Roman Giertych grzmi o fałszerstwach wyborczych. Powołał się na informatorów, 18.06.2025


Roman Giertych grzmi o fałszerstwach wyborczych. Powołał się na informatorów

— Dziś rano poszedłem do Sądu Najwyższego z tego powodu, że informatorzy poinformowali mnie wczoraj, iż protokoły, które nadeszły z sądów rejonowych, protokoły przeliczenia głosów w obwodowych komisjach wyborczych, wykazały właściwie we wszystkich przypadkach, że mamy do czynienia z fałszerstwami wyborczymi — powiedział na konferencji prasowej Roman Giertych. Poseł KO przekazał, że wystąpił o dostęp do dokumentów, jednak zgody nie wyraziła zarówno Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, jak i I prezes SN Małgorzata Manowska.

18 czerwca 2025 


— Poszedłem poprosić tę izbę [Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych] o udostępnienie protokołów — przekazał adwokat. Jak dodał, powołał się na podstawy prawne, m.in. dostęp do informacji publicznej, ponieważ nie jest to postępowanie tajne. Giertych powołał się także na prawo obywatela do złożenia protestu wyborczego i informacji, jak realizowany jest jego wniosek.

— Izba Kontroli Nadzwyczajnej, która jest fałszywym sądem, można powiedzieć takim rakiem SN, odmówiła mi dostępu do dokumentów, przekazując sprawę do rozstrzygnięcia I prezes SN Małgorzacie Manowskiej. Udałem się do niej, rozmawiałem z nią. Powiedziała, że dokumentów mi nie wyda. Dlaczego nie? Bo nie. W związku z tym przyjmuję, że informatorzy mówili prawdę i że mieliśmy do czynienia z udowodnieniem fałszerstw wyborczych w tych przypadkach, o które zwrócili się sędziowie — relacjonował poseł KO.

Roman Giertych grzmi o fałszerstwach wyborczych. Powołał się na informatorów

Następnie przypomniał, że Państwowa Komisja Wyborcza "uznała się za niewładną do rozstrzygnięcia, kto wygrał wybory prezydenckie, (...) i przekazała swoje stanowisko, że rozstrzygnięcie powinno być dokonane przez prawdziwą izbę SN, czyli uznawaną przez prawo międzynarodowe i polską konstytucję".

— I teraz dochodzimy do sedna. W moim przekonaniu ta izba po to została powołana, aby kryć fałszerstwa wyborcze PiS. To był pomysł Jarosława Kaczyńskiego — stwierdził Giertych.

Sąd Najwyższy rozpatruje protesty wyborcze

Poniedziałek, 16 czerwca, był ostatnim dniem na składanie do Sądu Najwyższego protestów wyborczych. Tego samego dnia Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła sprawozdanie z wyborów prezydenckich. Sprawozdanie trafi do Sądu Najwyższego, który rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP. Sąd Najwyższy rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Dlatego rozstrzygnięcie musi zapaść do 2 lipca br.

W ubiegły czwartek Sąd Najwyższy wydał z kolei oświadczenie dotyczące zarzutów wobec nieprawidłowości w obwodowych komisjach wyborczych. W komunikacie stwierdzono, że "do Sądu Najwyższego wpływają protesty wyborcze, w zarzutach podnoszone są nieprawidłowości w sporządzeniu protokołów głosowania oraz podczas liczenia głosów w wybranych obwodowych komisjach wyborczych".

W oświadczeniu wskazano także, że "takowe protesty, jeżeli spełniają warunki formalne, są merytorycznie rozpoznawane". To oznacza, że Sąd Najwyższy dopuścił ponowne przeliczenie głosów oddanych w wyborach prezydenckich w 13 obwodowych komisjach wyborczych, w których stwierdzono nieprawidłowości podczas liczenia kart do głosowania po II turze.

Onet

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz