Do sposobu działania prezydenta Zełenskiego, któremu Trump i jego wiceprezydent zarzucili “niewdzięczność” i “brak szacunku” można mieć oczywiście zastrzeżenia. Jeśli przyjrzeć się sposobowi, w jaki ukraińska elita polityczna potraktowała również Polskę, która, jak żaden inny kraj pomogła Ukrainie w szczególnie w trudnych pierwszych miesiącach wojny, to dokładnie te dwa słowa nasuwają się niestety na myśl.

Przykładów traktowania Polski nie jak przyjaciela, ale petenta było aż nadto: od ostentacyjnego wyjścia Wołodymyra Zełenskiego ze wspólnej z prezydentem Andrzejem Dudą mszy w 80. rocznicę rzezi wołyńskiej, aż do antypolskiej kampanii w ukraińskich mediach przy okazji sporu zbożowego.

Problem polega na tym, że otwarcie o tym pisząc w tekstach publikowanych w Onecie i mówiąc o tym w podcaście Raport Międzynarodowy, zawsze pamiętałem, że mówimy o państwie, które jest ofiarą i prezydencie, który — ile by nie mieć do niego zastrzeżeń — jest bohaterem i w trzy lata postarzał się na twarzy tak, jakby minęło 20 lat.

Dokładnie dlatego czasem krytykując Ukrainę i Zełenskiego, zawsze nieporównywalnie więcej krytyki rezerwowaliśmy dla Rosji i Putina. Ważąc bowiem na jednej szali nietakty i niewdzięczność, na drugiej szali mieliśmy napaść na sąsiada, rozpętanie wojny w Europie i zbrodnie wojenne. Donald Trump i J.D. Vance najwyraźniej ważyć nie chcą albo nie potrafią. Albo ani zbrodnie wojenne, ani wojna, ani napaść na sąsiada nic ich nie obchodzą.

Nagranie ze scysji w Gabinecie Owalnym obiegło świat. Poniżej można zobaczyć je w całości z polskim tłumaczeniem.

Donald Trump i J.D. Vance są mentalnymi Sowietami

Styl Zełenskiego i państwa ukraińskiego jest oczywiście pochodną sowieckości. Wbrew temu, co często się w Polsce mówi, Ukraińcy od sowieckiej mentalności nie są bowiem wolni. Trudno zresztą, by po 70 latach władzy sowieckiej mogli być. Można, jak się okazuje, równocześnie zmierzać ku Zachodowi, walczyć o wolność i chcieć zerwać z sowiecką przeszłością, ale równocześnie mieć w duszy sowiecki osad.

Różnica pomiędzy Zełenskim a Trumpem sprowadza się do tego, że o ile Zełenski ma w sobie ślady sowieckości, to Trump i J.D. Vance z ich brutalnością i sowieckim chamstwem po prostu są mentalnymi Sowietami. Nie w takim czy innym procencie, ale w całości.

Nie oznacza to, że pod ich rządami USA zdradzą Ukrainę, a już tym bardziej Polskę. To drugie się nie zdarzy na pewno, a to pierwsze zapewne.

Nie stanie się tak dlatego, że to się USA w przypadku Polski na pewno, a w wypadku Ukrainy najprawdopodobniej nie opłaca. I tylko dlatego. A nie, jak do tej pory, również dlatego, że Zachód scalały też wartości. Z mentalnymi Sowieciarzami u władzy w Stanach Zjednoczonych owego spoiwa Zachodu już po prostu nie ma.

onet