Pięć wniosków z konferencji Putina i Trumpa. Niestety nie mamy powodów do optymizmu
16 sierpnia 2025
Po pierwsze, Władimir Putin, stwierdzając, że ma nadzieję, iż Kijów i Europa nie storpedują osiągniętych porozumień, de facto dał do zrozumienia, że porozumienia te są bardzo niekorzystne dla Ukrainy. Dobrych Europa nie próbowałaby wszak zablokować.
Po drugie, jeśli próbować cokolwiek odczytać z mowy ciała Putina, to sprawiał on wrażenie bardzo, ale to bardzo zadowolonego. A gdy Władimir Putin jest zadowolony, to Polska, Ukraina i Europa nie mają powodów do zadowolenia.
Po trzecie, Władimir Putin stwierdził, że gdyby Donald Trump był prezydentem, to nie doszłoby do wojny. Trump w tym momencie kiwał głową, tak jakby zgadzając się ze stwierdzeniami Putina. Powyższe, znając rosyjskie żądania w stosunku do Ukrainy z 2022 r., może oznaczać tylko jedno. Trump po prostu Ukrainy by nie bronił. I tylko dlatego, że Joe Biden zaczął ją bronić, Trump musiał to kontynuować [robiąc to z wyraźną niechęcią, a potem de facto wstrzymując wsparcie, bo to się właśnie stało w chwili, gdy Amerykanie już tylko sprzedają Europie broń dla Ukrainy, a nie – jak za Bidena – dostarczają ją Kijowowi].
Donald Trump spodziewa się, że ustalenia będą nie do przyjęcia dla Ukrainy i Europy?
Po czwarte, Donald Trump stwierdził, że "nie ma porozumienia tak długo, jak nie jest ono zawarte". Zabrzmiało to tak, jakby spodziewał się, że to, co wynegocjował, może być nie do przyjęcia nie tylko dla Ukrainy, ale również dla całej Europy.
- PRZECZYTAJ: Węglarczyk: Trump i Putin dogadali się co do jednego — to oni zdecydują o losie Ukrainy [KOMENTARZ]
Po piąte, Donald Trump mówił o antyrosyjskich jastrzębiach, które miały przyczynić się do zepsucia relacji USA z Rosją. Warto sobie uświadomić, co to oznacza. Nikt w Stanach Zjednoczonych za czasów prezydentury Joego Bidena nie chciał rzucić Rosji na kolana. Nikt w administracji Joego Bidena nie chciał zniszczyć Rosji. Jeśli administracja Bidena przy całej swej, tak często przecież w Polsce, skądinąd niesłusznie, krytykowanej ostrożności, to antyrosyjskie jastrzębie, to czym jest bycie kimś "rozsądnym"?
Niestety nie mamy powodów do optymizmu
Na ostateczne wnioski musimy oczywiście poczekać. W dyplomacji słowa, jak powiedział kiedyś Talleyrand, służą do ukrywania myśli. Czasem mogą służyć też do ukrywania pustki.
Tak jak pisaliśmy w poprzednim komentarzu, może okazać się, że Ukraina będzie zmuszona do podpisania porozumienia, które jakkolwiek niesprawiedliwe, będzie zarazem dla niej dobre. Tylko dlatego wszakże, że alternatywa byłaby jeszcze gorsza.
Może się okazać, że owa alternatywa stała się dziś właśnie jeszcze gorsza.
Niestety nie mamy powodów do optymizmu. Tym zaś polskim politykom i ekspertom, którzy dworowali sobie z prezydenta Bidena i cieszyli ze zwycięstwa Trumpa, powinniśmy zadać jedno pytanie. Czy nie jest im choć trochę wstyd?
Joe Biden, nawet gdyby zawierał tzw. zgniły kompromis, przynajmniej nie fetowałby Władimira Putina, tak jak uczynił to Trump osobiście witając rosyjskiego dyktatora i zapraszając go jeszcze do swojej limuzyny. Zawierając zaś porozumienie, robiłby to wspólnie z Europą i Ukrainą, a nie tak, jak to usiłuje zrobić Trump, bez udziału Europy i Ukrainy. Entuzjazm polskiej prawicy dla Trumpa jest od dawna wyrazem intelektualnej aberracji i politycznej głupoty. Dziś zobaczyliśmy tylko kolejne tego potwierdzenie.
Dziś w sekcji Premium
Do sekcji premium nasi dziennikarze wybierają pogłębione treści na istotne dla Polaków tematy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz