się w Polsce rewolucji lewicowej – czytamy.

Jako przykład ataku w raporcie zostały wymienione protesty po wyroku TK w sprawie aborcji z 2020 r., który likwidował przesłankę aborcji związaną z trwałym i nieodwracalnym uszkodzeniem płodu. Z dokumentu wysłanego do amerykańskiego Sądu Najwyższego wynika, że orzeczenie wywołało "histerię w kręgach lewicowych".

Takie sformułowania nie są przypadkowe. W Sądzie Najwyższym USA przewagę mają konserwatywni sędziowie. Należy do nich również prezes Roberts, choć on trafił tam jeszcze z nominacji George’a W. Busha w 2008 r. Nie jest uznawany za trumpistę, a raczej sędziego dbającego o niezależność instytucji SN.

Oskarżenia o sprzyjanie obecnemu przywódcy USA pojawiły się po tym, jak sędzia Roberts napisał opinię do wyroku, w którym Sąd Najwyższy stwierdził, iż prezydenci USA są chronieni "absolutnym" immunitetem, kiedy wykonują podstawowe czynności związane ze swoim urzędem i "domniemanym" immunitetem w przypadku innych działań urzędowych. W tle całej sprawy była odpowiedzialność Donalda Trumpa za próbę zmiany wyniku wyborów prezydenckich z 2020 r.

Jednak niezależnie od tych faktów, pismo Święczkowskiego jest napisane tak, by zagrać na czułej strunie zwolenników MAGA (czyli trumpowego ruchu politycznego Make America Great Again). Przykład pierwszy z brzegu: w opracowaniu czytamy, że nad projektami przywracającymi praworządność w polskim TK pracowali przedstawiciele organizacji pozarządowych finansowanych przez Amerykańską Agencję Rozwoju Międzynarodowego (USAID).

Prezes Trybunału Konstytucyjnego Bogdan Święczkowski. Warszawa, 10.12.2024 r.Marcin Obara / PAP
Prezes Trybunału Konstytucyjnego Bogdan Święczkowski. Warszawa, 10.12.2024 r.

Agencja była największym donatorem pomocy rozwojowej i humanitarnej na świecie. Działała przede wszystkim w rejonach dotkniętych biedą czy wojnami, np. w Afryce. Donald Trump zlikwidował ją, przekonując, że to "jabłko zjedzone przez robaki". Jednym z argumentów było to, że USAID miała finansować projekty ideologiczne, co w języku Donalda Trumpa oznacza lewicowe.

Dlatego trudno uznać za przypadek, że raport Święczkowskiego trafił również do prokurator generalnej USA Pam Bondi, która po powrocie Donalda Trumpa do Białego Domu została też mianowana szefową grupy zadaniowej do "wykorzenienia antychrześcijańskich uprzedzeń". Rolą Bondi jest powstrzymywanie "wszelkich form antychrześcijańskich ataków i dyskryminacji w rządzie federalnym".

Krótko po objęciu urzędu Bondi zlikwidowała też specjalną grupę, która powstała po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, by pilnować egzekwowania sankcji i tropić majątki rosyjskich oligarchów.

Amnezja prezesa TK

W opracowaniu wysłanym do Waszyngtonu razi stronniczość i kompletnie pomijanie pewnych faktów – widać, że to próba wywołania wrażenia, że kryzys TK rozpoczął się w 2023 r., a nie za rządów PiS. Autorzy krytykują więc uchwałę Sejmu z marca 2024 r. o "usunięciu skutków kryzysu konstytucyjnego lat 2015-2023 w kontekście działalności Trybunału Konstytucyjnego", podkreślając, że uchwała nie może być źródłem prawa. Sejm wówczas unieważnił uchwały z jesieni 2015 r. kasujące legalny wybór trzech sędziów TK pod koniec rządów koalicji PO-PSL, od których prezydent Andrzej Duda nigdy nie przyjął ślubowania, choć sam trybunał uznał później, że ich wybór nie był wadliwy.

W raporcie czytamy jedynie, że procedura ich wyboru "nie została zakończona z powodu stwierdzonych nieprawidłowości". I tyle. Z tekstu nie wynika, kto o tym zdecydował i na jakiej podstawie. Podobnie jest z wytknięciem braku publikacji wyroków trybunału przez obecny rząd. Prezes amerykańskiego Sądu Najwyższego nie dowie się więc, że PiS aż dwa lata nie publikował trzech wyroków TK z 2016 r. Zrobił to dopiero pod naciskiem Brukseli.

Zresztą w tamtym czasie na uchybienia związane z praworządnością zwracały uwagę kolejne administracje USA. Prezydent Barack Obama przy okazji szczytu NATO w Warszawie w lipcu 2016 r. stwierdził, że jest zaniepokojony sytuacją wokół Trybunału Konstytucyjnego.

Nawet jeszcze za pierwszych rządów Donalda Trumpa z Waszyngtonu płynęły ostrzeżenia w tej sprawie, choć na niższym poziomie — Departamentu Stanu.

Bogdan Święczkowski zapomina jeszcze o jednej, fundamentalnej sprawie — o tym, że on sam przyszedł do TK prosto z Prokuratury Krajowej (PK), na której czele stał od 2016 r., będąc zaufanym człowiekiem ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. PK za jego rządów była zbrojnym ramieniem PiS, m.in. ścigając sędziów, którzy sprzeciwiali się demolce Prawa i Sprawiedliwości w sądach.

Onet


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz