Trump może próbować poświęcić część Ukrainy po to, żeby dobić targu z Rosją i przeciwstawić ją Chinom, których dominacji Rosjanie mają dobre powody, żeby się bać. Trump od Rosjan dostanie więcej metali rzadkich, od Europejczyków nie dostałby nic, a Ukraińców metale rzadkie są albo za, albo obok linii frontu. Trump wie, że Kissinger też nie był przesadnie romantyczny, uchodził raczej za zimnego pragmatyka, jeśli nie wręcz cynika. Problem polega na tym, że ten manewr się nie ma szans udać.

Rosja może wziąć Ukrainę i nie kwitować. Tym bardziej że korzyści mogłaby mieć raczej z handlu z Europą (lub Chinami), a nie z USA, z którą wymiana handlowa zawsze miała wymiar śladowy. Sojusz Rosji z USA możliwy jest z praktycznego punktu widzenia wyłącznie z udziałem Europy, bo ta jest po prostu “po drodze”.

2. Strach Europy wydaje się znacznie przesadzony. Europa jakby zapomniała, że może powiedzieć “nie” i się razem z Ukrainą po prostu na żaden deal amerykańsko-rosyjski nie zgodzić. Ukraina ma milionową doskonale ostrzelaną i wręcz niewiarygodnie innowacyjną armię. Zresztą zakontraktowane już dostawy z tzw. Supplemental Act (uchwalonej po długiej walce pomocy dla Kijowa, Izraela i Taiwanu) Ukraina “konsumować” będzie przez półtora do dwóch lat i na tyle mniej więcej ma sprzętu. Nie jest więc wcale aż tak pod ścianą. Szczególnie wtedy, gdy pomoc zwiększy, a może i powinna, Europa.

Paryż i Londyn nie wykluczają wysłania wojska na granicę frontu

3. Amerykanie na razie w polityce zagranicznej dużo mówią, ale jeszcze nic nie zrobili. Robią w polityce wewnętrznej, rujnując swoje państwo i pozbywając się najlepszych ludzi, co znamy z krajowego podwórka z lat 2015-2023. To będzie kosztowało, ale Trumpa.

4. Odpowiedzią Europy powinno być nienotoryczne poszukiwanie jedności europejskiej, bo to jest niemożliwe, tylko zbudowanie koalicji chętnych, włączając w to państwa spoza UE, które nam Trump właśnie nagania, czyli Kanadę, UK, Koreę Południową i inne. Wydawało się, że o to chodziło Emmanuelowi Macronowi, ale wyszło nie najlepiej, bo zamiast być praktycznym, francuski prezydent znowu chciał wielką Francję układać wyłącznie z innymi rozmiarowo mu pasującymi. Dlatego brak i rozczarowanie na przykład bardzo zasłużonych dla pomocy Ukrainie Czech.

Przed MSC brałem udział w Szczycie AI w Paryżu i odnieść można było wrażenie, że prezydentowi, któremu nie sposób odmówić wybitności pozostało w polityce francuskiej już tylko organizowanie szczytów… A potrafi znacznie więcej i dziś wiele z tego, co mówił kiedyś wychodzi na jego. Ponadto jako jedyny obok Wielkiej Brytanii nie wyklucza wysłania wojska na granicę frontu, gdyby doszło do osiągnięcia rozejmu. Francja i UK też mają broń atomową.

Trump czepiając się Polski nic w USA nie ugra

5. Wydaje się, że w Monachium przerażona była nie tyle Europa, ile Europa Zachodnia. Europa Wschodnia wydawała się raczej zmotywowana. Ewidentnie lepiej czujemy się w sytuacjach kryzysowych, które nie są dla nas nowością. I po prostu my i tak nie mamy nic do stracenia.

6. Ale także to nie my jesteśmy dla Trumpa problemem ani handlowym, ani wojskowym. To nie my mamy ogromną nadwyżkę handlową. Przeciwnie wydajemy w USA setki miliardów złotych na broń. To nie my w NATO płacimy ledwie półtora procenta na wojskowość jak Holandia, z której pochodzi nowy szef NATO Mark Rutte. Wydajemy prawie 5 proc., czyli znacznie więcej procentowo niż same USA. Trump czepiając się Polski nic w USA nie ugra i powinien pamiętać, że wygrał między innymi dzięki głosom Polonii. No i to nie nam się władza rozsypuje w rękach, tylko Francuzom i Niemcom, zaś Hiszpanom co chwila rozsypuje się państwo.

7. W prywatnych rozmowach wpływowi republikańscy politycy zazwyczaj zaczynali bojowo od przypominania, ile wydają na broń, a później po prostej konfrontacji ich przekazu z tym, co mówi Trump, Hagseth i Kellog, co chwila coś innego, coś nowego i coś sprzecznego, jak zdarta płyta powtarzali, żeby nie przywiązywać się do słów, tylko popatrzeć na wyniki pierwszej kadencji Trumpa.

Wydawać się mogło, że istnieją nie jedna, ale dwie partie republikańskie. Stara, która tradycyjnie podnosi wydatki na obronność, wobec Rosji zachowywała daleko idący sceptycyzm i jakaś nowa, która chce uczynić Amerykę wielką, tak jak mniej więcej PiS podnosił Polskę do rangi mocarstwa przez zrywanie sojuszy, dekompozycję struktur państwa i prymitywny konserwatyzm obyczajowy pomieszany z teoriami spiskowymi.

Podsumowując, nic się jeszcze nie stało. Europa ma ciągle wszystkie instrumenty w ręku i do stolika nie potrzebuje zaproszenia, podobnie jak nie potrzebuje go Ukraina, która w pojedynkę remisuje dziś na froncie z Rosją. Na koniec warto dodać, że akurat dobrze rozumieją to Radek Sikorski (niekwestionowana gwiazda konferencji), Rafał Trzaskowski, który doskonale wypadł i Donald Tusk, który w drodze do Paryża powiedział mniej więcej to samo: nie mazać się, tylko się zebrać i działać.