Turboprawica nadchodzi. W PiS zaczęli puszczać wodze fantazji, 28.05.2025


 

Turboprawica nadchodzi. W PiS zaczęli puszczać wodze fantazji

Premier Czarnek i wicepremier Mentzen? Jeśli wybory prezydenckie wygra Karol Nawrocki vel Tadeusz Batyr, czarny sen liberalno-lewicowych elit może się ziścić. Nadspodziewanie dobry wynik kandydata popieranego przez PiS w pierwszej turze wyborów prezydenckich sprawił, że politycy PiS zaczęli puszczać wodze fantazji i snuć scenariusze rychłego powrotu do władzy.


Jest oczywiste, że głównym celem prezydenta Nawrockiego będzie ciągłe przeszkadzanie rządowi Tuska i wetowanie wszystkiego, co się da, by doprowadzić do przyspieszonych wyborów parlamentarnych. A kiedy obywatele zobaczą całkowity brak sprawczości Tuska i jego autokompromitację, autostrada do władzy dla PiS w koalicji z Konfederacją stanie otworem.

Do tej pory konfederaci do mariażu z PiS się nie spieszyli, licząc na to, że przeczekają Kaczyńskiego oraz Tuska i wtedy zagrają o pełną pulę. Zarówno Mentzen, jak i Bosak są na tyle młodzi, że mogą poczekać na udział we władzy. Jednak ewentualna wygrana Nawrockiego może odłożyć te marzenia na daleką przyszłość. Jeśli rzeczywiście wygra, nastąpi reaktywacja PiS i konsolidacja wokół przywództwa Kaczyńskiego, co przedłuży żywot Zjednoczonej Prawicy. Politycy z kierownictwa PiS, którzy jeszcze kilka tygodni temu w kuluarowych rozmowach wysyłali prezesa na emeryturę, teraz zaczynają cmokać z zachwytem nad jego geniuszem. Bo czyż to nie jest wizjonerstwo postawić na polityczny eksperyment z nikomu nieznanym historykiem-bokserem, którego życiorys niesie ze sobą tak wiele mroku? A jednak – jak pokazała pierwsza tura – Kaczyński niczym cesarz Kaligula, który mianował swojego konia senatorem, mógłby zrobić kandydatem najpośledniejszego wykidajłę, a elektorat PiS i tak by na niego zagłosował.

Jeśli perspektywa udziału we władzy zacznie Konfederacji nagle odjeżdżać, może się okazać, że w ugrupowaniu przeważy opinia, iż nie ma co grymasić, trzeba brać, co dają, czyli rząd z PiS. Tym bardziej jeśli partia Kaczyńskiego nie będzie się upierać przy premierze Morawieckim, który i tak jest na wewnętrznej emigracji w Brukseli, gdzie szefuje Partii Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, co w praktyce oznacza boczny tor w krajowej polityce. W PiS panuje ogólne zadowolenie z faktu, że era Morawieckiego i zwrotu ku centrum odchodzi w przeszłość. A skoro na horyzoncie majaczy era turboprawicy, to potrzebny jest zupełnie inny zawodnik. I tu najczęściej pada nazwisko Przemysława Czarnka. Były minister edukacji, znienawidzony przez liberalne centrum, na premiera turboprawicy nadaje się idealnie. Do tego ma świetne relacje z Konfederacją, a z Mentzenem jest na "ty". Czarnek ma bardzo dobre notowania u prezesa. Niewiele brakowało, a byłby kandydatem PiS na prezydenta. Jednak wewnętrzne badania pokazały, że z wizerunkiem prawicowego radykała w drugiej turze nie ma szans. Dlatego Kaczyński postawił na mało znanego Nawrockiego, którego można było dowolnie ulepić. Czarnek w strukturach PiS cieszy się wielką estymą, a premierowskich ambicji nigdy nie ukrywał.

Rosnące poparcie dla Konfederacji i Brauna, którzy zgarnęli do spółki w pierwszej turze prezydenckiej elekcji ponad 20 proc. głosów, pokazuje, że w Polsce rosną nastroje radykalnie prawicowe, a coraz silniejsza konkurencja z prawej strony powoduje, że i PiS musi się zradykalizować. Dlatego ewentualny rząd PiS z Konfederacją, a być może i poparciem Brauna, byłby gabinetem turboprawicowym i turbopopulistycznym. Osiem lat rządów Szydło i Morawieckiego do spółki z Ziobrą byłoby przy tandemie Czarnek-Mentzen dziecięcą igraszką. Czarnek, który świetnie się czuje na polu wojny ideologicznej, zafundowałby Polsce kolejny rozdział narodowo-tradycjonalistycznej rewolty. Wszystko podlane – jak pisał w mailach Michał Dworczyk – bogoojczyźnianym sosem. Z Bogiem i Polską na ustach mielibyśmy oligarchizację kraju na modłę węgierską i rozprawę z wolnymi mediami. To byłby rząd wojny totalnej z tzw. mainstreamem, elitami III RP i Unią Europejską. A co mógłby w nim wicepremier i minister finansów Mentzen? PiS nigdy nie zgodzi się na cięcie wydatków i likwidację socjalnych przywilejów w stylu 800+ czy 13. emerytur, co jest marzeniem Mentzena. Zostałyby mu uproszczenia podatków i ból głowy, skąd wziąć pieniądze na to całe "rozdawnictwo".

onet

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz