Kampania Nawrockiego w coraz większym kryzysie. "Sztab i kandydat nie uzgodnili wersji", 07.05.2025


 

Kampania Nawrockiego w coraz większym kryzysie. "Sztab i kandydat nie uzgodnili wersji" [OPINIA]

"Kandydat obywatelski" i jego sztab mają wielki problem ze sprawą mieszkania przejętego od starszego mężczyzny i nie potrafią w jasny sposób powiedzieć, w jaki właściwie sposób Nawroccy weszli w jego posiadanie. A skoro nie potrafią, to oznacza, że "coś tu śmierdzi" – i PiS może być już naprawdę trudno zmienić tę społeczną percepcję.

Kryzys wokół drugiego mieszkania Karola Nawrockiego narasta. Rano portal Onet opublikował wywiad z Anną Kanigowską – opiekunką z Polskiego Komitetu Opieki Społecznej przez rok pracującą z panem Jerzym Ż. To, co w nim mówiła, jest po prostu pogrążające dla prezesa IPN.

Z rozmowy wynikało bowiem, że Nawrocki przejął mieszkanie od starszego, schorowanego mężczyzny – ciągle przekonanego, że jest właścicielem mieszkania – a następnie zostawił go samemu sobie. Nie opiekował się nim, nie odwiedzał go, nie płacił w mieszkaniu rachunków za prąd, przez co mężczyzna marzł w nim w zimie w kurtce.

W odpowiedzi PiS zorganizował konferencję prasową, w trakcie której Przemysław Czarnek pokazał akt notarialny, stwierdzający, że 2012 r. w ramach umowy przedwstępnej Nawroccy zapłacili panu Jerzemu 120 tys. zł za mieszkanie, wchodząc w jego posiadanie w 2017 r. Inną wersję przedstawił jednak chwilę później w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim Karol Nawrocki. Kandydat PiS powiedział dziennikarzowi, że kwota 120 tys. przekazywana była w ratach panu Jerzemu – jak można zrozumieć z wywiadu głównie w postaci opłacania czynszu i mediów w mieszkaniu – wypłacanych także po zawarciu aktu notarialnego.

Tu nic się nie trzyma kupy

Mamy więc obecnie trzy wersje tego, jak Karol Nawrocki wszedł w posiadanie mieszkania pana Jerzego. Trzy, bo jeszcze inną podawało oświadczenie Emilii Wierzbicki, rzeczniczki Nawrockiego, opublikowane w niedzielę. Tam nic nie było o 120 tys. zł wypłaconych w 2012 r. za kawalerkę panu Jerzemu, padło za to stwierdzenie, że "Karol Nawrocki przekazał Panu Jerzemu pieniądze na wykup mieszkania, które Pan Jerzy obiecał przekazać Nawrockiemu za świadczoną pomoc".

Co z tego wszystkiego zrozumie opinia publiczna? Głównie to, że nic się tu nie trzyma kupy. Zdumiewające jest, że sztab i jego kandydat nie uzgodnili wersji, jak wyglądała sprawa 120 tys. zł dla pana Jerzego. Bo Karol Nawrocki chwilę po konferencji Czarnka mówi coś zupełnie innego niż były minister edukacji. Co najgorsze dla Karola Nawrockiego, to co mówił u Rymanowskiego, nie zgadza się z tym, co czytamy w akcie notarialnym z 2012 r., ujawnionym przez Wirtualną Polskę. Tam bowiem stoi jasno: "Karol Tadeusz i Marta Sandra małżonkowie Nawroccy oświadczają, że zapłacili oni na rzecz Jerzego Ż. całą cenę sprzedaży w kwocie 120 000 zł, co Jerzy Ż. Potwierdza".

Albo więc Karol Nawrocki sam zupełnie się już pogubił, jak wyglądały jego rozliczenia z panem Jerzym albo poświadczył nieprawdę w akcie notarialnym. Pierwsza opcja pokazuje "tylko", że nie potrafi zachować się pod presją – czego opinia publiczna ma prawo oczekiwać od prezydenta – druga jest czymś, co raczej dyskwalifikuje kandydata do najwyższego urzędu w kraju.

Czy opinia publiczna uzna, że Nawrocki wykorzystał pana Jerzego?

Od poniedziałku kluczowe pytanie dla sztabu kandydata Nowogrodzkiej brzmi: czy elektorat mogący zagłosować na Nawrockiego uzna, że prezes IPN wykorzystał sytuację starszego człowieka i wszedł w posiadanie należącego do niego mieszkania ze szkodą dla pana Jerzego? I jak na razie nic nie wskazuje, by odpowiedź na to pytanie była korzystna dla "kandydata obywatelskiego".

Jeśli faktycznie potwierdzi się – a dziennikarze będą na pewno uważnie badać tę sprawę – że pan Jerzy nigdy nie dostał do ręki kwoty 120 tys. zł, a tak naprawdę na poczet tej kwoty Nawroccy po prostu płacili za pana Jerzego czynsz, wyłożyli środki na zakup mieszkania z bonifikatą i udzielali mu okazjonalnie pomocy finansowej, to wygląda to fatalnie dla kandydata PiS. Tym bardziej że ostatecznie mężczyzna trafił do Domu Pomocy Społecznej – o czym Nawrocki, jak twierdzi, nie wiedział – a wcześniej, jak mówi zajmująca się panem Jerzym opiekunka, żył w radykalnym ubóstwie.

Nawet gdyby pan Jerzy nie skończył w DPS, to trudno nie uznać takiej formy rozliczenia z nim za skrajnie niekorzystną dla starszego mężczyzny. Nie wspominając już o kwestii poświadczenia nieprawdy w akcie notarialnym. Jeśli nawet 120 tys. zł trafiło do pana Jerzego, to cały czas pojawiają się pytanie, czy wyborcy nie uznają, że Nawrocki wykorzystał opartą na zaufaniu relację ze starszą osobą do tego, by skłonić ją do niekorzystnej dla niej umowy. Bo można przypuszczać, że pan Jerzy nie wszedłby podobny układ z obcą osobą, że choć akt notarialny nic nie wspomina o obowiązku opieki, to mężczyźni na coś takiego się nieformalnie umówili.

Ludzie będą zadawali sobie też pytanie, czy niezależnie od tego, że akt notarialny nic nie mówi o obowiązku opieki nad panem Jerzy, to małżeństwo Nawrockich miało wobec niego moralnych zobowiązań, z których niekoniecznie się wywiązało. Wątpliwości, zwłaszcza u bardziej prospołecznie nastawionych wyborców, może też budzić samo kupowanie mieszkania z lokatorem, zwłaszcza ze starszą, samotną osobą. Podobnie jak wykorzystanie relacji ze starszą osobą do wykupu lokalu komunalnego, do którego nabycia nie ma się żadnych uprawnień.

Polaryzacja pomoże tylko częściowo

Od kilku lat skandale równie szybko gasną, co pojawiają się w polskiej polityce, ale tego typu problemy niecałe dwa tygodnie przed drugą turę to koszmar dla znacznie sprawniejszego polityka niż Nawrocki.

Gdybyśmy żyli w mniej spolaryzowanym społeczeństwie, gdyby PiS nie miał sfanatyzowanego elektoratu, który można przekonać, że cała sprawa to spisek służb i "niemieckich mediów dla Polaków", to mógłby to być koniec prezydenckich szans Nawrockiego. W Polsce 2025 r. kampanię Nawrockiego przed zupełnym kolapsem ocali jednak polaryzacja i słabości głównego konkurenta do drugiego miejsca, Sławomira Mentzena.

Kampania kandydata PiS ma jednak potężny problem. Sprawa pana Jerzego coraz bardziej wygląda jak "zakonnica na pasach" i jeśli nie w pierwszej, to w drugiej turze może się boleśnie zemścić na Nawrockim. Tym bardziej że sztab wyraźnie nie ogarnia pożaru, a działania wielu aktywnych w nim osób – na czele z Emilią Wierzbicki i samym Nawrockim – tylko pogłębiają chaos. Jeszcze we wtorek rano Wierzbicki wrzuciła oświadczenie majątkowe, gdzie umieściła "trzecie mieszkanie" Nawrockiego – zapisane mu w testamencie przez matkę. Mieszkanie nie jest własnością prezesa IPN, ale sztab wpisał je "na wszelki wypadek", by pokazać transparentność – co tylko pogłębiło zamieszanie wokół mieszkań kandydata, co jest naprawdę ostatnim efektem, jaki dziś chciałaby osiągnąć drużyna Nawrockiego.

Trudno uwierzyć, że tak na ogół sprawna kampanijnie i profesjonalna partia jak PiS tak źle radzi sobie z zarządzaniem kryzysem. Jeszcze trudniej, że PiS, mając znacznie lepszych kandydatów niż Nawrocki, postawił na prezesa IPN, mimo wszystkich czerwonych flag związanych z tą kandydaturą.

newsweek



Kaczy Dół w Zielonej Górze >>>

 

Ujawniamy: Kawalerkę pana Jerzego Nawroccy sprzedali sami sobie



Karolowi Nawrockiemu i jego żonie do przejęcia słynnej kawalerki w Gdańsku wcale nie był potrzebny jej właściciel, pan Jerzy. Po prostu zawarli umowę sami ze sobą. Z jednej strony sprzedawali kawalerkę w imieniu pana Jerzego, a z drugiej strony — w swoim imieniu ją kupowali. Bazując na posiadanych przez nas dokumentach, ujawniamy, w jaki sposób Nawroccy przeprowadzili operację przejęcia mieszkania pana Jerzego


  • To Karol Nawrocki wyłożył pieniądze na wykup przez Jerzego Ż. zajmowanej przez niego komunalnej kawalerki w Gdańsku. Było to 12 tys. zł
  • Gdy Jerzy Ż. był już jej formalnym właścicielem, Nawrocki i jego żona podpisali z nim umowę przedwstępną na jej zakup. Ustanowili się również jego pełnomocnikami do dysponowania tym mieszkaniem
  • W 2017 r. sfinalizowali operację przejęcia mieszkania, u notariusza podpisując umowę sami ze sobą: z jednej strony jako kupcy, a z drugiej sprzedający, działający w imieniu Jerzego Ż.
  • Wspomnienia samego Nawrockiego z tamtego czasu wskazują, że mogli przed notariuszem skłamać co do okoliczności zapłaty za mieszkanie
  • Zastanawiających faktów wokół tej sprawy jest jednak więcej

Wszystko zaczęło się 15 lutego 2010 r. Wówczas Jerzy Ż. — starszy, ubogi mężczyzna, który miał problemy z prawem — składa w gdańskim magistracie wniosek o wykup zajmowanego od 1997 r. mieszkania komunalnego, małej kawalerki 28,5 m2. Miasto chętnie wówczas sprzedawało lokatorom mieszkania komunalne, aby zmniejszyć swe wydatki na remonty. Mieszkanie zostaje wycenione przez rzeczoznawcę na 120 tys. zł.

Wniosek o wykup lokalu komunalnego złożony przez Jerzego Ż. z 2010 roku
Wniosek o wykup lokalu komunalnego złożony przez Jerzego Ż. z 2010 roku

Miasto daje jednak lokatorom ogromne zniżki — panu Jerzemu przysługiwała 90-procentowa bonifikata, czyli mógł kupić mieszkanie za zaledwie 10 proc. jego wartości.

Mimo zapisów aktu notarialnego Nawroccy nie zapłacili za mieszkanie

Pan Jerzy Ż. zostaje właścicielem kawalerki w październiku roku 2011, płaci jedynie 12 tys. 603 zł i 15 gr.

Nie on jednak przelewa pieniądze urzędowi miasta — opłatę wnosi Karol Nawrocki ze swojego konta osobistego. W ostatnich dniach Nawrocki opowiada, że przekazał pieniądze na wykup panu Jerzemu i to pan Jerzy wniósł opłatę do kasy miasta.

To nie jest prawda. Dysponujemy kopią zlecenia przelewu opłaty za mieszkanie, który Nawrocki wykonał 20 października 2011 r.

polecenie przelewumat. prasowe
polecenie przelewu

Tego dnia zjawił się w jednym z oddziałów Millenium Banku i wykładając gotówkę polecił przelanie jej na konto magistratu. Tytuł wpłaty brzmi: "wykup lokalu [adres] pan Jerzy Ż. [pełne nazwisko]". Podpisał się pod nim jednak Karol Nawrocki.

Od tego momentu Nawroccy działają bardzo szybko. Już 24 stycznia 2012 r. — raptem trzy miesiące po wykupieniu mieszkania od miasta — Marta i Karol Nawroccy zawierają z Jerzym Ż. potwierdzoną notarialnie umowę przedwstępną na zakup od niego mieszkania.

Umawiają się w niej, że Jerzy Ż. sprzeda im mieszkanie zaraz po tym, gdy przestanie obowiązywać pięcioletni zakaz sprzedaży.

Taki zakaz to wymóg ze strony miasta — władze Gdańska sprzedawały lokale komunalne lokatorom, zastrzegając, że nie można ich odsprzedać na wolnym rynku przez co najmniej 5 lat pod rygorem utraty ogromnych zniżek, z jakich lokatorzy korzystali przy wykupie.

Akt notarialny umowy wykupu z bonifikatą mieszkania przez Jerzego Ż od miasta Gdańsk 111
Akt notarialny umowy wykupu z bonifikatą mieszkania przez Jerzego Ż od miasta Gdańsk 111

To właśnie umową przedwstępną wymachiwał na wtorkowej konferencji prasowej poseł PiS Przemysław Czarnek wykrzykując, że jest w niej zapis o tym, że Nawroccy już wówczas zapłacili Jerzemu Ż. 120 tys. zł, a ten otrzymanie pieniędzy potwierdził.

Rzeczywiście, taki jest zapis w akcie notarialnym. Tyle że Czarnek mówił nieprawdę. Dziennikarze Onetu od kilku dni sprawdzali doniesienia, że Nawroccy nie zapłacili panu Jerzemu żadnych pieniędzy, co oznaczałoby poświadczenie nieprawdy w akcie notarialnym.

Fragment aktu notarialnego umowy przedwstępnej na zakup mieszkania Jerzego Ż przez Karola i Martę Nawrockich
Fragment aktu notarialnego umowy przedwstępnej na zakup mieszkania Jerzego Ż przez Karola i Martę Nawrockich

— Nie wierzę w to, że Nawroccy zapłacili za to mieszkanie jakiekolwiek pieniądze — mówiła kilka dni temu w rozmowie z Onetem Anna Kanigowska, która była opiekunką pana Jerzego z opieki społecznej. — Pan Jerzy nie miał żadnych pieniędzy. Żył z tego, co dostał z opieki społecznej. Jedzenie też dostawał z opieki społecznej. Gdzie te pieniądze od Nawrockich trafiły?

Ostatecznie sam Nawrocki przyznał we wtorek, że nie zapłacił panu Jerzemu 120 tys. zł za kawalerkę przy podpisywaniu umowy przedwstępnej. — Przekazanie całej kwoty 120 tys. zł panu Jerzemu Ż. byłoby zagrożeniem dla jego życia i zdrowia — oznajmił w rozmowie z Bogdanem Romanowskim.

Wiele zatem wskazuje na to, że rzeczywiście Nawroccy w akcie notarialnym poświadczyli nieprawdę — to byłoby złamanie prawa.

Akt notarialny: "Sprzedają sami sobie prawo własności lokalu mieszkalnego"

W notarialnie zawartej umowie przedwstępnej zamieszczony został dodatkowy, kluczowy dla całej sprawy zapis. Paragraf 5 mówi o tym, że pan Jerzy udziela pełnomocnictwa Marcie i Karolowi Nawrockim do dysponowania lokalem, który dopiero zamierza im sprzedać i "upoważnia ich do zawarcia umowy sprzedaży (...) na warunkach określonych w niniejszej umowie przedwstępnej, a na pozostałych warunkach — według uznania pełnomocników, w tym na rzecz samych siebie". W dodatku udzielone przez pana Jerzego pełnomocnictwo było "nieodwołalne".

Marta Nawrocka i Karol NawrockiAdam Warżawa / PAP
Marta Nawrocka i Karol Nawrocki

To są zapisy fundamentalne. Pokazują, że już w 2012 r. — zaraz po okazyjnym wykupie — Nawroccy praktycznie stali się właścicielami lokalu, bo mogli nim dowolnie dysponować i sprzedać na dowolnych warunkach.

Co prawda czekali 5 lat z ostatecznym przejęciem kawalerki, ale to było logiczne — chodziło o to, aby nie stracić preferencyjnej ceny, kiedy lokal kosztował zaledwie 12 tys. zł.

Gdy już skończył się miejski zakaz sprzedaży, Nawroccy sfinalizowali przejęcie mieszkania pana Jerzego. Dokonali tego, posługując się "nieodwołalnym" pełnomocnictwem sprzed 5 lat. A zatem nawet nie musieli informować pana Jerzego, że sprzedają jego mieszkanie.

Umowa sprzedaży mieszkania Jerzego Ż Marcie i Karolowi Nawrockim z 2017 r.
Umowa sprzedaży mieszkania Jerzego Ż Marcie i Karolowi Nawrockim z 2017 r.

6 marca 2017 r. przed notariuszem Marta i Karol Nawroccy wystąpili z jednej strony jako pełnomocnicy sprzedającego lokal Jerzego Ż., a drugiej jako klienci od niego ów lokal kupujący.

A zatem sprzedali mieszkanie pana Jerzego sami sobie.

W paragrafie 2 aktu notarialnego zapisano, że "Karol Tadeusz Nawrocki i Marta Sandra Nawrocka, działający w imieniu Jerzego Ż., w wykonaniu przedwstępnej umowy sprzedaży z dnia 24 stycznia 2012 roku [tu numer notarialny umowy] sprzedają sami sobie prawo własności lokalu mieszkalnego [tu adres nieruchomości]".

Fragment aktu notarialnego umowy sprzedaży mieszkania należącego do Jerzego Ż. jaką Nawroccy zawarli sami ze sobą
Fragment aktu notarialnego umowy sprzedaży mieszkania należącego do Jerzego Ż. jaką Nawroccy zawarli sami ze sobą

Dalej znajduje się zapis powielający nieprawdę — że Nawroccy "oświadczają, iż cała cena sprzedaży w kwocie 120.000,00 zł (sto dwadzieścia tysięcy złotych) została już zapłacona Sprzedającemu przy zawarciu umowy przedwstępnej sprzedaży (...), co Sprzedający w powołanej umowie potwierdził".

Opiekunka: "Pan Jerzy żył w przekonaniu, że mieszkanie jest jego"

W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim Nawrocki stwierdził, że spłacał owe 120 tys. zł w ratach, opłacając co miesiąc koszty mieszkania. — Mieszkanie nabyłem legalnie, przekazując panu Ż. zgodnie z umową kupna-sprzedaży konkretne środki finansowe na przestrzeni 14 lat. Myślę, że my kwotę rynkową 120 tys. zł przekroczyliśmy już jakiś czas temu. Prosta arytmetyka. To jest 14 lat, około 8 tys. rocznie — stwierdził.

Marta i Karol NawroccyGrzegorz Wajda/REPORTER / East News
Marta i Karol Nawroccy

Nie bardzo wiadomo, skąd pochodzą wyliczenia Nawrockiego, ale dotyczą one zapewne okresu od podpisania umowy przedwstępnej (2012 r.) do dziś.

Tak się jednak składa, że od 2017 roku Nawroccy są właścicielami lokalu i jest naturalne, że płacą czynsz — bo to ich mieszkanie. Szkopuł w tym, że innych opłat nie ponosili.

Jak mówiła Onetowi opiekunka Anna Kanigowska: — To było straszne. Pamiętam, jak w zimie pan Jerzy siedział w mieszkaniu po ciemku, zziębnięty, w kurtce. Nie miał pieniędzy, żeby zapłacić za prąd, a w tym mieszkaniu wszystko było elektryczne, włącznie z ogrzewaniem. Żeby nie marzł w zimie, płaciłam za prąd z moich własnych pieniędzy.

Opowieści Nawrockiego o tym, że płacił rachunki w ramach rozliczeń z panem Jerzym nazwała "bezczelnymi kłamstwami".

Blok w gdańskiej dzielnicy Siedlce, w którym znajduje się należące do Karola i Marty Nawrockich mieszkanie przejęte od Jerzego Ż 111
Blok w gdańskiej dzielnicy Siedlce, w którym znajduje się należące do Karola i Marty Nawrockich mieszkanie przejęte od Jerzego Ż 111

Pan Jerzy nigdy nie potwierdził, że dostał pieniądze.

— Pan Jerzy żył w przekonaniu, że mieszkanie jest jego. On się ze mną pokłócił wtedy, gdy mu powiedziałam, że mieszkanie należy do Nawrockich. Denerwował się, że to jest bzdura, bo to on jest dalej właścicielem mieszkania — mówiła Onetowi opiekunka Anna Kanigowska.

— Nie jestem w stanie rozstrzygnąć, jak było, bo trzeba pamiętać, że pan Jerzy miał już początki zespołu otępiennego. Ciężko z nim się rozmawiało. Jedno wiem na pewno — pan Nawrocki nie sprawował opieki nad panem Jerzym. Przez rok mojej pracy nie widziałam go u pana Jerzego ani razu. Jego żony i dorosłego syna również.

Nawrocki nie opiekował się panem Jerzym

To kolejny mit, który upada — że Nawrocki opiekował się panem Jerzym.

Kiedy Onet tydzień temu nagłośnił sprawę przejęcia mieszkania pana Jerzego przez Nawrockich, rzeczniczka sztabu wyborczego PiS Emilia Wierzbicki oznajmiła, że mieszkania zostało Nawrockiemu przekazane w zamian za okazywaną pomoc życiową i wspomniane 12 tys. zł, które Nawrocki zapłacił za wykup lokalu, który wcześniej należał do gminy.

Sam Nawrocki także powtarzał, że opiekował się panem Jerzym.

Emilia Wierzbicki i Karol NawrockiMarcin Kmieciński / PAP
Emilia Wierzbicki i Karol Nawrocki

Szkopuł w tym, że żadnej opieki nie było — pan Jerzy żył tylko dzięki opiece społecznej, a dziś jest w Domu Pomocy Społecznej, o czym Nawrocki dowiedział się z Onetu.

We wtorek Czarnek krzyczał na konferencji, że żadnego zobowiązania do opieki nie było, a Nawroccy po prostu kupili mieszkanie od pana Jerzego na rynkowych warunkach i zapłacili 120 tys. zł. Wiemy już, że nie zapłacili.

Karol Nawrocki i Przemysław Czarnek, 20.11.2024 r.Przemek Swiderski/REPORTER / East News
Karol Nawrocki i Przemysław Czarnek, 20.11.2024 r.

Anna Kanigowska: — Pan Jerzy nie wykupiłby tego mieszkania, gdyby Nawroccy go do tego nie skłonili. Nie miał na to pieniędzy, nawet tych 12 tys. złotych. Od początku za tym wykupem stała intencja Nawrockiego, żeby przejąć mieszkanie pana Jerzego.

Zaapelowaliśmy do sztabu PiS o ujawnienie całości dokumentacji związanej z transakcjami pomiędzy miastem Gdańsk, Karolem Nawrockim i panem Jerzym.

Na odpowiedzi czekamy.

onet


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz