Radosław Sikorski premierem? To może się okazać koniecznością [OPINIA]
To lato należy do Radosława Sikorskiego. Szef MSZ sprytnie buduje swoją pozycję. Jej potwierdzeniem jest ostatni awans na wicepremiera. Możliwe jednak, że Tusk awansuje Sikorskiego i wskazuje jako swojego potencjalnego następcę, by zużyć potencjalnego rywala, zanim mu naprawdę zagrozi. Tyle że premierostwo Sikorskiego może się za jakiś czas okazać koniecznością.
1 sierpnia 2025
Porażka Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich uderzyła w cały obóz rządowy. Koalicja Obywatelska oberwała jednak najmocniej, a przegrane wybory pociągnęły w dół prawie wszystkich kluczowych liderów tej formacji. Prawie, bo wyjątkiem jest Radosław Sikorski. Jeśli ktokolwiek wzmocnił się w Platformie po wyborach prezydenckich to wyłącznie minister spraw zagranicznych, dwa miesiące, jakie minęły od wyborów, należały zdecydowanie do niego. Dawno nie miał tak dobrej passy w mediach.
W trakcie dyskusji o rekonstrukcji rządu to o Sikorskim mówiło się jako o jedynym polityku PO, który mógłby zastąpić Tuska i poprowadzić obóz rządzący w okresie trudnej kohabitacji z Nawrockim. Choć Tusk – jak było od początku w zasadzie pewne – nie zrezygnował z funkcji premiera, to rola Sikorskiego w zrekonstruowanym rządzie, gdzie otrzymał rangę wicepremiera, będzie jeszcze znaczniejsza niż w pierwszej połowie kadencji.
Zaczęło się od piwa
Ta dobra dla Sikorskiego passa zaczęła się nawet trochę wcześniej niż 1 czerwca. Od piwa z Mentzenem. Rafał Trzaskowski bardzo dobrze wypadł w rozmowie z liderem Konfederacji. Przyjął jedyną sensowną taktykę. Nie płaszczył się, jak Nawrocki, przed Mentzenem, asertywnie bronił swoich wartości, szukając jednocześnie obszarów łączących go z Konfederatą i jego wyborcami.
Występ Trzaskowskiego przesłoniło jednak zupełnie to, co wydarzyło się później – piwo, które wypił z Mentzenem w jego pubie w towarzystwie Sikorskiego. Zdjęcia i nagrania Mentzena, Sikorskiego i Trzaskowskiego natychmiast obiegły media społecznościowe i tradycyjne. Jak wiele nie towarzyszyłoby im negatywnych komentarzy – zarówno ze strony prawicy oburzonej na bratanie się z "tęczowym Rafałem", jak i ze strony lewicy wściekłej na "ocieplanie wizerunku Mentzena" – mogły one pomóc jakoś oswoić perspektywę prezydentury Trzaskowskiego wśród wyborców Konfederacji. Nawet jeśli nie na tyle, by przekonać ich do oddania na niego głosu 1 czerwca, to przynajmniej na tyle, by nie czuli się w obowiązku głosować na Nawrockiego.
Jak przyznał sam Sikorski, piwo było jego pomysłem. Tę niespodziewaną interwencję szefa MSZ w kampanię na ostatniej prostej opinia publiczna w większości uznała za dowód wielkiego politycznego sprytu i wyczucia nowych mediów. Pomysł nie zadziałał co prawda tak, jak można było mieć nadzieję. Zdjęcia z piwa z Trzaskowskim wywołały bunt aktywu Konfederacji, który zaczął w mediach społecznościowych atakować Mentzena za "zdradę". Kandydat Konfederacji, pod naciskiem swojej bazy ogłosił później, że choć nikogo oficjalnie nie popiera, to nie widzi żadnego powodu, by głosować na Trzaskowskiego, wyraźnie dał też do zrozumienia, że preferuje Nawrockiego. Jego głosujący w drugiej turze wyborcy w przeważającej większości poparli kandydata PiS, co przesądziło o wyniku.
"Mogliśmy go wystawić!"
Nikt jednak nie miał pretensji do Sikorskiego o taki rozwój wypadków. Wręcz przeciwnie, klęska Trzaskowskiego otworzyła ponownie dyskusję, czy Platforma nie popełniła błędu, wystawiając do walki o prezydenturę Trzaskowskiego, a nie szefa MSZ. Sikorski, jak pokazywała akcja z piwem, o wiele lepiej radził sobie w rozmowach z Konfederatami. Jako polityk kojarzony z prawym skrzydłem Platformy mógłby też okazać się bardziej akceptowalny dla konfederackiego elektoratu – który zadecydował ostatecznie o wyniku – niż uważany za przedstawiciela najbardziej progresywnego skrzydła PO Trzaskowski.
Sztab Trzaskowskiego próbował, z nie najlepszym skutkiem, zrobić w kampanii zwrot w prawo, oderwać kandydata KO od wielkomiejskiego, progresywnego wizerunku i spozycjonować go jako polityka bardziej "ludowo-konserwatywnego", a przynajmniej akceptowalnego dla takiego elektoratu. Założył, że głosy lewicy i liberalnego centrum Trzaskowski już ma i ich nie straci, a wyborców trzeba aktywnie szukać głównie na centroprawicy. Sikorski ze swoim Oksfordem, dworkiem w Chobielienie i żoną należącą do światowej elity kulturalnej też jest średnio ludowy, ale z całą swoją polityczną biografią mógłby być bardziej wiarygodny w walce o prawicowego wyborcę niż Trzaskowski.
Tego typu spekulacje były oczywiście musztardą po obiedzie, w niczym nie mogły już pomóc Platformie. Były jednak kolejnym czynnikiem budującym politycznie Sikorskiego.
Głos bezpieczeństwa
Buduje też go awans na wicepremiera i towarzysząca mu wyraźna sugestia, że to Sikorski – obok Tuska – będzie teraz głównym głosem rządu w jednej z najbardziej fundamentalnej dziś kwestii: międzynarodowego bezpieczeństwa. Oczywiście, istotną rolę odgrywają tu też szef MSW, minister ds. służb specjalnych, czy – także zasiadający w rządzie w randze wicepremiera – kierujący MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
Ze wszystkich tych polityków Sikorski jest jednak najbardziej widoczny i najbardziej sprawny medialnie. Widać to także po wywiadzie, jakiego w środę udzielił Witoldowi Juraszowi i Zbigniewowi Parafianowiczowi w podcaście "Raport międzynarodowy". Sikorski przez prawie godzinę mówi tam o globalnej sytuacji: wojnie w Ukrainie, sytuacji na Bliskim Wschodzie, relacjach z Niemcami i Unią Europejską.
Poszczególne stwierdzenia, jakie padają w tym wywiadzie, będą oczywiście kwestionowane. Części Polaków nie spodoba się propozycja by Polska, która już znacząco wsparła zbrojny wysiłek broniącej się Ukrainy, dalej finansowała zbrojenia tego państwa. Sikorski ma jednak rację, że jakich nie ponosimy tu kosztów, stanowią one niewielką cenę za odsunięcie wojsk rosyjskich spod polskiej granicy. Tak czy inaczej, wywiad w Onecie przyczyni się do wzmocnienia dość powszechnego wśród wyborców koalicji 15 października przekonania, że Sikorski jest osobą kompetentną w sprawach bezpieczeństwa i polityki zagranicznej. A ta opinia będzie Sikorskiemu potrzebna, jeśli – jak wszystko na to wskazuje – będzie teraz w imieniu rządu negocjował te sprawy z nowym prezydentem, najpewniej często w zwarciu.
Wszystko jest możliwe?
Pytany przez Piotra Kraśkę 30 lipca w programie "Fakty po faktach" o to, czy Sikorski mógłby zostać jego zastępcą, Donald Tusk odpowiedział: "W tej chwili myślę o tym, co ja mam zrobić, a nie, co będzie po mnie […]. Ja chcę mieć możliwie blisko mnie człowieka mocno zaangażowanego, z dużymi kompetencjami, żeby miał naprawdę pole do działania. A jaka będzie jego przyszłość? Czy to będzie ktoś, kto mnie zastąpi? Wszystko jest możliwe". O Sikorskim, jako o kimś, kto miałby zastąpić Tuska – i to już w tej kadencji – mówił też w czwartek rano w TVN 24 Ryszard Petru z Polski 2050.
Z całą pewnością w KO nie ma dziś nikogo innego, kto mógłby przejąć od Tuska stery niż Sikorski. Trzaskowskiego za bardzo zużyła przegrana kampania. Taka sytuacja to efekt tego, że Tusk w ciągu ćwierćwiecza kierowania partią konsekwentnie marginalizował i wycinał zagrażających mu prawdziwie podmiotowych polityków. Został Sikorski, który – choć jest samodzielny – nie miał wcześniej bardzo silnego zaplecza w partii i uważano go za solistę.
Niewykluczone, że Tusk wypycha Sikorskiego na wicepremiera i wskazuje jako swojego możliwego następcę, by zużyć potencjalnego rywala, zanim mu naprawdę zagrozi. Partia może się jednak znaleźć w sytuacji, gdy pomysł Sikorski-premier – dziś ciągle raczej odległy – może okazać się koniecznością.
Tak może być, jeśli notowanie KO będą dalej spadać. Choć niewykluczone, że poparcie Platformy będzie się utrzymywało na przyzwoitym poziomie, kosztem dalszych spadków koalicjantów, co przy opływie poparcia PiS do Konfederacji i Brauna może nawet pozwolić utrzymać Platformie pierwsze miejsce w sondażach nawet do wyborów.
Jeśli jednak po wyborach jedyną szansą dla KO okaże się rząd mniejszościowy tolerowany przez Konfederację, to ceną za cichą zgodę Konfederatów może być odejście Tuska – i wtedy faktycznie Sikorski stanie się naturalnym kandydatem na premiera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz