W KO narasta strach przed Nawrockim. "Inteligentniejszy niż Duda". Karol Nawrocki zrobił wrażenie na obozie władzy. "Donald ma z nim problem", 08.08.2025

W KO narasta strach przed Nawrockim. "Inteligentniejszy niż Duda"

Pierwsze wystąpienie Karola Nawrockiego w roli prezydenta obudziło w koalicji rządzącej mieszane uczucia. Część polityków KO uważa, że Nawrocki jest po prostu “kibolem wsadzonym na fotel". Jednak zdecydowana większość nagle zobaczyła w prezydencie przeciwnika, który będzie bardzo trudny do ogrania. Donald Tusk już zasygnalizował, jaką strategię partia przyjmie w rozgrywce Nawrockim i PiS.

8 sierpnia 2025 

Karol Nawrocki – występując przed Sejmem ze swoim pierwszym prezydenckim orędziem – miał jeden cel: pokazać rządowi i koalicjantom, że łatwo z nim nie będzie. Udało się.

– Nawet jeśli nie wszystkie cytaty były trafnie dobrane, widać było, że prezydent Nawrocki przygotowywał się długo i sumiennie – mówił premier po wystąpieniu. Uznał, że najsmutniejszym politykiem na sali był prezes PiS Jarosław Kaczyński. – Nie dziwię się wcale. Jest zmiana warty na prawicy, jest ewidentnie nowy lider prawicy. Wydaje mi się, że nerwy prezesa Kaczyńskiego są uzasadnione. Nie chciałbym być dzisiaj w jego skórze – mówił Tusk.

W KO zaczynają się bać Karola Nawrockiego. "Ja bym się nie odważył"

Dopiero kiedy premier docenił sprawność retoryczną Karola Nawrockiego, zrobili to też inni politycy KO. Nagle okazało się, że prezydent może być przeciwnikiem niebezpiecznym, którego ignorować nie należy.

– Jest znacznie odważniejszy i inteligentniejszy niż Duda – mówi jeden z wysoko postawionych polityków KO. – Ja bym się nie odważył mówić 40 minut bez kartki, a on wygłosił bardzo składne wystąpienie. Nie głębokie i zawiłe, ale jednak składne.

Na pytanie to, co KO zamierza zrobić z tym niełatwym do ogrania przeciwnikiem, ten sam polityk rozkłada ręce i mówi: “a co możemy zrobić? Będziemy grać swoje". Jego partyjni koledzy mają już jednak przemyślenia biegnące do kolejnej kampanii.

– My nie umiemy używać takiego języka jak on i jak PiS – martwi się jedna z posłanek PO. – Nie potrafimy tak wytłumaczyć świata na takim poziomie populizmu. U nas wszystko zawsze jest zbyt przekombinowane, za trudne. No i też nie możemy iść w takich kierunkach, bo nasz wyborca tego nie zaakceptuje. Jeśli nie nauczymy się komunikować z naszymi wyborcami to po nas. Walka z prezesem to jest zupełnie co innego niż z człowiekiem z taką energią.

To także taktyka, którą zasygnalizował Donald Tusk. KO będzie teraz stawiało Karola Nawrockiego w roli lidera prawicy. Oczywiście z jednego powodu – premier doskonale wie, jak bardzo drażni to prezesa. Jarosław Kaczyński jest wciąż postacią numer jeden polskiej prawicy i nie zamierza koszulki lidera oddawać. Doskonale wie jednak, że jego czas w polityce powoli dobiega końca. Prędzej czy później ktoś mu odbierze pozycję na szczycie. Ale też im bardziej będzie chciał ją prezesowi odebrać, tym mocniej prezes będzie się jej trzymał. To bardzo prosty scenariusz prowadzący do konfliktu. Premier Tusk zamierza to wykorzystać.

– Zauważyła pani, że Nawrocki zaczął mówić o sobie w trzeciej osobie? – śmieją się politycy KO. – To widomy znak, że zaczyna się odlot.

W PiS-ie też jest trochę głosów, że Nawrocki nabiera wysokości trochę za szybko jak na własne możliwości polityczne. Z drugiej strony w partii dawno nie było świeżej krwi i nowy idol przynajmniej przez jakiś czas będzie noszony na rękach. Póki nie okaże się, że nie wypełnia poleceń z Nowogrodzkiej.

Z prezydentem Nawrockim da się dogadać? Wysyła sygnały, że jest gotów do ustępstw

Prezydent Nawrocki najwięcej do powodzenia będzie miał w sprawach zagranicznych i polityce obronnej. Jego rola jest tu zapisana w Konstytucji. Problem polega na tym, że zapisano ją na tyle enigmatycznie i zawile, że możliwe są notoryczne starcia. Bo niby prezydent współdziała z rządem w polityce zagranicznej, ale z drugiej strony to rząd odpowiada za jej kształt, niby ma nadzór nad armią, ale to rząd odpowiada za politykę bezpieczeństwa. Musi dochodzić do konfliktów.

– Radek, próbował dogadać się z Dudą, ale Duda nie wiedział właściwie, o co mu chodzi. Raz coś już było dopięte, a ten wychodził i mówił, że wcale nie, jego ludzie zgadzali się na kolegium służby zagranicznej, a on potem to odkręcał, i tak wiecznie – słyszymy z otoczenia Radosława Sikorskiego. Nawrocki wysyła sygnały, że jest gotów do ustępstw, ale na pewno ani Ryszard Schnepf, ani Bogdan Klich nie zostaną powołani na ambasadorów. Na to szans nie ma – mówi.

Ale możliwe są – zdaniem naszych rozmówców – inne nominacje ambasadorskie. W polityce obronnej też jest pole do rozmowy. Prezydent zapewnił w swoim wystąpieniu, że nie będzie niczego w tej sprawie utrudniał. Z otoczenia ministra obrony słychać, że całe wystąpienie zostało odebrane jako przyjacielski gest wobec prezesa PSL-u. Gorzej było potem na placu Piłsudskiego, kiedy tłum wybuczał wicepremiera a prezydent nie uznał za stosowne zaprotestować.

– To był zgrzyt, ale może po prostu nie wiedział, jak opanować sytuację. Ma małe doświadczenie, a poza tym jednak cały dzień to były imprezy na jego cześć. Każdego by poniosło. Poza tym na razie wygląda, że będzie współpraca. Przynajmniej w pewnych sprawach – mówią politycy PSL.

Ale to oczywiście także strategia. PSL jest zdecydowanie najbliższy ideowo prezydentowi Nawrockiemu i prezydent będzie próbował nawiązać z nim więź. Choćby dlatego, że w PiS już pojawiają się głosy, że jeśli Konfederacja nadal będzie wierzgać to trzeba budować inne możliwości koalicyjne. Nawrocki też to wie, chociaż do Konfederacji jest mu bardzo blisko.

Na razie rządząca koalicja będzie próbowała ustawić się w najlepszej możliwej pozycji w nowym układzie politycznym. A Karol Nawrocki jest w tej chwili bardzo ważną częścią tego układu. Być może za parę miesięcy okaże się tak słaby wobec wojny Kaczyńskiego z Tuskiem, jak Andrzej Duda. Na razie jednak rząd musi zakładać, że prezydent jest wystarczająco silny, żeby trzeba było się z nim liczyć.

Onet

Karol Nawrocki zrobił wrażenie na obozie władzy. "Donald ma z nim problem"

Politycy koalicji rządzącej uważają, że dla obozu władzy dopiero teraz zaczyna się najtrudniejszy okres, jeszcze trudniejszy niż ten bezpośrednio po przegranych przez Rafała Trzaskowskiego wyborach prezydenckich. Część naszych rozmówców z rządu przyznaje, że Karol Nawrocki może się okazać przeciwnikiem o wiele trudniejszym, niż do tej pory sądzili.

— Mniej więcej wiemy, jak walczyć z Kaczyńskim. Testowaliśmy to przez 20 lat. Czasem my wygrywaliśmy, czasem on, ale reguły były jasne. Z Nawrockim to będzie zupełnie inna bajka — mówi nam ważny polityk Koalicji Obywatelskiej.

Z naszych rozmów w obozie władzy wynika, że rządzący zaczynają zdawać sobie sprawę z tego, iż niekoniecznie Jarosław Kaczyński będzie tu głównym rozgrywającym po drugiej stronie. Rzecz jasna będzie liderem największej partii opozycyjnej, która sfinansowała kampanię Karola Nawrockiego i zapewne rzuci groszem za pięć lat, gdy ten będzie starał się o reelekcję.

Jednak już nawet skład kancelarii nowej głowy państwa sugeruje, wbrew powszechnej opinii, że i tu następuje zmiana pokoleniowa. Warto dodać, kto w tej kancelarii się nie znalazł. Mowa przede wszystkim o Przemysławie Czarnku, który chciał stanąć na czele urzędu obsługującego prezydenta, ale Karol Nawrocki postawił mu warunek: albo rezygnuje z awansu na wiceprezesa PiS, albo szefem kancelarii nie będzie. Były minister edukacji i nauki wolał robić karierę w partii, więc prezydent nie wziął go na pokład.

— Prezydent postawił mu warunek nie do spełnienia. A to świadczy o tym, że nie chciał Czarnka w swojej ekipie. Obawiał się, że Przemek za bardzo urośnie i zacznie dominować jego otoczenie. Być może samego Nawrockiego. Nie chciał na to pozwolić — mówi nam jeden z polityków PiS.

Nowy prezydent z pewnością będzie budował agendę mocno zbliżoną do tej nakreślonej przez Prawo i Sprawiedliwość. Jednak polityczna grawitacja przesuwa się teraz w stronę Pałacu Prezydenckiego. A tam miejsce będzie już nie tylko dla ludzi Nowogrodzkiej, ale z pewnością również dla tych związanych z Konfederacją.

To jednak nie jest największy problem obozu władzy. Według naszych rozmówców Karol Nawrocki będzie starał się tworzyć podziały również w samej koalicji rządzącej. Być może będzie próbował nawet budować osobiste relacje z konkretnymi, wybranymi przez siebie ministrami. Jest jasne, że szczególnie intensywne kontakty będzie mieć z wicepremierem i ministrem obrony Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, co jest naturalne ze względu na kompetencje głowy państwa w zakresie zwierzchnictwa nad armią.

Władysław Kosiniak-Kamysz i Karol NawrockiPAP/Piotr Nowak
Władysław Kosiniak-Kamysz i Karol Nawrocki

"Nawrocki studiuje życiorysy"

To jednak nie wszystko: — Widać, że Nawrocki w ostatnich tygodniach intensywnie przygotowywał się do swojej roli. Dużo czyta. Studiuje życiorysy tych, z którymi rozmawia i o których wie, że będzie miał okazję w najbliższym czasie się z nimi spotkać. W dniu inauguracji prezydentury kilku ludzi z naszego obozu zamieniło z nim kilka słów. Wszyscy mają podobne zdanie. Przeprawa z nim będzie bardzo trudna – mówi nam jeden z ministrów.

Doświadczony poseł KO: — Widać, że Donald ma z nim problem. To nie jest drugi Duda, który na ogół był mało skomplikowany "w obsłudze" jako wrogi prezydent.

W obozie władzy mają jednak nadzieję, że już niedługo emocje wokół nowego prezydenta opadną. Było jasne, że tuż po zaprzysiężeniu Nawrocki zdominuje scenę polityczną i przestrzeń medialną. Zwłaszcza że zapowiedział ofensywę legislacyjną. Na pierwszy ogień poszedł projekt ustawy dotyczący Centralnego Portu Komunikacyjnego. Głowa państwa w trakcie środowego orędzia ogłosiła, że chodzi o CPK w "tradycyjnym kształcie", czyli taki, jaki był planowany za czasów PiS.

Donald Tusk w Sejmie podczas zaprzysiężenia Karola NawrockiegoPAP/Radek Pietruszka
Donald Tusk w Sejmie podczas zaprzysiężenia Karola Nawrockiego

W rządzie drwią jednak, że tamten projekt był terminowo i wykonawczo nierealistyczny, nierentowny, a często nieracjonalny, biorąc pod uwagę np. czas przejazdu na niektórych odcinkach kolejami dużych prędkości, które są jednym z kluczowych komponentów przyszłego centralnego lotniska.

Niejako uprzedzając ruch prezydenta, premier Donald Tusk w towarzystwie ministra infrastruktury Dariusza Klimczaka pojechał do Małopolski, gdzie zorganizował konferencję prasową na budowie tunelu kolejowego, który ma skrócić czas przejazdu pomiędzy Nowym Sączem i Krakowem o półtorej godziny. Założenie tej akcji było proste — pokazanie, że rząd realizuje inwestycje, a nie jedynie ogłasza projekty.

Politycy koalicji rządzącej mają się też starać rozliczać Karola Nawrockiego z jego własnych słów i obietnic złożonych w kampanii wyborczej. Zresztą on sam w środę zapowiedział, że jego prezydentura pokaże, iż można poważnie do takich obietnic podchodzić. W mediach społecznościowych karierę zrobiła dziś grafika serwisu "Demagog", która pokazywała, że pierwsza z zapowiedzi prezydenta z kampanii już nie została spełniona.

Nawrocki obiecywał, iż 6 sierpnia, czyli w pierwszym dniu urzędowania, złoży w Sejmie sześć projektów ustaw podatkowych, w tym dotyczącego wprowadzenia zerowej stawki dla rodzin z co najmniej dwójką dzieci i obniżenia VAT z 23 proc. do 22 proc. Nic takiego się nie wydarzyło i tę informację chętnie kolportowali politycy obozu władzy.

Wprawdzie przedstawiciele Karola Nawrockiego w mediach zapewniają, że w "najbliższych dniach" te projekty się pojawią, ale jednocześnie nowy szef Kancelarii Prezydenta Zbigniew Bogucki przyznał, że głowa państwa nie ma narzędzi, by ustawy uchwalić. Na to musi zgodzić się koalicja rządząca, która ma większość w parlamencie.

Onet


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz