Nietypowy finał debaty prezydenckiej. Rafał Trzaskowski dał Karolowi Nawrockiemu kopertę. "Łapówka?" 13.05.2025

 

Nietypowy finał debaty prezydenckiej. Rafał Trzaskowski dał Karolowi Nawrockiemu kopertę. "Łapówka?" [NAGRANIE]

Na zakończenie debaty prezydenckiej doszło do nietypowej sytuacji. Rafał Trzaskowski niespodziewanie położył na pulpicie Karola Nawrockiego białą kopertę. — To ostatnia szansa, żeby zachować się w sposób uczciwy — powiedział. Kandydat PiS nie chciał przyjąć przedmiotu. — Łapówka? — zapytał. — Przeczyta pan i zobaczy, jak można zachować się w sposób uczciwy — odparł kandydat KO.

— Nie bądźcie obojętni, trzeba reagować, gdy dzieje się zło, gdy słyszymy kłamstwo. O tym są te wybory, o uczciwości — podkreślił Rafał Trzaskowski na podsumowanie swojej swobodnej wypowiedzi na koniec debaty prezydenckiej.

Na tym jednak nie zakończył swojego wystąpienia. Kandydat Koalicji Obywatelskiej wyciągnął białą kopertę i skierował się do Karola Nawrockiego.

Rafał Trzaskowski przyniósł na debatę kopertę. "Łapówka?"

Rafał Trzaskowski zwrócił się do kandydata PiS. — To jest ostatnia szansa, propozycja, żeby się zachować w sposób uczciwy — powiedział i podszedł z przedmiotem do pulpitu Karola Nawrockiego. — Proszę bardzo, panie Karolu, niech pan przyjmie — stwierdził Rafał Trzaskowski.

Karol Nawrocki nie chciał przyjąć koperty. — Łapówka? — zapytał. Rafał Trzaskowski położył przedmiot na stoliku kandydata Prawa i Sprawiedliwości. — Przeczyta pan i zobaczy, jak można zachować się w sposób uczciwy — stwierdził kandydat KO.

onet

Ostatnia debata prezydencka. Ekspert mówi, kto otrzymał "dar niebios"

— Karol Nawrocki zderzył się z sytuacją, w której najlepsi sztabowcy nie byliby w stanie znaleźć remedium. Słyszeliśmy, że wszyscy są mu przeciwni — służby specjalne, dziennikarze, instytucje. To syndrom oblężonej twierdzy. To jest dobre do przyjęcia przez najwierniejszych wyborców PiS-u. Natomiast oczywiście utrudnia ekspansję na zewnątrz — ocenia ostatnią debatę w rozmowie z Onetem prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Niemal cztery godziny trwała ostatnia przedwyborcza debata kandydatów na prezydenta. Starcie 13 kandydatów zorganizowały trzy największe stacje telewizyjne w Polsce — TVP, Polsat i TVN. Nie zabrakło emocji oraz niespodziewanych wystąpień prowadzących debatę.

Zdaniem prof. Rafała Chwedoruka po finałowej debacie kandydatów w kampanii prezydenckiej wszyscy tkwią w tym samym miejscu, w którym znajdowali się przed jej rozpoczęciem. Innymi słowy, niemal wszyscy uważali, by przede wszystkim nie stracić.

Debata prezydencka TVP, TVN i Polsatu ruszyła w poniedziałek o godz. 20TVP
Debata prezydencka TVP, TVN i Polsatu ruszyła w poniedziałek o godz. 20

— Z ust kandydatów nie padło tu — zwłaszcza jeśli chodzi o ważnych polityków i polityczki w sensie skali poparcia społecznego — ani jedno zdanie, którego byśmy się wcześniej nie spodziewali. Wszystko było na wskroś czytelne — podkreśla w rozmowie z Onetem naukowiec z Uniwersytetu Warszawskiego.

Dar niebios dla kandydata

Z pewnością z debaty zapamiętamy starcie Krzysztofa Stanowskiego z dziennikarką TVP Dorotą Wysocką-Schnepf. Szef Kanału Zero na samym początku zaatakował prowadzącą słowami: "Bardzo się cieszę, że jestem w tej świątyni propagandy i że widzę tu arcykapłankę propagandy. Sądziłem, że spali się pani ze wstydu po tym, jak większość komitetów zaprotestowała przeciwko pani obecności".

Wysocka-Schnepf nie pozostała mu dłużna: "W uzupełnieniu do pana Stanowskiego, zacytuję prof. Bartoszewskiego. Kiedy pijany zwymiotuje na mnie w autobusie, to nie jest to obelga. Jest to nieprzyjemne. Nie każdy może mnie obrazić".

Według prof. Chwedoruka Krzysztof Stanowski bardziej skupił się na atakowaniu obecnie rządzących i wyraźnie oszczędzał polityków prawicy. A atakiem na dziennikarkę TVP, wyręczył Karola Nawrockiego. — Karolowi Nawrockiemu trudno byłoby zaczynać od takiego komunikatu. To, co zrobił Krzysztof Stanowski, to taki dar niebios dla Karola Nawrockiego — podkreśla ekspert.

Syndrom oblężonej twierdzy

Strategię obliczoną na to, by "przede wszystkim nie stracić", miał zastosować lider sondaży i kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski.

— W przypadku Rafała Trzaskowskiego była to klasyczna strategia unikania tematów, w których ponosiłby większe ryzyko. Zamiast tego zwracał uwagę na tematy bardzo dokładnie sprofilowane, jak język śląski, kwestia żłobków w Warszawie czy afera wizowa. Wyraźnie przygotowywał się pod kątem drugiej tury, to znaczy pokazywał siebie jako antytezę dla Karola Nawrockiego — tłumaczy naukowiec z UW.

Z kolei Karol Nawrocki — co nie było niespodzianką — zderzył się z pytaniami dotyczącymi mieszkania, które kandydat PiS przejął w niejasnych okolicznościach od 80-letniego Jerzego Ż. Nawrocki obiecywał, że będzie się nim opiekował, natomiast przez kilka miesięcy nie miał pojęcia, gdzie jest schorowany mężczyzna. Obecnie mieszka on w gdańskim DPS-ie.

— Karol Nawrocki zderzył się z sytuacją, w której najlepsi sztabowcy nie byliby w stanie znaleźć remedium. Słyszeliśmy, że wszyscy są mu przeciwni — służby specjalne, dziennikarze, instytucje. To syndrom oblężonej twierdzy. To jest dobre do przyjęcia przez najwierniejszych wyborców PiS-u. Natomiast oczywiście utrudnia ekspansję na zewnątrz, zwłaszcza że Sławomir Mentzen dalej był ofensywny w tej materii. Karol Nawrocki również niczym mnie nie zaskoczył. Na tym polega jego siła i słabość zarazem, bo chyba był w takiej sytuacji, że powinien w czymkolwiek zaryzykować — wyjaśnia prof. Chwedoruk.

Konflikt na zbyt wielu polach

Na typowym rozdrożu znalazł się marszałek Sejmu, który jako kandydat Trzeciej Drogi próbuje zbierać wyborców zarówno z lewej, jak i z prawej strony sceny politycznej.

— Szymon Hołownia znalazł się na takich rozdrożach pokazujących kierunki poszukiwań wyborców przez niego, gdzie wchodził w pewnego rodzaju polemiki. Robił to na kierunku Konfederacji i okolic, i jednocześnie próbował atakować prawicę. Otrzymał też kilka poważnych ciosów podczas emocjonalnych wymian zdań. Dotyczyło to zatrudniania w spółkach skarbu państwa, kwestii rolnictwa i PSL-u — mówi nam ekspert.

— Trudno jest prowadzić konflikt na tylu polach naraz, nawet jeśli jest się bardzo doświadczonym medialnie mówcą. Natomiast Adrian Zandberg był dobrze przygotowany merytorycznie, jednak miał pewien problem z odpowiedzią na pytania o sprawstwo i o sens jego działań. A z reguły jest to polityk, który bardzo dobrze wypadał w debatach — przypomina politolog.

A skoro jesteśmy przy Lewicy, to nie zapominajmy o wicemarszałkini Senatu Magdalenie Biejat, która również zaznaczyła swoją obecność.

— Nie zaskoczyła swoich zwolenników. Przedstawiła główne treści, w tym te, które mogą mieć główne znacznie dla Lewicy, jak skrócenie czasu pracy, kwestie mieszkaniowe i szeroko pojęte prawa kobiet. Zwróciła też uwagę na sprawę emigrację Polaków do Irlandii zupełnie dzisiaj zapomnianą. Pewnie trochę za dużo czasu poświęcała niektórym abstrakcyjnym kwestiom polityki zagranicznej, które niekoniecznie będą istotne dla jej wyborców — ocenia prof. Chwedoruk.

Jeden z kandydatów strategicznym zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa?

Wspomniany już Sławomir Mentzen, poza atakowaniem Karola Nawrockiego, również robił ukłon w stronę prawicy. — Nie krył tak mocno konserwatywnych poglądów w niektórych aspektach. To, co jest takim symbolem dylematów Konfederacji i tego kandydata, to z jednej strony bardzo konserwatywne treści, a z drugiej mocno liberalny wywód na temat piwa.

Jednym z kandydatów w tegorocznych wyborach prezydenckich jest Maciej Maciak, który w swoich wypowiedziach niezwykle ciepło odnosi się do Władimira Putina. Podczas tej debaty zachęcał do wysyłania chorych dzieci na leczenie do Rosji. Kilka tygodni temu Szymon Hołownia zasugerował, że Maciakiem powinny zająć się polskie służby specjalne.

— Jeśli pan Maciak ma być jakimś strategicznym zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa, to chyba jesteśmy jednym z najbezpieczniejszych państw na świecie. Jeśli to ma być jakiekolwiek wyzwanie dla polskiej polityki zagranicznej, to szanujmy się. Jego wypowiedzi sprawiają wrażenie absolutnie improwizowanych i w ogóle nie próbował tego ukrywać przed opinią publiczną — konkluduje prof. Rafał Chwedoruk.

onet

Szymon Hołownia nawiązał do tajemniczej koperty Trzaskowskiego. Zamieścił ironiczne wideo

Rafał Trzaskowski na zakończenie poniedziałkowej debaty przedwyborczej niespodziewanie położył na pulpicie Karola Nawrockiego białą kopertę. — To ostatnia szansa, żeby zachować się w sposób uczciwy — powiedział do kontrkandydata. Do sprawy nawiązał we wtorek we wpisie na portalu X Szymon Hołownia, publikując ironiczne nagranie prezentujące "rozwiązanie" zagadki białej koperty.


"Największa zagadka debaty rozwiązana" — napisał na portalu X marszałek Sejmu, zamieszczając jednocześnie ironiczne nagranie, na którym widać fragment debaty, w którym Trzaskowski wręcza Nawrockiemu kopertę. Następnie na wideo widzimy ręce, które wyciągają z koperty tajemniczą wiadomość. "Musimy głosować na Szymona Hołownię" — czytamy na kartce.

Zagadkowa koperta Trzaskowskiego

Rafał Trzaskowski po podsumowaniu swojej swobodnej wypowiedzi, kończącej debatę, zwrócił się do kandydata PiS Karola Nawrockiego. — To jest ostatnia szansa, propozycja, żeby się zachować w sposób uczciwy — powiedział i podszedł z przedmiotem do pulpitu Karola Nawrockiego. — Proszę bardzo, panie Karolu, niech pan przyjmie — stwierdził Rafał Trzaskowski.

Karol Nawrocki nie chciał przyjąć koperty. — Łapówka? — zapytał. Rafał Trzaskowski położył przedmiot na stoliku kandydata Prawa i Sprawiedliwości. — Przeczyta pan i zobaczy, jak można zachować się w sposób uczciwy — stwierdził kandydat KO.

onet

Ekspert ocenia występ Rafała Trzaskowskiego w debacie. "Bardzo wyraźnie było to widać"

— Ci, którzy do tej pory nie śledzili specjalnie kampanii i zostawili zainteresowanie polityką na ostatnie dni, mogli się sporo dowiedzieć o kandydatach, o tym, co myślą. Nie oceniam tej debaty jednoznacznie źle — mówił w "Onet Rano." prof. Wojciech Rafałowski. Socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego ocenił spięcie Adriana Zandberga z Magdaleną Biejat i występ Rafała Trzaskowskiego. Zwrócił uwagę na taktykę kandydata KO, która jest obliczona na drugą turę.


Ekspert skomentował starcie kandydatów lewicowych: Magdaleny Biejat i Adriana Zandberga. — Oni postanowili się pokłócić bardzo mocno o to, czy należy być w rządzie, czy nie. Ja w tym widzę odbicie takiego bardzo starego sporu, czyli lewica reformistyczna czy rewolucyjna. Widać, że Zandberg jest rewolucyjny, mówi: "wszystko albo nic". Biejat jest ewolucyjna, reformistyczna, czyli wchodźmy w sojusze, które są możliwe i realizujmy pojedyncze postulaty — mówił prof. Rafałowski.

Debata prezydencka. Ekspert zwraca uwagę na skuteczną "zagrywkę" jednego z kandydatów

Socjolog ocenił występ Rafała Trzaskowskiego. — On był przemyślany. Nie jestem pewien, czy wyszedł najlepiej, natomiast był przemyślany. Bardzo wyraźnie było to widać w pytaniach, które kierował do sojuszników. Było pytanie do Szymona Hołowni, do Magdaleny Biejat. I te pytania były nastawione na to, żeby potem Trzaskowski mógł powiedzieć "tak, zgadzam się" i pokazać, że jesteśmy wspólnotą. Widać było, że wyciąga rękę do tych elektoratów, szykując się na drugą turę — wyjaśniał gość "Onet Rano.".

Czy debaty mają w ogóle przełożenie na wynik wyborczy?

— Mają, jeżeli różnice są niewielkie, ponieważ debaty i kampania wyborcza wpływa na stosunkowo niewielką część elektoratu, bo nasze głosy w większości są zdeterminowane twardymi czynnikami: pozycją klasową, interesami, identyfikacją partyjną — mówił prof. Rafałowski.

— Gdyby różnice między kandydatami w sondażach były małe, to wtedy miałoby to faktycznie istotne znaczenie. Natomiast obecnie nie mają większego znaczenia, ponieważ różnica między Trzaskowskim a Nawrockim w pierwszej i drugiej turze jest wyraźna — dodał socjolog.

onet

Magdalena Biejat poprze Rafała Trzaskowskiego przed II turą? "Jasno to zadeklaruję"

Sondaże wskazują, że największe szanse na wejście do II tury wyborów prezydenckich mają Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki. W tym kontekście kandydatka Lewicy Magdalena Biejat była pytana w rozmowie w RMF FM, czy poprze kandydata KO przed decydującym rozstrzygnięciem. — W drugiej turze jasno to zadeklaruję — zapewniła. Odniosła się również do poniedziałkowej debaty i wyróżniła występ kandydata Konfederacji Sławomira Mentzena.

Magdalena Biejat w Rozmowie RMF FM była pytana o odczucia po poniedziałkowej debacie prezydenckiej. — Przede wszystkim jestem zmęczona. Wróciłam bardzo późno do domu, bo ostatnie metro nam uciekło. I musiałam wstać tutaj o świcie, dla państwa. Z dużą przyjemnością oczywiście — wskazała.

Magalena Biejat ocenia kontrkandydatów. "Nadspodziewanie dobrze wypadł Mentzen"

Kandydatka Lewicy stwierdziła, że o tym, czy kandydaci zyskali, czy stracili, to "dowiemy się niedługo". — Trudno jest utrzymać dynamikę po kolejnej debacie. To jest sezon debat. Jeszcze nie mieliśmy takiej kampanii, żeby była co pięć minut debata i to kilkunastu kandydatów — podkreśliła.

Kandydatka przyznała też, co ją zaskoczyło w debacie.

— Niektóre pytania mnie zaskoczyły. Zaskoczyło mnie to, że nie było pytania o obronność. Zaskoczyło mnie też pytanie o to, jak poprawić wizerunek polityków. Tego pytania się nie spodziewałam — przyznała. — Rozwiązać ten problem w ciągu jednominutowej odpowiedzi jest trudno — dodała.

Kandydatka Lewicy została też zapytana o ocenę innych kandydatów i komu przyznałaby osiem na dziesięć punktów.

— Dobrze wypadł Mentzen, nadspodziewanie jak na niego. — Osiem na dziesięć? — dopytywał prowadzący rozmowę Tomasz Terlikowski — Tak. Myślę, że jak na jego możliwości, to był sprawny. Dobrze wypadł Adrian Zandberg moim zdaniem. Joanna Senyszyn miała swoje momenty — wskazała Magdalena Biejat.

— Słyszałam opinie, że dobrze poszło Karolowi Nawrockiemu, ale ja nie miałam takiego wrażenia — dodała kandydatka Lewicy. — Miałam wrażenie, że Karol Nawrocki wypadł źle. Był w defensywie, mam wrażenie, że to nie były dobre występy — dodała.

Legalizacja prostytucji? Biejat: dyskusja idzie w złym kierunku

W dalszej części rozmowy kandydatka Lewicy otrzymała pytanie od słuchaczki o to, czy należy zalegalizować prostytucję.

— Chcę pogratulować pani Annie, ponieważ udało jej się zadać pytanie, którego jeszcze nie słyszałam. Ja jestem zwolenniczką modelu francuskiego, czyli takiego, w którym nie penalizuje się osób pracujących, ale ściga się sutenerów — wskazała. — Uważam, że dyskusja idzie w złym kierunku. Bardzo dużo osób uważa, że powinniśmy w pełni zalegalizować też sutenerstwo. Nie jestem za tym — dodała.

Kandydatka Lewicy przyznała, że wie, iż jest dużo dyskusji o tym, że są osoby, które wybierają pracę jako sex workerki. — Ale to jakiś niewielki odsetek. Jednocześnie większość osób to osoby, które nie mają łatwego życia i nie trafiły tam z wyboru. Prostytucja jest niestety powiązana z przemocą wobec kobiet. Tam gdzie zalegalizowano sutenerstwo, problem się powiększył — podkreśliła.

Magdalena Biejat przyznała też, że jest za depenalizacją marihuany. — To jest dość absurdalne, że można kupić wódkę, a nie można posiadać legalnie marihuany na swój własny użytek — podkreśliła. Wskazywała też, że jest za zakazem sprzedaży alkoholu w Sejmie.

Biejat zagłosuje na Trzaskowskiego? "Byłoby dziwne, jakbym głosowała na skrajną prawicę"

Na koniec programu kandydatka Lewicy została też zapytana o to, czy w II turze zagłosuje na Rafała Trzaskowskiego. — Bo nie pytam o Karola Nawrockiego — dodał Tomasz Terlikowski. — To byłoby dziwne, jakbym głosowała na skrajną prawicę — odparła Magdalena Biejat.

— A na Rafała Trzaskowskiego pani zagłosuje, który przejął dużą część postulatów antyimigranckiej skrajnej prawicy? — dopytywał prowadzący.

— To, co zrobię w drugiej turze, to powiem w drugiej turze. Teraz zachęcam wszystkich, żeby zagłosowali zgodnie ze swoimi przekonaniami i nie głosowali na tych co zawsze, tylko dlatego że wygrają. Tak nic się w Polsce nie zmieni — wskazała.

— Ale odda pani pusty głos czy zagłosuje na Rafała Trzaskowskiego? — nie odpuszczał Terlikowski. — Proszę mi zadać to pytanie w drugiej turze. Wtedy jasno to zadeklaruję — zapewniła kandydatka Lewicy.

onet

Debata w cieniu kawalerki Nawrockiego. Ale Trzaskowski nie ma się z czego cieszyć [ANALIZA]

Karol Nawrocki przez prawie całą debatę w TVP musiał mierzyć się z pytaniami o przejętą przez niego kawalerką w Gdańsku. Nie wybrnął z tej próby. Szansy nie wykorzystał jednak również Rafał Trzaskowski, który wypadł dość słabo. Debatę zapamiętamy głównie dzięki kandydatom z dołu stawki.


To była jedyna debata, która musiała się odbyć. Kodeks wyborczy zobowiązuje TVP do organizacji takiego starcia przed wyborami prezydenckimi. Zgodnie z prawem taka debata powinna trwać co najmniej 45 minut. Ta wczorajsza trwała aż trzy godziny dłużej niż wymagane minimum. Pod koniec – a ten nastąpił przed północą – kandydaci wręcz słaniali się na nogach. Z pewnością spora część widzów, którzy o godz. 20 włączali telewizory, nie dotrwała do końca. I nic dziwnego.

Był to spektakl momentami nużący, choć było kilka momentów wartych zapamiętania. Było jasne, że w debacie pojawi się wątek kawalerki w Gdańsku przejętej przez Karola Nawrockiego od starszego człowieka w zamian za opiekę. Dziś jest praktycznie pewne, że Nawrocki nie zapłacił 120 tys. zł, jakie zadeklarował w akcie notarialnym. Nie opiekował się też Jerzym Ż., choć zobowiązał się do tego na piśmie w 2021 r.

Sztab kandydata PiS chwilę przed rozpoczęciem debaty opublikował w mediach społecznościowych dziewięciominutowe nagranie, w którym Nawrocki tłumaczy się z całej historii. To kolejna już wersja w ciągu ostatnich dni. Nie wiadomo, czy ostatnia. Prezes IPN zasłaniał się tym nagraniem, a później próbował udowodnić, że zachował się przyzwoicie, bo oddał kawalerkę organizacji zajmującej się działalnością charytatywną.

Karol Nawrocki i tajemnicza koperta

Ta zapowiedź padła już kilka dni temu. Wciąż jednak Nawrocki nie ujawnił szczegółów. Kawalerka stała się głównym motywem ataków przede wszystkim Rafała Trzaskowskiego, ale też Szymona Hołowni (obaj tym razem chyba zawarli ciche porozumienie i nie atakowali się wzajemnie). Nawrocki przez całą debatę nie potrafił wyjaśnić całej tej historii.

Hołownia nazwał go "kłamcą", a Magdalena Biejat "cwaniakiem". A kandydat KO, który przez całą debatę mówił o przyzwoitości, uczciwości i bezinteresowności, w ostatnich sekundach debaty wręczył Nawrockiemu kartkę, przekonując, że ma ostatnią szansę na wyjście z twarzą z tej sytuacji. Nie wiadomo, co było na kartce. Ewidentnie jednak Trzaskowski chciał dać tej sprawie tlen i to się udało. Temat będzie znowu żywy. I to niezależnie od tego, że Nawrocki w trakcie programu próbował skleić Trzaskowskiego z aferą reprywatyzacyjną w stolicy sprzed lat.

Rafał Trzaskowski zmęczony i nieprzygotowany

Sam prezydent Warszawy ogólnie wypadł jednak dość blado. Sprawiał wrażenie zmęczonego i nie do końca przygotowanego. Nie był w stanie jasno odpowiedzieć na pytanie Karola Nawrockiego, czy podpisze nominacje ambasadorskie dla Bogdana Klicha (Waszyngton) i Ryszarda Schnepfa (Rzym).

Widać to było też wyraźnie, gdy Magdalena Biejat zapytała go o to, kiedy Polacy będą mogli skorzystać m.in. z krótszego tygodnia pracy. Rafał Trzaskowski kluczył, tymczasem powinien wiedzieć, że tą sprawą zajmuje się partyjna koleżanka Biejat, czyli minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Powinien też wiedzieć, że już niedługo będą znane zasady pilotażowego programu, z którego będą mogły skorzystać chętne podmioty.

Magdalena Biejat zadaje ciosy

Biejat – w przeciwieństwie do Szymona Hołowni – nie zdecydowała się na łagodniejsze niż w poprzednich debatach potraktowanie Rafała Trzaskowskiego. Atakowała go nawet wtedy, gdy włodarz stolicy spytał ją o jej postulaty dotyczące psychiatrii dziecięcej. Wicemarszałkini Senatu zaapelowała do Trzaskowskiego, by ten nie opowiadał "bajek".

Biejat celnie trafiła też Karola Nawrockiego, pytając go o jego stosunek do przyjęcia Ukrainy do NATO i Unii Europejskiej. Nawrocki stwierdził, że na razie nie widzi takiej opcji, bo Kijów nie traktuje Polski jak partnera. Powtórzył też swoją mantrę, że "Polska nie jest gospodarstwem pomocniczym dla Ukrainy".

Wtedy kandydatka Nowej Lewicy przypomniała cytat z Lecha Kaczyńskiego, który mówił o konieczności integracji Ukrainy z Zachodem. Nawrocki zdołał jedynie odpowiedzieć, że jego poglądy to dowód na jego "niezależność".

Magdalena Biejat starła się też ze swoim byłym partyjnym kolegą Adrianem Zandbergiem (oboje do niedawna wspólnie stali na czele partii Razem). Krytykowała go za to, że nie chciał wziąć odpowiedzialności za współrządzenie. To samo zresztą wytknęli mu Trzaskowski i Hołownia. Kandydat partii Razem przekonywał, że postulaty jego partii zostały z miejsca odrzucone, więc nie mógł firmować takiego rządu szyldem własnego ugrupowania.

Przyzwoity występ Mentzena. I wpadka

A reszta? Maciej Maciak tradycyjnie wychwalał Władimira Putina, Marek Woch (Bezpartyjni Samorządowcy) narzekał m.in. na traktowanie go przez ogólnopolskie programy informacyjne TVP. Chwalił za to ośrodki regionalne telewizji. Marek Jakubiak co chwilę się gubił. Doszło nawet do tego, że w części dotyczącej polityki zagranicznej spytał Joannę Senyszyn… o politykę senioralną.

Sławomir Mentzen zaliczył przyzwoity występ. Uderzył w Karola Nawrockiego i udowodnił, że ten nie policzył, jakie koszty dla budżetu wygeneruje jego program podatkowy. Lider Konfederacji zaliczył jednak też potężną wpadkę, pytając retorycznie, czy "klapsy" komuś zaszkodziły.

Wyjątkową rolę odegrał za to Krzysztof Stanowski, który w sposób chamski zaatakował współprowadzącą debatę Dorotę Wysocką-Schnepf (TVP), oskarżając ją o to, że jest "arcykapłanką propagandy". Przekonywał też, że dziennikarka jest tylko od pilnowania czasu w debacie i niczego więcej.

Stanowski bez mrugnięcia okiem poszedł jednak wcześniej do TV Republika, gdzie propaganda wylewa się hektolitrami z ekranu każdego dnia. Pracują tam też ludzie z dawnej TVP Jacka Kurskiego (inna sprawa, że Stanowski za czasów wspomnianego prezesa Telewizji Polskiej miał tam swój program). Stanowski przez większość czasu starał się udowodnić, że wybory prezydenckie są spektaklem, który nie ma większego sensu.

I być może gdyby oceniać zmagania o Pałac Prezydencki, bazując wyłącznie na obrazie wczorajszej debaty, taka teza nie byłaby daleka od prawdy. Program był męczący, zbyt długi, a formuła zbyt sztywna. Wiele wskazuje na to, że ta debata już nic nie zmieni, jeśli chodzi o poparcie dla najważniejszych kandydatów. Ciekawe rzeczy mogą się jednak wydarzyć w dole stawki.

onet

Karol Nawrocki nagle odwołał wywiad. "Podjęliśmy świadomą decyzję"

Karol Nawrocki dzień po debacie miał być gościem w programie Radia ZET. Ostatecznie jednak odwołał swoją wizytę w studiu. Zamiast niego pojawił się poseł PiS Mariusz Błaszczak. Pytany o nieobecność kandydata PiS na prezydenta tłumaczył, że "debata skończyła się przed samą północą". Prowadzący Bogdan Rymanowski miał wątpliwości co do tego, kto podjął decyzję o odwołaniu wywiadu. — Bardzo żałuję, że nie ma Karola Nawrockiego, bo myślę, że to byłby przejaw szacunku wobec słuchaczy Radia ZET — skomentował dziennikarz.

Radio ZET zaplanowało tuż przed samymi wyborami serię wywiadów z kandydatami na prezydenta. We wtorek 13 maja, czyli dzień po ostatniej debacie prezydenckiej, w studiu miał pojawić się kandydat PiS Karol Nawrocki.

Ostatecznie rano w Radiu ZET stawił się poseł PiS Mariusz Błaszczak. Pytany o to, dlaczego Karol Nawrocki odwołał swój występ w programie "Gość Radia ZET", powiedział, że "rozmawiali z Karolem Nawrockim wczoraj i podjęli świadomą decyzję".

— Debata skończyła się przed samą północą, potem było spotkanie jeszcze z sympatykami, ze zwolennikami Karola Nawrockiego. Dziś będzie w Zabrzu. W związku z tym mam zaszczyt rozmawiać z panem redaktorem — tłumaczył poseł PiS.

Karol Nawrocki odwołał umówioną rozmowę. "Nie odpowiem panu"

Prowadzący Bogdan Rymanowski powiedział, że redakcja proponowała zdalne połączenie z Zabrza. — Rzeczywiście możliwości techniczne są olbrzymie, tylko proszę zwrócić uwagę, że pan redaktor już wielokrotnie z panem Karolem Nawrockim rozmawiał — powiedział Błaszczak. Jego zdaniem to dowód na to, że kandydat PiS jest otwarty na dialog.

Dziennikarz dopytywał, czy Karol Nawrocki czegoś się przestraszył. — Wczoraj widzieliśmy, że jeśli już ktoś wyglądał na zmęczonego i przestraszonego to nie był to Karol Nawrocki, tylko Rafał Trzaskowski — odpowiedział Błaszczak.

Prowadzący miał też wątpliwości co do tego, kto podjął decyzję o odwołaniu wywiadu. Tuż przed rozmową z Mariuszem Błaszczakiem w serwisie informacyjnym Radia ZET mówiono, że "kandydat PiS na prezydenta Karol Nawrocki odwołał wczoraj umówioną od dawna rozmowę". Reporter Michał Dzienyński spytał go o to w poniedziałek po debacie. — Nie wiem, nie odpowiem panu — słychać reakcję kandydata PiS na prezydenta.

— Bardzo żałuję, że nie ma Karola Nawrockiego, bo myślę, że to byłby przejaw szacunku wobec słuchaczy Radia ZET — skwitował Bogdan Rymanowski.

onet

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz