Ochroniarz Karola Nawrockiego podejrzewany o szereg przestępstw. "Wyjątkowo perfidne"
W ochronie Karola Nawrockiego, a także samego Jarosława Kaczyńskiego, pracuje mężczyzna, który jest podejrzewany o popełnienie szeregu przestępstw – dowiedział się Onet. Z naszych ustaleń wynika, że wobec Dariusza K. prowadzone jest śledztwo dotyczące m.in. fałszowania dokumentów, poprzez poświadczanie w nich nieprawdy i przyjmowania łapówek. Informacje Onetu potwierdza prokuratura. Ochroniarzowi prezesa PiS i popieranego przez tę partię kandydata na prezydenta grozi nawet osiem lat więzienia. Tymczasem politykom najwidoczniej to nie przeszkadza, bo Dariusz K. nie został nawet zawieszony do wyjaśnienia sprawy.
28 maja 2025
Na wiecach Karola Nawrockiego często towarzyszą mu ochroniarze. Torują mu drogę do samochodu lub na scenę, bronią przed napierającym tłumem, dbają o jego bezpieczeństwo. Czasem chronią go także przed dziennikarzami, zadającymi trudne pytania.
- ZOBACZ RÓWNIEŻ: Karol Nawrocki i tajemnice Grand Hotelu
Prokuratura wszczęła śledztwo
Jak ustalił Onet, w grupie ochroniarzy kandydata PiS na prezydenta RP, jest mężczyzna podejrzewany o popełnienie szeregu przestępstw. To Dariusz K. Z naszych informacji wynika, że obecnie zajmuje się przede wszystkim tzw. asystą. Odpowiada m.in. za sprawdzenie miejsca przed wiecami lub innym spotkaniami Karola Nawrockiego, kontrolowanie ich uczestników przed wejściem, a także za porządek i bezpieczeństwo w trakcie wydarzenia.
Dariusz K. od lat zajmował się również ochroną osobistą samego Jarosława Kaczyńskiego.
Poza tym jest zaangażowany w działalność firmy, którą prowadzi razem z żoną, zajmującą się m.in. realizacją szkoleń taktycznych, strzeleckich czy kursów dla pracowników ochrony. Wiele wskazuje jednak na to, że nie zawsze robi to uczciwie.
Jak dowiedział się Onet, w związku z działalnością prowadzoną przez Dariusza K. wszczęte zostało śledztwo. Z naszych informacji wynika, że dotyczy ono fałszowania dokumentów i przyjmowania korzyści majątkowych. Postępowanie prowadzi Wydział do Walki z Korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu, na polecenie Prokuratury Rejonowej w Grójcu na Mazowszu.
Potwierdziliśmy nasze ustalenia u źródła. — W Prokuraturze Rejonowej w Grójcu prowadzone jest postępowanie, które swoim zakresem obejmuje działalność Centrum Szkoleń Specjalistycznych "Rosomak" Niepubliczne Centrum Kształcenia Ustawicznego z siedzibą w Michalczewie [to właśnie firma Dariusza K. i jego żony — red.]. Przedmiotowe postępowanie prowadzone jest w kierunku art. 271, par. 3, Kodeksu karnego i innych – przekazał w odpowiedzi na nasze pytania prok. Krzysztof Sobechowicz, szef Prokuratury Rejonowej w Grójcu.
Ten przepis dotyczy m.in. podawania fałszywych informacji w dokumentach. Zgodnie z nim, funkcjonariusz publiczny lub inna osoba uprawniona do wystawienia dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu. Wskazany przez prokuratora paragraf 3. tego artykułu mówi zaś o tym, że jeżeli sprawca dopuszcza się tego czynu w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, ta kara może być jeszcze wyższa — od sześciu miesięcy do lat ośmiu.
"Przekręty" na kursach na pracownika ochrony
Na czym miało polegać łamanie tego przepisu przez Dariusza K.? Jak usłyszeliśmy od naszych informatorów, chodzi m.in. o organizowane przez niego kursy na kwalifikowanego pracownika ochrony. Zgodnie z rozporządzeniem ministra spraw wewnętrznych z 18 grudnia 2013 r. "w sprawie wymagań w zakresie szkoleń i kursów potwierdzających przygotowanie teoretyczne i praktyczne w zakresie wyszkolenia strzeleckiego, samoobrony, technik interwencyjnych oraz znajomości przepisów prawa związanych z wykonywaniem ochrony osób i mienia", kurs taki powinien trwać co najmniej 245 godzin.
- ZOBACZ RÓWNIEŻ: Burza wokół ustaleń Onetu w sprawie Karola Nawrockiego. Jacek Harłukowicz: mamy pisemne oświadczenia
Kończy się on wydaniem zaświadczenia do wpisu na listę kwalifikowanych pracowników ochrony. Innymi słowy – otwiera to furtkę do zatrudnienia w tej branży. Tymczasem, jak wynika z naszych ustaleń, potwierdzonych w trzech niezależnych od siebie źródłach, wymieniona przez prokuraturę firma Dariusza K., miała wydawać takie zaświadczenia bez spełnienia ustawowych warunków. To znaczy organizowana była tylko część kursu lub w ogóle się nie odbywał, ale zaświadczenie potwierdzające jego przeprowadzenie "klient" otrzymywał. Za poświadczenie nieprawdy Dariusz K. miał pobierać odpowiednią kwotę.
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że podobnie rzecz się miała z kursami strzeleckimi, które miały pomóc ich uczestnikom w ubieganiu się o pozwolenie na broń. Tu do określonych rodzajów broni są różne wytyczne, by takie szkolenie było ważne. One również miały nie być spełniane, a zaświadczenia o odbyciu kursu i tak były wydawane.
— To wyjątkowo perfidne działanie. Przez tego człowieka do agencji ochrony w całej Polsce trafiają ludzie z "lewymi" papierami, bez odpowiedniego przeszkolenia i oni mają pilnować porządku i bezpieczeństwa. To przecież niebezpieczne nie tylko dla tych, których oni mają chronić, ale i dla nich samych — mówi jeden z naszych informatorów.
"To już samo w sobie jest zagrożeniem dla życia"
— Ochrona ludzi i mienia to nie zabawa. Tu muszą być ludzie odpowiedzialni, wyszkoleni, bo przecież w każdej chwili mogą spotkać się z agresją czy to jednego człowieka, czy całego tłumu i muszą odpowiednio zareagować. Jak tego nie zrobią właściwie, to może dojść do tragedii. Już fałszywych szkoleń z bronią nawet nie chcę komentować. To samo w sobie jest zagrożenie dla życia. I w imię czego to wszystko? Bo jakiś pazerny facet chciał napchać sobie więcej kasy do kieszeni tanim kosztem. Masakra — dodaje inny nasz rozmówca.
Śledczy sprawdzają teraz, jaka była skala tego procederu i ile osób uzyskało zaświadczenie lub inny dokument w taki właśnie nieuczciwy sposób. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, śledztwem objęte zostały także inne osoby biorące udział w tym procederze.
Postępowanie prokuratorskie w tej sprawie trwa od wielu tygodni. Najwidoczniej nie przeszkadza to jednak Jarosławowi Kaczyńskiemu oraz Karolowi Nawrockiemu i jego sztabowcom, bo Dariusz K. nadal pracuje w ochronie obu tych polityków. Z naszych informacji wynika, że prawdopodobnie nie został nawet zawieszony do czasu wyjaśnienia sprawy i zakończenia śledztwa.
Ochraniał samego Jarosława Kaczyńskiego
Co wiemy o Dariuszu K.? To były policjant. Służył w tej formacji kilkanaście lat m.in. w prewencji w Warszawie. Odszedł w stopniu sierżanta i wraz z żoną zajął się organizowaniem szkoleń. Prowadzą też agencję ochrony i strzelnicę. Jak ustaliliśmy, dla PiS pracuje od dawna. Zajmował się także osobistą ochroną samego Jarosława Kaczyńskiego, prezesa tej partii.
To zresztą wtedy zasłynął z pewnej interwencji. 15 października 2022 r., na rok przed wyborami parlamentarnymi, Kaczyński pojawił się w auli Uniwersytetu Jana Długosza w Częstochowie. Na zapowiadane jako dostępne dla wszystkich spotkanie prezesa PiS z mieszkańcami próbował wejść 75-letni Ryszard Raczek, znany w Częstochowie działacz KOD. Tymczasem — jak relacjonowała "Gazeta Wyborcza" — w drzwiach dwóch mężczyzn zastąpiło mu drogę i wyrzuciło go z budynku uczelni, wykręcając mu ręce. Jednym z nich był właśnie Dariusz K.
- ZOBACZ RÓWNIEŻ: Polacy zapytani o snus i ustawki Karola Nawrockiego. Większość wskazała jedną odpowiedź
Ryszard Raczek złożył do prokuratury zawiadomienie dotyczące naruszenia jego nietykalności cielesnej i przekroczenia uprawnień przez ochroniarzy. Ta odmówiła wszczęcia postępowania, uznając, że ci nie złamali Kodeksu karnego i ustawy o ochronie osób i mienia.
Po kolejnych zażaleniach Raczka, w marcu 2024 r., prokuratura wszczęła jednak śledztwo, zlecając m.in. ustalenie statusu Dariusza K., który miał tłumaczyć w śledztwie, że działał na zlecenie firmy Grom Group (od lat ochraniającej Jarosława Kaczyńskiego), nie przedstawił jednak na to żadnego dowodu.
Dariusz K.: niczego nie potwierdzam
Skontaktowaliśmy się z Dariuszem K. Chcieliśmy, żeby wytłumaczył się ze swej działalności, objętej postępowaniem prokuratorskim. Zapytaliśmy również, czy powiadomił o tym swoich przełożonych i czy w związku ze śledztwem zamierza zrezygnować z pracy w ochronie tak ważnych postaci polskiej polityki.
— Niczego nie potwierdzam i nie komentuję. Skoro prokuratura coś prowadzi, to proszę pytać prokuraturę. W ogóle to nie mogę teraz rozmawiać. Oddzwonię później – stwierdził w rozmowie z Onetem Dariusz K.
- ZOBACZ RÓWNIEŻ: Nowe informacje w sprawie Karola Nawrockiego. Ujawniono raport
Już jednak nie oddzwonił. O tę sprawę zapytaliśmy również firmę Grom Group, która zajmuje się ochroną prezesa PiS i kandydata tej partii na prezydenta RP, a która to zatrudnia Dariusza K. Chcieliśmy się dowiedzieć, czy jej zarząd ma wiedzę, że podejrzewany jest on o popełnienie szeregu przestępstw i że toczy się wobec niego postępowanie prokuratorskie, czy zarządowi to nie przeszkadza i dlaczego nie został zawieszony do wyjaśnienia sprawy oraz czy w jego ocenie Dariusz K. jest właściwą osobą do pracy w bliskim otoczeniu takich polityków jak Karol Nawrocki i Jarosław Kaczyński.
"Art. 42 ust. 3 Konstytucji RP stanowi, że każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu. Na potrzeby procesu karnego konstytucyjną zasadę domniemania niewinności ustawodawca uregulował w art. 5, par. 1 ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. Kodeks postępowania karnego. Adresatem powyższego domniemania niewinności są nie tylko wszystkie organy władzy publicznej, ale również wszystkie jednostki i przedstawiciele mediów" – czytamy w odpowiedzi Tomasza Kowalczyka, prezesa zarządu tej firmy.
Grom Group: ma wszelkie potrzebne kwalifikacje do wykonywania zadań
"Spółka Grom Group Sp. z o.o. działa w pełnym poszanowaniu wyżej wskazanej konstytucyjnej zasady domniemania niewinności, nie dopuszczając do sugerowanych w treści zadawanych pytań przypadków negatywnej stygmatyzacji w środowisku zawodowym w warunkach, gdy każda osoba do chwili wydania prawomocnego skazującego wyroku jest chroniona konstytucyjną zasadą domniemania niewinności. Dbałość o najwyższą jakość świadczonych usług gwarantowana przez Spółkę i traktowana priorytetowo nie może bowiem kolidować z fundamentalnymi zasadami polskiego systemu prawnego" – pisze prezes.
"Podkreślić przy tym należy, że Pan Dariusz K. posiada wszelkie potrzebne kwalifikacje do wykonywania zleconych zadań. Dobro wymiaru sprawiedliwości chronione jest m.in. tajemnicą śledztwa, toteż oczywistym pozostaje, że osoby reprezentujące Spółkę Grom Group Sp. z o.o. nie posiadają wiedzy w zakresie wskazywanych przez Pana postępowań Wydział do Walki z Korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu i Prokuratury Rejonowej w Grójcu" – czytamy w odpowiedzi.
"Z informacji posiadanych przez Spółkę wynika, iż Pan Dariusz K. nie figuruje w Krajowym Rejestrze Karnym, co obliguje Spółkę, jak i przedstawicieli mediów, do respektowania względem jego osoby wynikającego z powołanych powyżej przepisów prawa zakazu przesądzania winy przed wydaniem prawomocnego wyroku" – podsumowuje prezes Tomasz Kowalczyk.
Te same pytania skierowaliśmy również dwa dni temu do Rafała Bochenka, rzecznika PiS, i Emilii Wierzbicki, rzeczniczki Karola Nawrockiego. Do chwili publikacji tego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Nowe informacje o Karolu Nawrockim. Ostre słowa generała: to wstyd, że może zostać prezydentem
— Nie wyobrażam sobie, żeby taka osoba wręczała nominacje generalskie w służbach mundurowych. To jest po prostu żenujące, że człowiek z taką przeszłością może zostać prezydentem – mówi o Karolu Nawrockim gen. Adam Rapacki. — Jestem przekonany, że gdyby dzisiaj ubiegał się o dopuszczenie do tajemnic państwowych, to Agencja Bezpieczeństwa nie przyznałaby mu takiego poświadczenia, a co za tym idzie, nie mógłby pełnić poważnych funkcji publicznych w państwie — dodaje.
"Jestem wstrząśnięty"
Onet rozmawiał z dziesiątkami ludzi, którzy znają Nawrockiego, pracowali w Grand Hotelu, byli sopockimi policjantami lub obracali się w trójmiejskim półświatku. Dwaj świadkowie, dawni znajomi Nawrockiego, którzy wspólnie z nim pracowali w ochronie Grand Hotelu, mówią wprost: jako ochroniarz Nawrocki sprowadzał prostytutki dla hotelowych gości.
Twórca Centralnego Biura Śledczego i były wiceszef MSWiA gen. Adam Rapacki przyznaje w rozmowie z Onetem, że jest wstrząśnięty kolejnym informacjami na temat Karola Nawrockiego, które wychodzą na światło dzienne.
— Jeśli ktoś stoi na bramkach, to w naturalny sposób ma pewien kontakt ze światem przestępczym, więc to nie jest żadne zaskoczenie. Pytanie, na ile te relacje były silne? — zastanawia się.
— Teraz dostajemy informacje, że w tamtym okresie organizował prostytutki dla klientów hotelu i jest to wielce prawdopodobne, bo ochrona często się tym zajmowała i zarabiała na tym niemałe pieniądze. Natomiast trzeba sobie jasno powiedzieć, że czerpanie korzyści z cudzego nierządu jest przestępstwem – mówi gen. Rapacki.
— Kolejną niepokojącą informacją jest to, że Karol Nawrocki miał związki z kibolami, czego nigdy się zresztą nie wypierał. To pokazuje, że ciągnęło go w stronę siły, przemocy i środowisk, które tę siłę wykorzystują w różnych działaniach – kontynuuje.
— Udział w ustawkach jest przestępstwem, więc mówienie tutaj o jakichś honorowych walkach jest kuriozalne. To nie jest żadna dyscyplina sportu, nazywajmy rzeczy po imieniu. To jest przestępstwo. W takich ustawkach walczą kibole z użyciem niebezpiecznych narzędzi i często dochodzi tam do tragicznych wydarzeń, gdy ktoś odnosi poważne obrażenia, albo umiera – wyjaśnia.
"Katalog przestępstw Nawrockiego robi się szeroki"
— Tutaj warto zwrócić uwagę na kolejną ważną kwestię. Żeby uczestniczyć w takich ustawkach i być dopuszczony do tego grona, to trzeba zostać wprowadzonym przez ludzi z tego środowiska i potwierdzić swoim działaniem, że zasługuje się na takie "uznanie" – tłumaczy gen. Adam Rapacki.
— A taki element włączenia w struktury kibolskie często jest pierwszym etapem włączenia się w działalność zorganizowanej przestępczości. W latach 90. te środowiska były wylęgarnią żołnierzy dla mafii i rozmaitych gangów. W związku z tym, żeby w takie środowisko wejść i być traktowanym poważnie, to trzeba było się wykazać i najczęściej popełniać też jakieś inne przestępstwa – dodaje.
— Dlatego w policji na początku lat dwutysięcznych zaczęliśmy tworzyć komórki celowe zajmujące się zwalczaniem przestępczości w środowiskach kibolskich. To nie wynikało z naszego kaprysu, tylko tego, że rosło tam duże zagrożenie noszące znamiona zorganizowanych struktur przestępczych. Takie specjalne struktury policyjne działały zarówno w CBŚ-u, jak i niektórych komendach wojewódzkich. To świadczy o tym, jak ta przestępczość zrobiła się w pewnym momencie niebezpieczna – argumentuje.
— Przypomnę jeszcze raz, że mówimy o latach dwutysięcznych, kiedy pan Karol Nawrocki mierzył się już w ustawkach i brał udział w bijatykach w tymże środowisku kibolskim. Tak że ten katalog przestępstw, które popełniał pan kandydat, robi się naprawdę szeroki – zaznacza ekspert.
"Nie mam za grosz zaufania do tego człowieka"
— Kolejna kwestia dotyczy przejęcia tego słynnego już mieszkania. Tam również doszło do złamania prawa, w tym wypadku poświadczenia nieprawdy u notariusza, gdzie Karol Nawrocki stwierdził, że przekazał właścicielowi jakieś pieniądze, a później sam przyznał, że mu tych pieniędzy nie przekazał. Takich podejrzanych sytuacji w jego życiorysie jest naprawdę sporo. Problem w tym, że część tych czynów uległa już przedawnieniu, a niektóre wymagałyby pogłębionej weryfikacji – mówi twórca CBŚ-u.
— Natomiast twierdzenia polityków Prawa i Sprawiedliwości, że to wszystko wynika z działań służb specjalnych, jest idiotyczne. Po prostu znaleźli sobie takiego kandydata, który ma bogatą przeszłość kryminalną i trzeba liczyć się z tym, że co chwila mogą jakieś nowe fakty wypadać z szafy – wyjaśnia.
— Nie mam za grosz zaufania do tego człowieka i jest to wstyd, że ktoś taki miałby zostać prezydentem Rzeczpospolitej. Nie wyobrażam sobie, żeby taka osoba wręczała nominacje generalskie w służbach mundurowych. To jest po prostu żenujące, że człowiek z taką przeszłością może zostać prezydentem Polski – ocenia ekspert.
— Trudno mi sobie również wyobrazić, że Karol Nawrocki miałby pełnić zwierzchni nadzór nad siłami zbrojnymi. Jestem przekonany, że gdyby dzisiaj ubiegał się o dopuszczenie do tajemnic państwowych, to Agencja Bezpieczeństwa nie przyznałaby mu takiego poświadczenia, a co za tym idzie, nie mógłby pełnić poważnych funkcji publicznych w państwie. Nie mam co do tego wątpliwości – podkreśla.
— Mam nadzieję, że zdrowy rozsądek w społeczeństwie zwycięży i będziemy mieli prezydenta, który będzie nas godnie reprezentował i do którego będziemy mieli zaufanie — konkluduje gen. Adam Rapacki.
- Seria wypowiedzi Pomaski, Tomczyka, prawnika Onetu, który mówi ciągle: "pozwijcie nas", świadczy jednoznacznie, że moi informatorzy mają rację. Ustawka jest przygotowana. Nie damy się w tę siatkę wciągnąć. Zostali pozwani w trybie zwykłym, jak i również przez prywatny akt oskarżenia. Wyrok będzie w wolnej i praworządnej Polsce. Wszyscy poniosą odpowiedzialność za to, co robią. Onet w ogóle przestaje istnieć, ponieważ to, co zrobił w tej kampanii jest tak obrzydliwe. Ja nie grożę, tylko stwierdzam fakt. Proszę spojrzeć na stronę główną Onetu. To jest nieprawdopodobne, nigdy czegoś takiego nie było. Przygotowana akcja, skoordynowana razem z państwem Tuska przeciwko Karolowi Nawrockiemu — mówił poseł PiS Przemysław Czarnek w rozmowie z Radiem Zet.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz