Najgroźniejszy miliarder świata czy zbawca ludzkości? Elon Musk chce spełnić przepowiednię sprzed 25 lat, 09.12.2025


Najgroźniejszy miliarder świata czy zbawca ludzkości? Elon Musk chce spełnić przepowiednię sprzed 25 lat

9 grudnia 2025

 Donaldowi Trumpowi przekazał fortunę na kampanię wyborczą. Wiedział, na kogo postawić. Dziś Elon Musk jest niczym cień prezydenta USA. "Pierwszy kumpel" amerykańskiego przywódcy odpuszczać nie zamierza. Wiedzą to i urzędnicy Białego Domu, z którymi wdaje się nawet w bójki, i jego wrogowie z otoczenia republikanina. Pozostałe trzy lata prezydentury Trumpa chce wycisnąć jak cytrynę. Biznes to za mało. Wchodzi w politykę. "Wielka demolka" Ameryki to też za mało. Dziś najbogatszy człowiek chce rozstawiać figury na całym świecie. Zaczyna od Europy, a obecna antyunijna tyrada zatacza coraz szersze kręgi. Plan multimiliardera jest jasny.

W świecie biznesu Elon Musk pływa jak polujący na okazje rekin. Dyrektor generalny Tesli i SpaceX oraz właściciel i prezes wykonawczy platformy społecznościowej X, współzałożyciel spółki OpenAI zajmującej się sztuczną inteligencją, dzierży w rękach potężny oręż. Ma wszystko, by zrealizować swoją przepowiednię sprzed 25 lat – pieniądze, sławę, wizję i poparcie prezydenta najpotężniejszego kraju na świecie.

1998 i 1999 r. W serii wywiadów z amerykańskimi mediami (w tym dla programu CBS News Sunday Morning) jako młody wówczas przedsiębiorca wymienia pięć obszarów, które zdominują życie człowieka w następnych dziesięcioleciach. Choć Dolina Krzemowa patrzyła wówczas na Muska z przymrużeniem oka, dziś to on co rusz wyciąga asy z rękawa i jest blisko realizacji marzeń. Sięgając jednak po brutalne i często niebezpieczne metody, multimiliarder nie przestaje szokować. Przyświecają mu trzy celeA prowadzona od kilku dni wzmożona antyunijna krucjata tylko to potwierdza.

20 stycznia 2025 r. Świat wstrzymuje oddech. Podczas przemówienia w trakcie inauguracji prezydentury Donalda Trumpa Elon Musk, dziękując zwolennikom prezydenta USA, wykonuje gest przypominający pozdrowienie rozsławione przez Adolfa Hitlera, Benito Mussoliniego i europejskich faszystów w pierwszej połowie XX w.

Gest Elona MuskaAssociated Press/East News / East News
Gest Elona Muska

Na Muska zewsząd lecą gromy. Popularny dziennikarz Roberto Saviano — znany z krucjaty przeciwko mafii, a ostatnio prawicowemu rządowi Włoch — nie gryzie się w język. "Niech będzie przeklęty" — mówi.

Zwolennicy ekscentrycznego biznesmena bronią tego gestu, usprawiedliwiając go, że przedsiębiorca-miliarder jest "autystyczny". Sam Musk w 2021 r. wyznaje w programie "Saturday Night Live", że zdiagnozowany jest u niego zespół Aspergera, nazywaną "chorobą geniuszy".

Prześladowany musiał radzić sobie sam

Dzieciństwa zresztą Musk też nie ma łatwego. Rodzi się 28 czerwca 1971 r. Pretorii w Republice Południowej Afryki. Kiedy dorasta, jego matka Maye pracuje na pięciu etatach, aby utrzymać rodzinę. Ojciec Elona, Errol Musk, jest bogatym inżynierem z RPA. Elon spędza wczesne dzieciństwo z bratem Kimbalem i siostrą Toscą w RPA. Jego rodzice rozwodzą się, gdy ma 10 lat.

Od małego Musk wykazuje zainteresowanie technologią, w tym komputerami i programowaniem. W wieku 12 lat opracowuje własną grę pt. Blastar, którą sprzedaje za 500 dolarów (dziś to ponad 2 tys. zł). Zapatrzony w książki i swój własny świat niski introwertyk jest wówczas prześladowany przez rówieśników. Gdy Elon kończy 15 lat, trauma dobiega końca, a on sam mężnieje, uczy się sztuk walki i zapasów w celu samoobrony.

Ma 17 lat, gdy wbrew woli rodziców przeprowadza się do Kanady. W ten sposób unika obowiązkowej służby w wojsku RPA. Otrzymuje kanadyjskie obywatelstwo, a po przeprowadzce kilka lat później także i obywatelstwo amerykańskie w 2002 r. — Przyjechałem do Ameryki Północnej, ponieważ czułem, że jest to miejsce, w którym można robić wspaniałe rzeczy w dziedzinie technologii — mówi w 2013 r.

Kalifornia, Dolina Krzemowa, duże pieniądze

Po przeprowadzce do Kanady przed dwa lata studiuje Queen's University w Kingston w prowincji Ontario, a w 1992 r. przenosi się na Uniwersytet Pensylwanii. Tam po pięciu latach kończy studia licencjackie z ekonomii i fizyki. Elon chce uzyskać doktorat z fizyki energii, więc udaje się na Uniwersytet Stanforda. Rezygnuje po zaledwie dwóch dniach, bo pochłania go rosnąca kalifornijska technologiczna fala, która pozwala mu zarobić krocie. Poniżej wybrane przykłady:

  • 1995 r. — Musk, jego brat Kimbal i Greg Kouri zakładają Global Link Information Network, później przemianowaną na Zip2. Firma opracowuje internetowy przewodnik po mieście z mapami i wskazówkami, sprzedawany m.in. gazetom. Compaq przejmuje Zip2 za 307 mln dol. (dziś to ponad 1,2 mld zł), a Musk zarabia 22 mln dol. (ok. 90 mln zł) za 7 proc. udziałów.
  • 1999 r. – Musk zostaje współzałożycielem X.com, firmy oferującej usługi finansowe online i płatności e-mailowe. Ponad 200 tys. osób korzysta wówczas z tego internetowego banku. Po połączeniu z innym bankiem internetowym Confinity nazwa zostaje po czasie i zmianach kadrowych zmieniona na PayPal. 2002 r. PayPal zostaje przejęty przez eBay, a Musk jako największy udziałowiec otrzymuje 176 mln dol. (dziś to ok. 713 mln zł). To właśnie w tym czasie mówi, że internet, sztuczna inteligencja, życie pozaziemskie, dywersyfikacja źródeł energii i wiedza o ludzkich genach to obszary, które zmienią życie człowieka nie do poznania w kolejnych dekadach
  • 2002 r. – Elon zakłada firmę Space X, przedsiębiorstwo z branży kosmicznej, które buduje silniki rakietowe, rakiety i statki kosmiczne, w tym wielokrotnego użytku. Jako ówczesny milioner szybko pomnaża swój majątek, otrzymując kontakty z NASA o wartości setek mln dol.
  • 2003 r. – przedsiębiorca staje się jednym z pierwszych udziałowców Tesli, której celem jest produkcja przystępnych cenowo, masowo sprzedawanych samochodów elektrycznych, produktów akumulatorowych i dachów solarnych.
  • 2015 r. SpaceX z powodzeniem rozpoczyna prace nad satelitami Starlink na niskiej orbicie okołoziemskiej, aby zapewnić dostęp do internetu satelitarnego.
  • 2015 r. – Musk współzakłada OpenAI, firmę zajmując się sztuczną inteligencją (AI), której celem było opracowanie ogólnej sztucznej inteligencji.
  • 2016 r. Musk zostaje współzałożycielem Neuralink, firmy zajmującej się neurotechnologią, inwestując w nią 100 mln dol. Celem spółki jest zintegrowanie ludzkiego mózgu ze sztuczną inteligencją (AI) poprzez tworzenie urządzeń osadzonych w mózgu.
  • 2017 r. Musk zakłada The Boring Company. Zadaniem spółki jest budowa tuneli i w przyszłości specjalistycznych, podziemnych pojazdów mieszczących dużą liczbie pasażerów, które mogłyby poruszać się z prędkością do ok. 240 km na godz., omijając w ten sposób ruch naziemny w dużych miastach.

Dziś wartość jego majątku szacuje się na ponad 435 mld dol. (ponad 1,7 bln zł).

Biznes to za mało

Teraz czas na politykę. Elon Musk ma dobry powód, by przymilać się do prezydenta. Z rządem USA wiążą go gigantyczne kontrakty za pośrednictwem Tesli i SpaceX. Przez lata wielokrotnie też ściera się z federalnymi organami regulacyjnymi, a Donald Trump obiecuje społeczności biznesowej radykalne obniżki podatków i znaczące wycofanie regulacji rządowych.

— Nie od razu staje się zwolennikiem Donalda Trumpa. Jeszcze w czasie republikańskich prawyborów to właśnie Musk sugerował, że Trump powinien tak naprawdę kończyć polityczną karierę i z amerykańskiej polityki odejść. Początkowo wszystko wskazywało to, że popiera Rona DeSantisa, ponieważ dał mu rozpocząć kampanię na swojej platformie — tłumaczy Andrzej Kohut z Ośrodka Studiów Wschodnich, autor popularnego podcastu "Po amerykańsku", z którym rozmawiamy w styczniu br. tuż po zaprzysiężeniu Donalda Trumpa na prezydenta USA.

Wyobrażam sobie, że Musk zorientował się, że w najbliższych latach nie da się zrealizować tych celów, które są dla niego istotne bez Donalda Trumpa i jego miejsce w amerykańskiej polityce. Od tego czasu multimiliarder idzie na całość. To są te ostatnie przedwyborcze miesiące, kiedy rzeczywiście Musk inwestuje miliony dolarów w kampanię Trumpa i angażuje się w nią bezpośrednio

– dodaje amerykanista.

Faktycznie, Elon Musk jest jednym z największych darczyńców kampanii Trumpa, przekazując prawie 250 mln dol. (ponad 1 mld zł). W nagrodę za lojalność prezydent tworzy specjalny Departament Wydajności Państwa (DOGE), na którego czele stoi właśnie Musk.

— Jestem sceptyczny co do wielkich cięć budżetowych, bo to nigdy nie jest łatwe. W Waszyngtonie Musk szybko się o tym przekona, że nawet za drobnymi wydatkami budżetowymi, drobnymi z perspektywy ogromnej całości, stoją rozmaite grupy wpływów, interesy poszczególnych polityków. I jest to plątanina, którą bardzo trudno przeciąć, niezależnie od tego, jaką się ma wolę i podejście. To nie jest to tak proste, jak w jakiejś organizacji biznesowej, którą się przejmuje, jak Musk zrobił na przykład z Twitterem – zaznaczał w styczniu br. nasz rozmówca.

Mija półtora miesiąca. Elon Musk i jego Departament Wydajności Rządu (DOGE) pustoszą amerykański aparat administracyjny. Zgodnie z zapowiedziami do końca funkcjonowania DOGE 4 lipca 2026 r. cięcia kosztów mają przynieść 2 bln dol. oszczędności (blisko 8 bln zł, licząc po obecnym kursie walutowym). Jak dotąd zwalniając tysiące urzędników federalnych, agencja Muska robi głównie show, by przypodobać się wyborcom Trumpa.

Działania multimiliardera prowadzą do chaosu w administracji i wokół niego samego. Biały Dom twierdzi, że miliarder nie ponosi odpowiedzialności za Departament Efektywności Rządu, który zwolnił już kilkadziesiąt tysięcy osób. W rzeczywistości jednak Elon Musk, który nie został wybrany w demokratycznych wyborach, gromadzi tak dużą władzę, iż może naruszać konstytucję.

Przełom maja i czerwca br. Musk żegna się ze stanowiskiem szefa DOGE. Wprawdzie amerykańskie przepisy ograniczają czas służby doradcy prezydenta USA do 130 dni, więc można się było spodziewać, że przedsiębiorca będzie musiał pożegnać się ze stanowiskiem. Tyle że w otoczeniu prezydenta pojawiają się wówczas głosy, że być może prezydent USA przedłuży kadencję miliarderowi. A jednak decyduje się tego nie zrobić.

Czerwiec br. Rewolucja zaczyna zjadać własny ogon. Musk szybko przekonuje się o brutalności polityki. Tlący się spór między nim i prezydentem USA wokół krytykowanej przez miliardera ustawy budżetowej zawierającej realizację wielu z postulatów wyborczych Trumpa [One Big Beautiful Bill] wybucha z pełną mocą. Trump zarzuca Muskowi, że sprzeciwia się ustawie nie z powodu chęci dokonania większych oszczędności budżetowych, lecz z powodu odebrania ulg podatkowych na zakup samochodów elektrycznych [na czym korzysta należąca do Muska Tesla].

Musk odpowiada poparciem wezwania do impeachmentu Trumpa i zastąpienia go wiceprezydentem J.D. Vancem. Insynuuje, że Trump był na "liście Epsteina", czyli liście osób wykorzystujących nieletnie dziewczyny oferowane przez miliardera Jeffreya Epsteina. Trump przyjaźnił się niegdyś z Epsteinem, ale nigdy nie pojawiły się dowody, by brał udział w jego zbrodniach.

"Czas zrzucić naprawdę wielką bombę. Donald Trump jest w aktach Epsteina. To jest prawdziwy powód, dla którego nie zostały one upublicznione. Miłego dnia, DJT" – pisze Musk na X po wielogodzinnej tyradzie przeciwko dawnemu sprzymierzeńcy. Po czasie kontrowersyjny wpis multimiliardera zostaje usunięty.

Elon Musk atakujący Donalda Trumpa na platformie XElon Musk/X / X
Elon Musk atakujący Donalda Trumpa na platformie X

Polityka puka do drzwi technologicznego imperium Muska jednak już wcześniej.

Nowa odsłona wojny

Początek września 2023 r. Burzę wywołuje fragment biografii Elona Muska autorstwa Waltera Isaacsona opublikowany w dzienniku "The Washington Post" przed premierą książki. Musk miał w pierwszym roku rosyjskiej wojny w Ukrainie potajemnie nakazać swoim inżynierom, aby nie włączali sieci łączności satelitarnej jego firmy Starlink w pobliżu wybrzeża Krymu, aby zakłócić podstępny atak sił Kijowa na rosyjską Flotę Czarnomorską.

Później miliarder tłumaczy się na platformie X, że to ukraińskie władze zwróciły się z prośbą o pilne uruchomienie sieci Starlink na całej trasie do Sewastopola. "Gdybym przystał na ich prośbę, SpaceX jawnie przyczyniłoby się do poważnego aktu wojny i eskalacji konfliktu" – dodaje.

Ten incydent okazuje się punktem zwrotnym w pojmowaniu współczesnej wojny. Oto prywatny przedsiębiorca ma zdolności pozwalające rozstawiać figury na wojennej szachownicy, a czasem nawet przechylać szalę zwycięstwa to w jedną, to w drugą stronę. Pikanterii tej sprawie dodają informacje niemieckiego dziennika "Die Welt", że w tamtym czasie Ukraińcy tracą największą przewagę operacyjną, bo Starlinki Muska wspierają także armię rosyjską.

9 marca 2025 r. Musk przypomina o mocy systemu Starlink. "Dosłownie rzuciłem Putinowi wyzwanie do walki fizycznej jeden na jeden w kontekście Ukrainy, a mój system Starlink jest kręgosłupem ukraińskiej armii. Cała ich linia frontu zawaliłaby się, gdybym go wyłączył" - pisze na X.

"Starlinki dla Ukrainy są opłacane przez polskie Ministerstwo Cyfryzacji kosztem ok. 50 mln dol. rocznie" — odpowiada mu minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. "Abstrahując od etyki grożenia ofierze agresji, jeśli SpaceX okaże się niewiarygodnym dostawcą, będziemy zmuszeni szukać innych dostawców" — twierdzi.

Elon Musk nie pozostaje dłużny polskiemu ministrowi. I zamieszcza niedyplomatyczny komentarz pod postem Sikorskiego. "Bądź cicho, mały człowieczku. Płacisz niewielki ułamek kosztów. I nie ma zamienników dla Starlink" — pisze Musk.

Odmowa Ukraińcom z 2023 r. zbiega się z zakupem Twittera (biznesmen zmienia nazwę platformy na X) za kwotę 44 mld dol. (ponad 178 mld zł). Ujawnione w sierpniu 2024 r. przez amerykański sąd dokumenty rzucają światło na udziałowców i inwestorów zaangażowanych w spółkę X Holdings Corp. Elona Muska, ujawniając, kto pomógł sfinansować jego przejęcie platformy. Jedną z wymienionych firm jest spółka 8VC.

Jak podaje "Deutsche Welle", na stronie internetowej funduszu w sekcji personelu pojawiają się Denis Awen i Jack Moszkowicz — synowie objętych sankcjami rosyjskich oligarchów Petra Awena i Wadima Moszkowicza. Choć nic nie wskazuje na to, że objęci sankcjami ojcowie mają jakiekolwiek powiązania finansowe z 8VC, role Denisa i Jacka są poddane dalszej kontroli.

Jedną z pierwszych decyzji Muska jest przywrócenie na X (dawniej Twittera) wszystkich, w tym trolli i zbanowanego wcześniej Donalda Trumpa. W tym czasie wracają więc wyrzuceni z niego wcześniej antysemici, tacy jak Kanye West. Oraz Rosjanie. Rosyjskie instytucje państwowe masowo znowu zieją nienawiścią, ale teraz mają niebieskie znaczki (będące dotąd znakiem jakości, przejrzystości i pewności, że po drugiej stronie jest prawdziwa i sprawdzona osoba), co oznacza, że Musk bierze pieniądze od Kremla, a w zamian za to daje Kremlowi platformę do uprawiania putinowskiej propagandy.

Musk jednocześnie wycofuje się z udziału w dobrowolnym kodeksie dobrych praktyk w ramach europejskiego sojuszu walki z dezinformacją, ale pod naciskiem UE zgadza się ostatecznie przestrzegać nowych surowych przepisów wspólnoty dotyczących zwalczania dezinformacji, rosyjskiej propagandy i przestępczości internetowej.

Narzucane regulacje pozwalają też zrozumieć, dlaczego Musk zaczyna ingerować w sprawy europejskie. To chęć radykalnych zmian, ale i rewanżu.

Trzy cele Elona Muska. Europa na celowniku

5 grudnia 2025 r. Komisja Europejska nakłada karę grzywny na należącą do Muska platformę X w wysokości 120 mln euro [ponad 507 mln zł, po obecnym kursie]. Powodem jest nieprzestrzeganie unijnego Aktu o usługach cyfrowych (DSA) w zakresie przejrzystości.

Podczas trwająca dwa lata dochodzenia KE uznała, że platforma łamie trzy przepisy DSA: w sposób wprowadzający błąd stosuje "niebieski znaczek" do weryfikacji użytkowników, nie ma przejrzystego repozytorium reklam oraz nie udostępnia danych do badań w sposób zgodny z regulacjami.

Od tego czasu amerykański miliarder toczy wzmożoną antyunijną krucjatę. "Unia Europejska powinna zostać zniesiona, a suwerenność przywrócona poszczególnym krajom, aby rządy mogły lepiej reprezentować swoich obywateli" – pisze na X. Retorykę Amerykanina pochwala Dmitrij Miedwiediew, były prezydent Rosji, obecnie wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej

Antyunijna tyrada Muska i Miedwiediewa nie uchodzi uwadze Radosława Sikorskiego. "Jakby ktoś jeszcze miał wątpliwość, komu służy cała antyunijna gadka o suwerenności. Tym, którzy chcą zarabiać na sianiu nienawiści i tym, którzy chcą Europę podbić" — pisze minister spraw zagranicznych na X. Polityk reaguje też bezpośrednio na inny wpis Muska. "Leć na Marsa" — odpowiada w komentarzu. "Oligarchowie Dmitriew i Musk chcą podzielić Europę, aby nad nami dominować i nas eksploatować" — pisze kolejnego dnia szef MSZ na X.

W kolejnych postach multimiliarder wielokrotnie wzywa też do obalenia Unii Europejskiej. "Komisarze UE, którzy obudzili się jako komisarze Stasi, wkrótce zrozumieją pełne znaczenie »efektu Streisand«" — oburza się Musk. "Efekt Streisand" odnosi się do sytuacji, w której próba ocenzurowania danej informacji przynosi jej popularność i rozgłos.

7 grudnia, nad ranem czasu polskiego Musk podaje dalej szokujący wpis, który zdobył już ponad 23 mln wyświetleń. Grafika, którą udostępnił, przedstawia wyłaniającą się spod flagi Unii Europejskiej flagę III Rzeszy. Autor wpisu opatrzył go podpisem "Czwarta Rzesza" i skomentował: prawie tak.

8 grudnia br. Musk blokuje konto Komisji Europejskiej na X. Wcześniej uniemożliwia kupowanie i śledzenie reklam. Nikita Bier, szefowa działu produktów X, zarzuca KE naruszenie zasad platformy.

Wcześniej atakuje najważniejszych sojuszników USA. Miliarder obraża brytyjskiego premiera, odchodzącego szefa rządu Kanady nazywa "dziewczynką", a o kanclerzu Niemiec Olafie Scholzu mówi, że jest "niekompetentnym głupcem". Ale od początku.

"Dziewczynko, nie jesteś już gubernatorem Kanady, więc nie ma znaczenia, co mówisz" — pisze Musk platformie X w komentarzu do wpisu ustępującego wówczas szefa rządu Justina Trudeau, którego właśnie zastępuje Mark Carney.

Powiela tym samym narrację Donalda Trumpa. Prezydent USA nazywa Trudeau "gubernatorem", a nie "premierem", a samą Kanadę traktuje w swojej narracji jako "51 stan" USA.

Kontynent północnoamerykański jednak multimiliarderowi nie wystarcza. Swoją uwagę kieruje także w stronę Europy.

"Starmer był głęboko zaangażowany w masowe gwałty dokonywane w zamian za głosy" – pisze Musk na platformie X.

Szefowi brytyjskiego rządu zarzuca, że jako dyrektor prokuratury koronnej w latach 2008-13 był "współwinny" działalności gangów, odpowiedzialnych za manipulowanie i uwodzenie ofiar, głównie dzieci i młodzieży, w celu ich wykorzystywania seksualnego. Według Muska brytyjski premier "powinien trafić do więzienia". W odpowiedzi Starmer oskarża miliardera o szerzenie dezinformacji.

Wszystko wskazuje na to, że to element szerszej strategii. Według "Financial Times" doradca Trumpa wręcz szuka sposobów, by obalić brytyjski rząd. Rozważa wsparcia dla alternatywnego ruchu politycznego, sonduje też, kto mógłby być twarzą prawej strony brytyjskiej sceny politycznej.

Miliarder początkowo popiera "ojca brexitu" Nigela Farage’a, ale gdy ten dystansuje się od skrajnie prawicowego polityka Tommy’ego Robinsona, Musk nie przechodzi obok tego obojętnie i żąda od Farage’a rezygnacji z szefowania Partii Reform, która od tego momentu musi mierzyć się z falą masowych rezygnacji.

Nowym sojusznikiem technologicznego potentata zostaje Dominic Cummings, dotąd szara eminencja na Downing Street, ikona brytyjskiego antyestablishmentu, podejrzewana o stanie za atakami Muska na rząd Starmera w mediach społecznościowych.

Największe poruszenie wywołuje jednak poparcie udzielane skrajnej prawicy w Niemczech. 9 stycznia br. przeprowadza nawet wywiad z szefową AfD (Alternatywy dla Niemiec) Alice Weidel. W rozmowie z nią na X padło wiele mocnych twierdzeń. Dziennikarze "Deutsche Welle" sprawdzili, czy są prawdziwe.

To jednak nie koniec. Niemieckiego kanclerza Olafa Scholza nazywa "niekompetentnym głupcem", dodając, że "tylko AfD może uratować Niemcy".

Co rusz pojawiają się nowe rewelacje. 2 marca 2025 r. Musk wzbudza poruszenie swoim lakonicznym wpisem w mediach społecznościowych. Na platformie X udostępnia post popularnego amerykańskiego komentatora politycznego, Gunthera Eaglemana, który twierdzi, że dla Stanów Zjednoczonych "nadszedł czas, by opuścić NATO i ONZ". Musk dopisuje tylko dwa słowa: "Zgadzam się".

Jedną z przyczyn ingerencji Muska w sprawy europejskie może być chęć odegrania się za coś, co miliarder zapewne odbiera jako podkładanie kłód pod nogi i szkodzenie jego interesom. A tego jego pragmatyzm podarować nie może.

— Unia Europejska niejednokrotnie naciskała na przedsięwzięcia Muska rozmaitymi regulacjami. Uważam, że miliarder nie darzy tej instytucji swoją sympatią i chętnie zadziałałby tak, by rozsadzić organizację od wewnątrz – tłumaczył w styczniu br. Andrzej Kohut z OSW.

Po drugie, jak podkreślał wówczas amerykanista, "Elon Musk lubi bardzo twitterowy trolling". — Jeśli widzi, że coś budzi powszechne oburzenie i jednocześnie przyciąga tego rodzaju uwagę do jego osoby, to chętnie kontynuuje takie wątki.

Po trzecie, w grę wchodzi coraz większe zainteresowanie polityką.

W ostatnich miesiącach dostrzegł, że rzeczywiście dzięki swoim pieniądzom, platformie X, bliskości z Donaldem Trumpem może na tę politykę mieć ogromny wpływ. To go pcha do wyznaczania sobie kolejnych celów i rozpoczynania kolejnych przedsięwzięć

– oceniał autor podcastu "Po amerykańsku".

Z drugiej strony największego rywala USA w walce o światową dominację, czyli Chiny traktuje nadzwyczaj łagodnie. Powód jest prosty – Państwo Środka jest od dawna kluczowym rynkiem dla Tesli. Musk wie, że ewentualna krytyka Xi Jinpinga mogłaby się odbić na prowadzonych przez niego biznesach. Robi zatem coś zupełnie odwrotnego – od lat chwali chińską infrastrukturę i system kolei dużych prędkości oraz chiński program kosmiczny, komplementuje politykę zielonej energii i zachęca swoich zwolenników do odwiedzenia tego kraju.

A skoro jesteśmy już przy Tesli, to warto wspomnieć, że zarówno Elon Musk, jak i inwestorzy, cały czas liczą na to, że bliska relacja z amerykańskim prezydentem będzie korzystna dla firm miliardera. W rzeczywistości jednak od 1 stycznia 2025 r. przedsiębiorca traci aż 1,3 mln dol. (5 mln zł) na minutę, a cena akcji Tesli gwałtownie spada od początku roku. W dodatku na tym kłopoty Muska się nie kończą. Donald Trump już spieszy mu z pomocą.

(Niebezpieczny) wizjoner

Biznes na poziomie Muska nierozerwalnie łączy się z wielką polityką i na odwrót. Zdaniem Kohuta Musk "to człowiek, dla którego nigdy samo robienie pieniędzy nie było kluczowe".

Jest najbogatszym człowiekiem na świecie, ale nigdy nie działał według prostej logiki biznesowej polegającej wyłącznie na pomnażaniu zysków. Gdyby takiej logiki się trzymał, to dzisiaj byłby swoim kolegą Peterem Thiellem [współzałożycielem PayPala – red.], czyli człowiekiem, który po prostu inwestuje w startupy, wyciąga z tego kolejne miliardy dolarów i rozbudowuje swoje wpływy w Dolinie Krzemowej

– mówił Kohut.

Według autora podcastu "Po amerykańsku" Musk był od zawsze swego rodzaju "wizjonerem, który brnął w przedsięwzięcia, które na pierwszy rzut oka wydawały się niemożliwe do zrealizowania". — Często z bardzo dobrym skutkiem, choć na efekty nieraz trzeba było poczekać — zaznacza, jako przykłady podając Teslę i Space X oraz The Boring Company. — Mimo wszystko Elon Musk wierzy właśnie w takie niekonwencjonalne rozwiązania, przy okazji zarabiając na różnych projektach gigantyczne sumy pieniędzy — podkreśla.

— Mam wrażenie, że z jego zaangażowaniem politycznym może być trochę podobnie, tzn. Elon Musk po prostu angażuje się w politykę, bo to go kręci, bo ma jakąś wizję, w jaką stronę Ameryka powinna się zmieniać, bo być może widzi, że tylko w taki sposób ludzie będą mogli stać się wreszcie gatunkiem międzyplanetarnym, a na tym przecież mu bardzo zależy. By podbić Marsa, najpierw potrzebny jest podbój polityczny. Nie widzę w tym zatem tylko i wyłącznie prostej biznesowej kalkulacji, mimo że na koniec dnia ta jego odważna strategia bardzo mu się opłaca i przynosi mu większe zyski, niż ktokolwiek się spodziewał – podsumował rozmówca Onetu.

Onet

Elon Musk ma wpływ na politykę w Europie głównie poprzez swoje działania i retorykę w mediach społecznościowych oraz interakcje z europejskimi regulacjami. W ostatnim czasie Musk prowadził intensywną antyunijną kampanię, krytykując Unię Europejską i jej instytucje.

  1. Media społecznościowe: Musk korzysta z platformy X (dawniej Twitter) do rozpowszechniania swoich opinii, często kontrowersyjnych. Na przykład propagował antyunijną retorykę, krytykując unijne regulacje i nawołując do "obalenia" UE.

  2. Sankcje i regulacje: Musk zmierzył się z sankcjami nałożonymi przez Komisję Europejską na platformę X za nieprzestrzeganie unijnego Aktu o usługach cyfrowych (DSA). To wywołało jego publiczne niezadowolenie i wpłynęło na jego dalsze działania przeciwko UE.

  3. Polityczne powiązania: Jego związki z amerykańską polityką, zwłaszcza wsparcie dla Donalda Trumpa, również mają pośredni wpływ na europejską politykę, zwłaszcza w kontekście transatlantyckich relacji handlowych i politycznych.

  4. Kwestie bezpieczeństwa: Musk jest także zaangażowany w działania związane z wojną na Ukrainie. Jego decyzje dotyczące sieci Starlink miały wpływ na działania militarne w regionie, co przyciąga uwagę polityków w Europie.

Chociaż Musk nie pełni oficjalnej roli politycznej w Europie, jego wpływ wynika z kombinacji działań biznesowych, medialnych i osobistych.

Poniżej streszczenie artykułu:

  • Elon Musk, najbogatszy człowiek na świecie, angażuje się w politykę, wspierając kampanię Donalda Trumpa, co przynosi mu ogromne wpływy.
  • Miliarder ma trzy główne cele: realizację wizji sprzed 25 lat, wpływ na politykę amerykańską oraz ekspansję w Europie.
  • Musk jest jednym z największych darczyńców kampanii Trumpa, przekazując prawie 250 mln dolarów, co skutkuje powołaniem Departamentu Wydajności Państwa (DOGE).
  • Jego działania w administracji prowadzą do chaosu, zwolnień tysięcy urzędników i kontrowersji związanych z jego rolą w rządzie.
  • Musk angażuje się w europejską politykę, krytykując przywódców i wspierając skrajną prawicę, co może być częścią jego strategii destabilizacji Unii Europejskiej.

Wróć do artykułu


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz