Opiekunka pana Jerzego: Nawrocki nie zrobił dla pana Jerzego nic poza przejęciem jego mieszkania. I do tego bezczelnie kłamie, że płacił rachunki, 06.05.2025


Opiekunka pana Jerzego: Nawrocki nie zrobił dla pana Jerzego nic poza przejęciem jego mieszkania. I do tego bezczelnie kłamie, że płacił rachunki

6 maja 2025 

— To było straszne. Pamiętam, jak w zimie pan Jerzy siedział w mieszkaniu po ciemku, zziębnięty, w kurtce. Nie miał pieniędzy, żeby zapłacić za prąd, a w tym mieszkaniu wszystko było elektryczne, włącznie z ogrzewaniem. Żeby nie marzł w zimie, płaciłam za prąd z moich własnych pieniędzy — mówi w rozmowie z Onetem opiekunka Anna Kanigowska. To ona z ramienia pomocy społecznej zajmowała się seniorem panem Jerzym, którego mieszkanie przejął Karol Nawrocki. Pani Anna opowiada, że próbowała się dowiedzieć od Nawrockiego, dlaczego nie pomaga panu Jerzemu, skoro przejął jego mieszkanie w zamian za opiekę. Wysłała do Nawrockiego w tej sprawie list. — Nawrocki chciał tylko przejąć mieszkanie, a potem po prostu wszystko miał gdzieś. Nigdy nie spotkałam się z tak bezczelnym oszustwem — wskazuje.

  • — Byłam u pana Jerzego codziennie, także w święta. I nigdy Nawrockiego nie spotkałam. Jego żony i dorosłego syna również — opowiada opiekunka Anna Kanigowska
  • — Robiłam kiedyś porządek w dokumentacji pana Jerzego i przypadkiem znalazłam odręcznie napisane oświadczenie Karola Nawrockiego i jego żony, że pan Jerzy przekazuje im mieszkanie w zamian za opiekę i pomoc — ujawnia rozmówczyni Onetu
  • — Pan Jerzy żył w przekonaniu, że mieszkanie jest jego. On się ze mną pokłócił wtedy, gdy mu powiedziałam, że jego mieszkanie należy do Nawrockich — opowiada

Jacek Harłukowicz i Andrzej Stankiewicz: Przez rok była pani opiekunką pana Jerzego, którego mieszkanie przejęli Karol Nawrocki i jego żona w 2017 r. W zamian za przejęcie mieszkania Nawroccy mieli się zajmować panem Jerzym.

Anna Kanigowska: Tak, opiekowałam się panem Jerzym od wiosny 2022 r. do wiosny 2023 r. Pracuję w Polskim Komitecie Pomocy Społecznej, który w ramach umowy z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie [MOPR] zajmował się ludźmi potrzebującymi opieki na terenie Gdańska.

Polski Komitet Pomocy Społecznej to działające od ponad pół wieku stowarzyszenie charytatywne. A MOPR to jednostka państwowa, która podlega władzom Gdańska. Fundacje i stowarzyszenia często prowadzą działalność społeczną na zlecenie władz samorządowych.

Miałam w tamtym czasie czterech czy pięciu innych podopiecznych. Ale nikt nie był w tak dramatycznej sytuacji, jak pan Jerzy. Powiem więcej: pracuję 15 lat i nigdy czegoś takiego nie widziałam. Pan Jerzy żył w nędzy.

"Powiadomiłam MOPR, byłam wtedy strasznie wściekła. Napisałam list do Karola Nawrockiego"

Nie miał pieniędzy?

Praktycznie nic nie miał. W tym mieszkaniu był stary peerelowski kawałek segmentu, stary stolik, dwa krzesła, wersalka, telewizor i stary komputer. To wszystko. Pan Jerzy żył wyłącznie dzięki pomocy państwa. Dostawał zasiłek z opieki społecznej, tzw. zasiłek stały, który jest przeznaczony dla osób bez wypracowanych lat do emerytury.

Ile dostawał?

Niecałe 1000 zł. Plus do tego zasiłek pielęgnacyjny — około 200 zł. Dodatkowo zasiłki celowe z MOPR, np. na odzież jesienno-zimową czy wiosenno-letnią. Oprócz tego dostawał paczki żywnościowe.

Nie miał co jeść?

Bez przydziału z MOPR i bez dokonywanych przeze mnie zakupów nie miałby jedzenia. Poza paczkami dostawał codziennie darmowe obiady, także z MOPR-u. W tym domu nie było nic. Przez rok mojej opieki nie zauważyłam u pana Jerzego żadnego innego jedzenia poza tym, które dostawał z MOPR, co ja kupiłam lub co przyniosłam, bo czasami przynosiłam mu żywność z domu.

Jak często widywała pani pana Jerzego?

Przez rok codziennie, każdego dnia po dwie godziny.

W weekendy i święta też?

Tak, siedem dni w tygodniu, plus niedziele i święta. Pan Jerzy był dość trudnym człowiekiem. Wystarczyło, że coś mu się nie spodobało i potrafi być bardzo opryskliwy, a nawet agresywny. To było związane z jego chorobą, początkami zespołu otępiennego. Ale ja nigdy z nim poważniejszych problemów nie miałam. Potrafię stawiać granice w relacjach z podopiecznymi.

Jednocześnie — mimo biedy i niepełnosprawności — pan Jerzy zawsze był schludny, czysty i ogolony.

Skoro tak intensywnie widywała pani pana Jerzego przez rok, to znaczy, że musiała pani spotkać Karola Nawrockiego. Gdy opiekowała się pani panem Jerzym, to Nawrocki był już formalnie właścicielem jego mieszkania.

W życiu pana Nawrockiego nie spotkałam. Mogę to powiedzieć z pełnym przekonaniem — pan Nawrocki zupełnie nie interesował się panem Jerzym, jego sytuacją życiową i jego stanem zdrowia.

Karol NawrockiAndrzej Iwańczuk/Reporter / East News
Karol Nawrocki

Kiedy się pani dowiedziała, że Nawroccy są właścicielami mieszkania pana Jerzego?

Robiłam kiedyś porządek w dokumentacji pana Jerzego i przypadkiem znalazłam odręcznie napisane oświadczenie Karola Nawrockiego i jego żony, że pan Jerzy przekazuje im mieszkanie w zamian za opiekę i pomoc.

Jakieś pieniądze zobowiązali się zapłacić?

Nie było tam mowy o pieniądzach. Pan Jerzy na pewno nie miał żadnych pieniędzy.

Zobaczyła pani to oświadczenie i co się działo dalej? Bo wyglądało na to, że ktoś przejął mieszkanie pana Jerzego i miał mu w zamian za to pomagać, a nie pomaga. W efekcie za wszystko płacił MOPR, czyli państwo, czyli my wszyscy.

Powiadomiłam o tym MOPR. Próbowałam też się skontaktować z panem Karolem Nawrockim. Zimą 2022 r. wysłałam list do niego na adres Muzeum II Wojny Światowej, którym wcześniej kierował.

Nawrocki był już wtedy prezesem Instytutu Pamięci Narodowej, a nie dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej.

Wtedy nie wiedziałam, że już go nie ma w muzeum. Ten list to był mój akt desperacji. Byłam strasznie wściekła, bo akurat kilkakrotnie zastałam pana Jerzego, jak siedział w mieszkaniu po ciemku, zziębnięty, w kurtce. Nie miał pieniędzy, żeby zapłacić za prąd.

Nawrocki się odezwał?

Nie dostałam odpowiedzi. W liście napisałam, że opiekuję się panem Jerzym, którym mieli się opiekować Nawroccy. Pytałam, gdzie jest ta ich opieka, skoro jemu brakuje na prąd. W mieszkaniu pana Jerzego wszystko było na prąd, nawet ogrzewanie i kuchenka. Wielokrotnie za własne pieniądze płaciłam panu Jerzemu za elektryczność, bo jego nie było stać na to. A gdy nie było prądu, to on nawet herbaty nie mógł sobie zrobić.

Karol NawrockiAndrzej Iwańczuk/Reporter / East News
Karol Nawrocki

"Pan Jerzy żył w przekonaniu, że mieszkanie jest jego"

Kto płacił czynsz za to mieszkanie?

Tego nie pamiętam. Na pewno ja opłacałam prąd, płaciłam za telewizję i kupowałam leki. Na to szły pieniądze, które pan Jerzy dostawał z MOPR. Ale w okresie zimowym brakowało na prąd, bo, wiadomo, zużywa się go wtedy więcej. Dlatego dopłacałam z własnych. Zresztą za leki czasem też płaciłam ja. Pan Jerzy cały czas musiał brać leki przeciwbólowe, bo gdy ich brakowało, to cierpiał, bolały go biodra i nogi.

Pytała pani kiedykolwiek pana Jerzego o ten układ z Nawrockim "mieszkanie za opiekę"?

Mówił mi, że niczego takiego nie było. Na pewno żył w przekonaniu, że mieszkanie jest jego. On się ze mną pokłócił wtedy, gdy mu powiedziałam, że jego mieszkanie należy do Nawrockich. Denerwował się, że to jest bzdura, bo to on jest dalej właścicielem mieszkania. Nie jestem w stanie rozstrzygnąć, jak było, bo trzeba pamiętać, że, jak wspomniałam, pan Jerzy miał już początki zespołu otępiennego. Ciężko się z nim rozmawiało. Jedno wiem na pewno, że pan Nawrocki nie sprawował opieki nad panem Jerzym. Przez rok mojej pracy nie widziałam go u pana Jerzego ani razu. Jego żony i dorosłego syna również.

A czy pan Jerzy kiedykolwiek w ogóle wspominał o Nawrockim?

Wspominał o prezydentach Gdańska Pawle Adamowiczu i Aleksandrze Dulkiewicz, ale nigdy nie mówił o Nawrockim.

Karol NawrockiPrzemysław Piątkowski / PAP
Karol Nawrocki

Opiekunka pana Jerzego o słowach Nawrockiego. "Krew mnie zalała, jak to usłyszałam w telewizji. To stek bzdur i kłamstw"

Zacytujemy Nawrockiego z poniedziałku, kiedy reagował na nasze doniesienia, że pan Jerzy znalazł się na utrzymaniu państwa w Domu Pomocy Społecznej. "Opiekowałem się starym, schorowanym człowiekiem, który przez lata był moim sąsiadem. Wspomagałem go. Jest na to masa dowodów, do których nie sięgacie".

Krew mnie zalała, jak to usłyszałam. To stek bzdur i kłamstw. Jakie ma dowody? Może faktury, które ja brałam z apteki? Może rachunki za jedzenie, które opłacał MOPR albo ja przynosiłam z domu? Powtórzę: przez rok mojej opieki nad panem Jerzym Nawrocki nie dał mu niczego. Gdyby nie MOPR, gdyby nie opieka państwa, to pan Jerzy nie dałby sobie rady. To państwo się nim opiekowało i państwo za to płaciło. A mieszkanie przejął Nawrocki, który nie płacił i się nie opiekował.

W momencie, kiedy Nawrocki podpisał umowę przejęcia mieszkania w zamian za opiekę, to MOPR w ogóle nie powinien zajmować się panem Jerzym.

Tak rzeczniczka sztabu PiS tłumaczy, że Nawrocki nie wiedział, że pan Jerzy jest w Domu Pomocy Społecznej [DPS]. "Kontakt z Panem Jerzym urwał się w grudniu 2024 r. Wówczas jak co roku Karol Nawrocki poszedł odwiedzić Pana Jerzego w okresie świąt Bożego Narodzenia. Mężczyzna nie otworzył drzwi i nie ma z nim od tej pory kontaktu. Karol Nawrocki próbował odnaleźć go poprzez sąsiadów i znajomych, jednak bezskutecznie."

Tak jak powiedziałam, ja byłam u pana Jerzego codziennie, także w święta. I nigdy Nawrockiego nie spotkałam. Ale być może w Boże Narodzenie 2024 r. roku zrobił wyjątek i postanowił odwiedzić pana Jerzego, bo było już wiadomo, że startuje na prezydenta. Problem w tym, że pan Jerzy przebywa w Domu Pomocy Społecznej od kwietnia 2024 r. A zatem jeśli Nawrocki chciał go odwiedzić w grudniu, to znaczy, że od miesięcy nie miał pojęcia o jego losie. W dodatku, gdy się okazało, że nikt Nawrockiemu nie otworzył, to przez kolejne miesiące w ogóle nie szukał pana Jerzego. Było mu po prostu obojętne, co się z nim dzieje.

Nawrocki nie zrobił dla pana Jerzego nic poza przejęciem jego mieszkania. On chciał tylko przeprowadzić tę transakcję, a potem po prostu wszystko miał gdzieś. A dziś bezczelnie kłamie.

Dla mnie to jest zwyczajne oszustwo: złapałem słupa, mam mieszkanie i do widzenia.

CZYTAJ WIĘCEJ: Oświadczenie majątkowe Karola Nawrockiego. Jest ruch Sądu Najwyższego

onet


Donald Tusk reaguje po tekście Onetu o Karolu Nawrockim. Zamieścił ostry wpis

"Mateusz, Karol, Jarosław, Joachim — oni wszyscy w mieszkaniówce powinni robić — napisał premier Donald Tusk na platformie X. Odniósł się w ten sposób do serii tekstów Onetu o aferze mieszkaniowej z udziałem kandydata PiS na prezydenta Karola Nawrockiego.

Onet opublikował serię tekstów ujawniających aferę mieszkaniową, której głównym "bohaterem" jest kandydat PiS na prezydenta Karol Nawrocki. W najnowszym opublikowanym we wtorek 6 maja, dziennikarze Jacek Harłukowicz i Andrzej Stankiewicz dotarli do Anny Kanigowskiej — kobiety, która z ramienia pomocy społecznej zajmowała się seniorem panem Jerzym, którego mieszkanie przejął Karol Nawrocki.

Na ustalenia Onetu zareagował premier Donald Tusk, zamieszczając ostry wpis w mediach społecznościowych.

"Mateusz, Karol, Jarosław, Joachim — oni wszyscy w mieszkaniówce powinni robić. Działki, mieszkania, wieżowce, remonty… Wszystko tanio lub za darmo. Lepszych nie znajdziecie" — napisał.

Afera mieszkaniowa Karola Nawrockiego

Afera mieszkaniowa z udziałem Karola Nawrockiego rozpoczęła się podczas debaty "Super Expressu", gdy kandydat PiS na prezydenta zadeklarował, że jest posiadaczem jednego mieszkania. — Mówię w imieniu Polek i Polaków zwykłych takich jak ja, którzy mają jedno mieszkanie — powiedział.

Jak wynika z ustaleń Onetu, Nawrocki nie ma jednego mieszkania, tylko dwa — 57-metrowe mieszkanie w którym mieszka z rodziną oraz 28-metrową kawalerkę. Ten mniejszy lokal nabyli za gotówkę, w marcu 2017 r. od osoby prywatnej — 70-letniego wówczas Jerzego Ż.

W 2017 r. 80-letni dziś Jerzy Ż. przekazał swoją kawalerkę Karolowi Nawrockiemu i jego żonie Marcie. W zamian za to mieli się nim opiekować. Z ustaleń Onetu wynika jednak, że starszy mężczyzna trafił do państwowego Domu Opieki Społecznej. Ponadto za jego utrzymanie płaci miasto Gdańsk, a kandydat PiS na prezydenta, choć przejął jego mieszkanie i przekonywał, że wspomagał go, to nie dokłada ani grosza.

Onet dotarł również do Anny Kanigowskiej — kobiety, która z ramienia pomocy społecznej zajmowała się seniorem panem Jerzym, którego mieszkanie przejął Karol Nawrocki.

Pani Anna opowiada, że próbowała się dowiedzieć od Nawrockiego, dlaczego nie pomaga panu Jerzemu, skoro przejął jego mieszkanie w zamian za opiekę. Wysłała do Nawrockiego w tej sprawie list. — Nawrocki chciał tylko przejąć mieszkanie, a potem po prostu wszystko miał gdzieś. Nigdy nie spotkałam się z tak bezczelnym oszustwem — wskazuje.

onet

Nowe fakty ws. 80-letniego pana Jerzego. Wiemy, kto płaci za opiekę nad nim. To nie Karol Nawrocki

Miasto Gdańsk płaci za opiekę nad panem Jerzym niemal 100 tys. zł rocznie, a kandydat PiS Karol Nawrocki, choć przejął jego mieszkanie, nie dokłada ani grosza — ustalił Onet. Z naszych informacji wynika też, że sam pan Jerzy także ponosi małą część kosztów pobytu w placówce. Wiemy również, kto zawnioskował o umieszczenie starszego mężczyzny w Domu Opieki Społecznej.

— Opiekowałem się starym schorowanym człowiekiem, który był przez lata moim sąsiadem. Wspomagałem go. Jest na to masa dowodów, do których nie sięgacie — mówił do dziennikarzy Karol Nawrocki.

Kandydat PiS na prezydenta odniósł się w ten sposób do doniesień Onetu w sprawie ukrytego mieszkania i opieki nad schorowanym panem Jerzym, 80-latkiem, który przebywa w Domu Opieki Społecznej.

Dotarliśmy jednak do nowych informacji dotyczących losów 80-latka.

Wynika z nich, że pan Jerzy potrzebuje całodobowej, specjalistycznej opieki i że wszystkie związane z nią koszty pokrywa miasto Gdańsk i sam potrzebujący. Taką informację przekazał nam Daniel Stenzel, rzecznik prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz.

— Sprawa pana, o którego pyta pan redaktor, jest dobrze znana naszym pracownikom. Panem od 2007 r. zajmuje się Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. Od 2018 r. otrzymywał już profesjonalne usługi opiekuńcze, które zmieniały się z biegiem lat w zależności od potrzeb. W lutym 2024 r. w związku z brakiem możliwości zabezpieczenia pana w miejscu zamieszkania, MOPR zawnioskował do sądu o umieszczenie pana w Domu Pomocy Społecznej. Sąd na to się zgodził i od kwietnia 2024 r. pan przebywa pod całodobową specjalistyczną opieką, której koszty, zgodnie z prawem ponosi wyłącznie miasto Gdańsk i potrzebujący — mówi Onetowi Stenzel.

Rzecznik prezydent Gdańska podaje, że "roczny koszt opieki nad osobą starszą w DPS wynosi ok. 92 000 zł".

Sąsiedzi mówią nam, że od przynajmniej pół roku nie widzieli pana Jerzego

Jerzy Ż. to schorowany 80-latek. W 2017 r. przekazał swą kawalerkę Karolowi Nawrockiemu i jego żonie Marcie. W zamian za to mieli się nim opiekować. W poniedziałek w Onecie ujawniliśmy, że starszy mężczyzna trafił jednak do państwowego Domu Opieki Społecznej.

Kandydat PiS na prezydenta twierdzi, że nie mógł się opiekować panem Jerzym, bo od grudnia nie jest w stanie go znaleźć. Dziennikarze Onetu odnaleźli go w ciągu kilku godzin.

Sąsiedzi mówią nam, że od przynajmniej pół roku nie widzieli pana Jerzego. Potwierdzają, że to starszy, bardzo schorowany mężczyzna, chodzący o kulach.

Nie ulega wątpliwości, że w tej chwili Nawrocki panem Jerzym się nie opiekuje ani mu nie pomaga. Wiemy dokładnie, gdzie przebywa 80-latek, ale ze względu na ochronę jego prywatności, nie podajemy tej informacji.

Karol Nawrocki odpowiada na doniesienia Onetu w sprawie mieszkań i opieki nad 80-latkiem

Karol Nawrocki podczas poniedziałkowej wizyty w WęgrowiePAP/Przemysław Piątkowski
Karol Nawrocki podczas poniedziałkowej wizyty w Węgrowie

Kandydat PiS na prezydenta był pytany o doniesienia Onetu podczas dzisiejszej konferencji prasowej w Węgrowie.

— Człowiek, któremu przez wiele lat pomagałem, jest teraz w DPS-ie. Ja tę informację także otrzymałem, tak jak otrzymały ją media. Wszystkie kwestie prawne i własnościowe tego mieszkania zostały wyjaśnione w czasie wielomiesięcznego postępowania ABW, gdy otrzymywałem certyfikat dostępu do informacji ściśle tajnych UE — kontynuował.

Szef IPN odpowiadał przy wrzawie tłumu. Żywiołowe reakcje i skandowanie uczestników wydarzenia z udziałem Karola Nawrockiego uniemożliwiały spokojne zadawanie pytań.

Kandydat PiS został zapytany o fakt, że nie kontaktował się z panem Jerzym od grudnia. — Gdy zostałem prezesem IPN, a więc od roku 2021 mieszkam w Warszawie, co sprawia, że niezbyt często widzę swoją mamę i siostrę, które mieszkają w Gdańsku — odpowiadał.

Dziennikarze zapytali Karola Nawrockiego, dlaczego nie upublicznił swojego oświadczenia majątkowego. — Gwarantuję, że nie mam nic do ukrycia, ale procedura w IPN jest taka, że oświadczenie trafia do Sądu Najwyższego. Jeśli będzie taka możliwość, upublicznię oświadczenie — mówił kandydat PiS.

— Mieszkam w 59-metrowym mieszkaniu, za które płacę wciąż kredyt. Według ksiąg wieczystych jestem także właścicielem 28-metrowej kawalerki, do której nie posiadam kluczy. Nabyłem ją, bowiem pomagałem osobie starszej. Nigdy finansowo z tego mieszkania nie skorzystałem — stwierdził.

Karol Nawrocki dodał, że "do dziś ponosi opłaty finansowe za to mieszkanie".

onet

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz