Onet ujawnia. Dłuższy areszt dla twórcy marki Red is Bad. Była pracownica RARS małym świadkiem koronnym
Prokuratura badająca współpracę marki Red is Bad z Rządową Agencją Rezerw Strategicznych chce, by jej twórca Paweł Szopa spędził kolejne miesiące w areszcie. Dłużej za kratkami na proces poczekają również aresztowani: w Londynie były szef RARS Michał Kuczmierowski i w Warszawie Hubert B., były dyrektor działu zakupów w agencji.
Paweł Szopa to jeden z kluczowych antybohaterów ujawnionej w czerwcu ub.r. przez Onet afery w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS). Należącym do niego spółkom, bez żadnego doświadczenia w tego typu działalności, często zakładanych nawet kilka tygodni wcześniej, agencja udzieliła zleceń na co najmniej pół miliarda złotych, w tym na dostawę specjalistycznych, prądotwórczych agregatów dla walczącej z Rosją Ukrainy. Spółka Szopy kupiła je — za wypłaconą przez RARS zaliczkę — w Chinach za 69 mln zł, odsprzedając następnie agencji za 351 mln.
W sierpniu 2018 r. sklep marki Red is Bad odwiedził ówczesny premier Mateusz Morawiecki. Po wnętrzach oprowadzał go wówczas Paweł Szopa
Gdy jednak opisaliśmy w Onecie kulisy prowadzonych przez niego biznesów, obaj zaprzeczali swoim z nim związkom.
Gdy okazało się, że śledztwo w sprawie nieprawidłowości w RARS prowadzi Prokuratura Krajowa, Szopa wyjechał z Polski i od tego czasu ukrywał się przed polskim wymiarem sprawiedliwości. W październiku ub.r., na podstawie tzw. czerwonej noty Interpolu, został zatrzymany na Dominikanie. Od tego czasu przebywa w polskim areszcie.
Samolot, którym do Polski sprowadzony został Paweł Szopa (w czapce z daszkiem) na warszawskim Okęciu
Drugi kluczowy uczestnik afery — prezes RARS Michał Kuczmierowski — również schronił się przed odpowiedzialnością poza granicami Polski. On jednak próbował ukrywać się w Wielkiej Brytanii.
Kuczmierowski bez listu żelaznego. Rozprawa ekstradycyjna za miesiąc
Tam został jednak namierzony i 2 września ub.r. zatrzymany w Londynie. Nie zgodził się jednak na przekazanie Polsce i od tego czasu przebywa w tamtejszym areszcie, bo sąd dwukrotnie odmówił mu zwolnienia za kaucją (Kuczmierowski gotów był zapłacić za wolność 250 tys. funtów) i listów poparcia, które wystawiło mu wielu polityków PiS z byłym premierem Mateuszem Morawieckim na czele.
Michał Kuczmierowski i Mateusz Morawiecki
W środę warszawski sąd odrzucił wniosek o wydanie mu tzw. listu żelaznego, który pozwoliłby mu opuścić londyński areszt, wrócić do kraju i odpowiadać przed sądem z wolnej stopy.
“Należy wskazać na rangę zarzutów postawionych w tym postępowaniu wobec Michała Kuczmierowskiego. Jeden z nich to działanie w strukturach zorganizowanej grupy przestępczej, w ramach której, jako Prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (a zatem funkcjonariusz publiczny) wraz z innymi członkami tej struktury, polecał innym członkom grupy, którzy pełnili w tej Agencji funkcje kierownicze, czy byli innymi jej pracownikami, wybór, niezgodnie z zasadą konkurencyjności, obiektywizmu, bezstronności, równego traktowania oferentów oraz racjonalnego gospodarowania środkami publicznymi, ofert, składanych przez ustalone podmioty gospodarcze, jako oferty najlepsze, po czym zawierał i realizował z nimi umowy na dostawę towarów, przez co osoby te uzyskiwały nienależne środki pieniężne” — napisał w uzasadnieniu decyzji o odmowie przyznania “listu żelaznego” sędzia Paweł du Chateau.
Dalej podkreślił, że “całokształt dotychczasowego zachowania podejrzanego Michała Kuczmierowskiego nie przekonuje do wywiedzenia wniosku, że list żelazny będzie wystarczającym i odpowiednim środkiem dla zabezpieczenia toku śledztwa w sprawie”.
— Będziemy tę decyzję skarżyć — zapowiedział obrońca byłego prezesa RARS, mec. Luka Szaranowicz.
Obrońca Michała Kuczmierowskiego, mec. Luka Szaranowicz podczas posiedzenia w sprawie wydania “listu żelaznego”
Kuczmierowski pozostanie więc w londyńskim areszcie jeszcze przez miesiąc, do połowy lutego, na kiedy wyznaczony został termin rozpatrzenia wniosku o jego deportację do Polski.
Jeśli do takiego rozwiązania przychyli się brytyjski sąd, były prezes RARS trafi wprost do polskiego aresztu.
Prokuratura: twórca marki Red is Bad powinien siedzieć w areszcie dłużej
Dłużej w areszcie spędzi najprawdopodobniej również Paweł Szopa, któremu kończy się niebawem okres trzymiesięcznego aresztowania.
— Do Sądu Okręgowego w Warszawie trafił już wniosek o przedłużenie aresztu wobec Pawła Sz. — poinformowała Onet jedna z rzeczniczek Prokuratury Krajowej prok. Katarzyna Calów-Jaszewska.
Jak ustalił Onet, wniosek śledczych rozpatrzony zostanie w najbliższy wtorek o godz. 13.30.
Takie rozstrzygnięcie niedawno zapadło w sprawie innego tymczasowo aresztowanego do tej sprawy — Huberta B., byłego dyrektora działu zakupów w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych.
Paweł Szopa w drodze do sądu w sprawie tymczasowego aresztowania po sprowadzeniu z Dominikany
— Sąd wskazał, iż w sprawie zachodzi konieczność wykonania dalszych czynności, na które podejrzany przebywając na wolności, mógłby mieć wpływ. Z powodu obawy matactwa na wniosek prokuratury przedłużył więc czas stosowania tymczasowego aresztowania do 7 kwietnia 2025 r. — przekazała nam prok. Calów-Jaszewska.
W areszcie wciąż przebywa również Eryk T., który w zamian za obiecaną korzyść majątkową i powołując się na wpływy w instytucjach państwowych, miał podjąć się pomocy Pawłowi Szopie w wyrejestrowaniu jego Fundacji Red is Bad z Krajowego Rejestru Sądowego bez konieczności składania zaległych sprawozdań finansowych.
Okres jego tymczasowego aresztowania mija w drugiej połowie lutego.
Była dyrektor zakupów w RARS małym świadkiem koronnym prokuratury
Jedyną aresztowaną do sprawy i wypuszczoną przed czasem, zamieszaną w aferę pozostaje Justyna G., następczyni Huberta B. na stanowisku szefa działu zakupów w RARS.
Kobieta została zatrzymana jako pierwsza już w lipcu ub.r. W areszcie spędzić miała dwa miesiące, jednak opuściła go już po 30 dniach.
Była dyrektor biura zakupów RARS Justyna G. Źródło: LinkedIn
Jak wynika z ustaleń Onetu, Justyna G. poszła na pełną współpracę z prokuraturą. — Złożyła obszerne wyjaśnienia, tłumacząc mechanizm nieprawidłowości i sposób, w jaki wyprowadzane były pieniądze z agencji — twierdziło źródło Onetu w prokuraturze.
Już po wyjściu na wolność była dyrektorka RARS, w rozmowie z Wirtualną Polską, przeprosiła za swoje czyny: — Pragnę przeprosić za swoje postępowanie, którego się wstydzę i bardzo żałuję. Wiem, że zawiodłam, a brak odpowiedniej refleksji na czas przynosi konsekwencje, które ponoszę ze skruchą.
Wyjaśniła, że decyzja o tym, z którymi podmiotami RARS powinna zawierać umowy, przychodziła wprost z kancelarii premiera, a jej wskazówki — na specjalnie przygotowywanych karteczkach, bojąc się podsłuchu — przekazywał osobiście Paweł Kuczmierowski.
O współpracy agencji z Pawłem Szopą Justyna G. mówiła wówczas: “Wydatkowania dla niego setek milionów złotych nie da się ani obronić, ani uzasadnić, ani usprawiedliwić”.
Według nieoficjalnych informacji Onetu Justyna G. — za czyny, której jej zarzucono, grozi kara nawet do 10 lat pozbawienia wolności — przed sądem odpowiadać będzie jako tzw. mały świadek koronny, wobec którego sąd, za jego wcześniejszą współpracę z organami ścigania, może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.
Mec. Dubois: niebawem pojawią się odpowiedzi na wiele pytań nt. afery
Gdy pytania skierowaliśmy jednak do prowadzącej śledztwo w sprawie nieprawidłowości w RARS Prokuratury Krajowej, nie trzymaliśmy odpowiedzi.
Sama Justyna G. nie odpowiedziała na przesłaną jej prośbę o rozmowę z Onetem.
Obrońca Pawła Szopy, mec. Jacek Dubois
— Jestem związany tajemnicą adwokacką, ale mogę powiedzieć, że niebawem dojdzie do kolejnej odsłony wydarzeń w tej sprawie, a opinia publiczna uzyska odpowiedzi na wiele toczących ją pytań — powiedział Onetowi mec. Dubois.
Jakie pytania w tej sprawie ma opinia publiczna?
Co o wyprowadzaniu pieniędzy wiedzieli Dworczyk i Morawiecki?
Chodzi przede wszystkim o zaangażowanie w aferę dużo wyżej postawionych osób niż Michał Kuczmierowski.
Nie jest wielką tajemnicą, że ówczesny prezes RARS należał do wąskiego kręgu najbliższych współpracowników byłego już premiera Mateusza Morawieckiego. Jest też bliskim przyjacielem byłego szefa KPRM Michała Dworczyka.
Michał Kuczmierowski i Mateusz Morawiecki
Ten ostatni poleciał nawet do Londynu, by wspierać Kuczmierowskiego podczas jednej z rozpraw przed tamtejszym sądem.
O tym, że polecenia zawierania umów z firmami właściciela marki Red is Bad przychodziły do agencji z KPRM, mówiła w śledztwie, a potem publicznie Justyna G.
Michał Dworczyk, Mateusz Morawiecki
Wyjaśnienie tych kwestii to obecnie najważniejsze zadanie badających sprawę śledczych ze Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz