"Stan Wyjątkowy". KPO wybuchło koalicji w rękach. Karol Nawrocki dociska rząd. W PiS mają dwóch kandydatów na premiera, 10.08.2025


"Stan Wyjątkowy". KPO wybuchło koalicji w rękach. Karol Nawrocki dociska rząd. W PiS mają dwóch kandydatów na premiera

10 sierpnia 2025 


Zaczęło się od tego, że rząd chciał się pochwalić i opublikował mapę, na której zaznaczono małe i średnie przedsiębiorstwa, które złożyły wnioski i dostały środki z KPO. Chodzi między innymi o branżę HoReCa, czyli hotele, restauracje i catering. Pomoc z KPO dla tego sektora i warunki przyznawania środków wynegocjował rząd Mateusza Morawieckiego w 2021 r., bo wtedy przecież premier i jego odpowiedzialny za KPO minister Waldemar Buda przekonywali, że już za trzy miesiące pieniądze zaczną płynąć do Polski. Nie zaczęły.

Donald Tusk odblokował KPO. I zaczęły się problemy

Dopiero rząd Tuska KPO odblokował i zaczął środki rozdzielać. No i właśnie to rozdzielanie poszło jak zwykle.

Rząd umieścił mapę interaktywną — wystarczy kliknąć na podmiot i wyświetla się, ile i na co zostało przekazane. Proste. Tak proste, że nagle wszyscy zobaczyli, że we wnioskach aż roi się od wydatków, które na pierwszy rzut oka są absurdalne. A to jacht, a to ekspresy do kawy, a to kasa dla związanych z politykami PO/KO przedsiębiorców. Najbardziej kuriozalny wydatek to pieniądze dla klubu dla swingersów. Tak, chodzi o klub dla osób o specyficznych upodobaniach erotycznych.

– Prowadzę działalność od 2007 r. Miałem knajpki, wcześniej była tu dyskoteka, dopiero po covidzie powstał tu klub swingersów – mówi "Faktowi" Rafał Kulejewski właściciel firmy. – Dotacja, o którą wystąpiłem, to właśnie pomoc pocovidowa na rozszerzenie działalności gospodarczej. Idea była taka, by zbudować "drugą nogę", tak by w razie kolejnego kryzysu można było się utrzymać – mówi przedsiębiorca. I jak wyjaśnia, za pieniądze z dotacji kupił maszynę do działalności metalurgicznej

Dodaje, że cała dotacja została zamknięta i rozliczona, więc na kontrolę zaprasza każdego, kto chciałby sprawdzić. Teraz sprawdzać będą wszyscy, bo premier doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak poważny jest to problem wizerunkowy.

Konferencja prasowa minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyny Pełczyńskiej-NałęczMichal Zebrowski/East News / East News
Konferencja prasowa minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz

— Nie akceptuję żadnego marnowania środków z KPO. W drodze do Łeby rozmawiałem z minister Pełczyńską-Nałęcz. Jej ministerstwo wiedziało o pewnych nieprawidłowościach, trwają kontrole, ale te wyjaśniania mi nie wystarczają. Będę oczekiwał szybkich decyzji, włącznie z odebraniem środków. Zero tolerancji — mówił premier na konferencji prasowej.

Premier Donald Tusk. W ramce mapa dotacji z KPO, której publikacja wywołała obecną aferęPiotr Matusiewicz / PAP
Premier Donald Tusk. W ramce mapa dotacji z KPO, której publikacja wywołała obecną aferę

Tyle tylko, że granat już wybuchł premierowi w rękach. Za rozdzielenie środków odpowiada resort Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz z Polski 2050 i pani ministra zapowiada, że wszystko zostanie sprawdzone i rozliczone.

Jak wynika z jej komentarza w serwisie X, resort zdawał sobie sprawę z problemu i jego skali. Skoro kontrola prowadzona jest niemal od dwóch tygodni, to nie do końca jest jasne, dlaczego do tej pory resort nie rozbroił bomby komunikacyjnej. Do tego dochodzą wypowiedzi niektórych przedstawicieli Platformy. Tak się składa, że problemy zawsze generują posłowie mało znani, których nazwisko nagle staje się trendem. Posłanka Katarzyna Królak z KO poszła do Polsat News i na przykład powiedziała, że oto połowa jej rodziny i znajomych dostała takie dopłaty. Żeby było jeszcze bardziej żenująco, jest to odpowiedź na zadane przez prowadzącego program pytanie: Czy to jest w porządku, że żona najbogatszego posła (Artur Łącki z klubu KO red.) dostała milion na działalność?

Katarzyna KrólakArtur Szczepanski/Reporter / East News
Katarzyna Królak

— Jak ktoś prowadził działalność gospodarczą i na przełomie dwóch lat 2019-2020 albo 2020-2021 poniósł straty, to miał prawo złożyć wniosek, który nie był prosty, w ramach poszerzenia swojej działalności gospodarczej. Nie interesuje mnie, kto ile ma pieniędzy. Patrząc na region, z którego ja pochodzę to większość moich znajomych, rodziny bliższej czy dalszej dostała dofinansowanie w ramach HoReCa. Naprawdę wszyscy mają prawo pisać wnioski o dofinansowanie — perrorowała pani poseł w studio Polsat News.

Czy ma rację? Oczywiście. W ramach HoReCa przyznano 3 tys. dotacji na kwotę niewiele ponad 1,5 mld zł. To ułamek procenta z KPO, ale nie ma to najmniejszego znaczenia. Komunikacyjnie to jest gigantyczny kryzys. Wyborcy od razu się oburzają, a polityczna konkurencja to oburzenie — co jest politycznie oczywiste — tylko podbija. Czy można mieć pretensje do przedsiębiorców? Nie, bo złożyli wnioski, napisali w nich, co chcą kupić, dostali pieniądze i to kupili. Po tej stronie nie ma żadnego przekrętu. Przedsiębiorca, który wpisał we wniosku dwa jachty, kupił dwa jachty i czarteruje je na Mazurach. Kupił je od polskiej firmy z Węgorzewa, ale znaczna część komentujących sprawę KPO zadaje jedno pytanie: "Czy państwo powinno płacić za jacht, który służy potem do uzyskania pasywnego dochodu?". Pamiętajmy, że KPO to są pieniądze wzięte na kredyt, który wszyscy będą musieli spłacić.

— Nie dostaliśmy tych pieniędzy na wakacje, tylko na uruchomienie drugiej nogi naszej działalności. Prowadzimy z żoną restaurację, która była długo zamknięta w czasie pandemii koronawirusa — podkreśla w rozmowie z Money.pl przedsiębiorca z Łodzi, który kupił dla swojej działalności właśnie jachty. — Kupiliśmy dwa jachty, które wyprodukowane zostały w Węgorzewie. Pływają na Mazurach od maja i zarabiają na siebie. Mamy kasę fiskalną, odprowadzamy podatek VAT, uiszczamy wszystkie opłaty — tłumaczy, że ich wybór padł na jachty, bo w czasie pandemicznych obostrzeń właśnie wypożyczanie jachtów i kamperów mogło działać bez obostrzeń. Pozostała działalność hotelowa została przez władzę właściwie zamknięta.

Oczywiście wśród obśmiewanych przez prawicę inicjatyw są także takie, które budzą wątpliwości wyłącznie przez kompletny brak zrozumienia. Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz postanowił na przykład wyśmiać 10 milionów przeznaczonych na terapię zajęciową w Wałbrzychu. Tak się składa, że ta dotacja została przyznana dla Przedszkola Edukacja i Wsparcie, które pomaga dzieciom z niepełnosprawnościami. Wpis po paru godzinach zniknął z social mediów posła. Ale nie zniknął ten, w którym poseł krytykuje dotację dla Spółdzielni Socjalnej Honolulu, a to też miejsce wsparcia dla osób niepełnosprawnych. Poseł krytykuje dotację, bo dopatrzył się, że w kawiarni prowadzonej przez tę organizację jedno ze spotkań organizowała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

Są też elementy komiczne. Na przykład ponad 4 mln dotacji na "Laboratorium hodowli ziemniaka tolerancyjnego na stresy środowiskowe (...)". Dla prawicy to oznacza, że ziemniak jest odporny na stres w pracy. Jakoś nie przyszło prawicowym komentatorom do głowy, że stres środowiskowy to nie mobbing, a na przykład zmieniająca się temperatura czy susze. Dobrze byłoby mieć gatunek ziemniaków odpornych na suszę, albo odwrotnie na zbyt duże ilości wody. Takie dotacje naprawdę mają sens, ale machina dezinformacyjna ruszyła z kopyta i nie da się jej zatrzymać konferencjami prasowymi. Narracja jest prosta — Platforma kradnie. Czy to prawda, to akurat w politycznej narracji nie ma najmniejszego znaczenia.

Karol Nawrocki dociska rząd. "Co kilka dni wrzucał Donaldowi Tuskowi jakiś kamień do ogródka"

Dodatkowo z drugiej strony nowy prezydent dociska rząd jak może. Karol Nawrocki został zaprzysiężony i ruszył w Polskę. Jednego dnia przedstawił projekt ustawy przywracający pomysł PiS na budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego, drugiego zniesienie podatków dla rodzin 2+2 i liczniejszych. Oczywiście żaden z tych pomysłów nie zostanie zrealizowany, bo do projektów trzeba mieć też sejmową większość, a tej PiS nie ma. Jakby miało, to by miało rząd. Ale tu też nie jest ważna logika, tylko narracja.

Karol Nawrocki podpisuje projekt ustawy w sprawie CPKJakub Walasek/REPORTER / PAP
Karol Nawrocki podpisuje projekt ustawy w sprawie CPK

Dobry prezydent chce ulżyć polskim rodzinom, a zły rząd się temu przeciwstawia. W takich sytuacjach zawsze rząd jest na przegranej pozycji. Prezydent nie musi bowiem troszczyć się nie tylko o większość, ale także o finansowanie swoich pomysłów, po prostu zgłasza projekt ustawy. A że już dawno podpisane są umowy, że CPK jest budowane, tylko będzie wyglądało inaczej, niż chciało PiS, to akurat prezydenta w ogóle nie interesuje. I tak Karol Nawrocki będzie co kilka dni wrzucał Donaldowi Tuskowi jakiś kamień do ogródka. Rząd przyjął taktykę na "karawana jedzie dalej" i nie zamierza w ogóle na zaczepki prezydenta reagować. A jednak reaguje. Karol Nawrocki mówi o CPK a premier jedzie na południe, żeby pokazać, że budowane są koleje wysokich prędkości. Następnego dnia jest już na północy, żeby pokazać pierwsze farmy wiatrowe.

Wygląda to dość reaktywnie, ale przynajmniej jest reakcja. Tak samo z KPO. Reakcja jest i to nawet nie spóźniona, ale przy nakręconej narracji i tak niewiele pomaga. Tak czy inaczej, jest to zapowiedź nadchodzących starć.

PiS poczuło polityczną krew. Szukają kandydata na premiera

Prawo i Sprawiedliwość czuje się już tak pewnie, że w szeregach partii zaczyna się dyskusja o tym, kto mógłby być twarzą następnego rządu, a nawet premierem. Oczywiście pada nazwisko Mateusza Morawieckiego, ale były premier ma akurat bardzo niewielkie szanse na ponowne objęcie rządu, chociaż podobno prezes tak się z Morawieckim umówił. Ale na byłego premiera nie zgodzi się nie tylko Konfederacja, ale także spora część polityków PiS z frakcji byłych ziobrystów. Konfederacja będzie PiS-owi niezbędna do stworzenia rządu, chociaż prezes, mobilizując swoich ludzi do walki, mówi im "bijemy się o 40 proc.". Konfederacja odpowiada "w dwa lata wyprzedzimy PIS i to my będziemy stawiać warunki". Pozostali kandydaci na kandydata na szefa rządu to Przemysław Czarnek, który byłby dla Konfederacji do zaakceptowania i Tobiasz Bocheński.

Przemysław Czarnek i Tobiasz BocheńskiFilip Naumienko/REPORTER / East News
Przemysław Czarnek i Tobiasz Bocheński

Jak widać, z kandydata na prezydenta pan Bocheński został teraz kandydatem na premiera. Taki wieczny kandydat prezesa. PiS pokłada olbrzymie nadzieje w Karolu Nawrockim i jego pomyśle na prezydenturę, ale prezydent już zdążył partię zaskoczyć. Projekt zmiany Konstytucji jest autorskim projektem Karola Nawrockiego i PiS po prostu nie wie, co prezydent ma na myśli. Takich spraw będzie zapewne więcej, bo prezydent ewidentnie poczuł się nowym liderem, a w PiS niektórzy mówią, że dotyka go syndrom Boga. Polityczna konkurencja na pewno to wykorzysta, żeby zasiać ziarno nieufności między prezydentem a premierem.

Onet


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz