Wojna stała się faktem. Nawrocki zamierza docisnąć rząd wyjątkowo mocno [ANALIZA]
Sejmowe wystąpienie Karola Nawrockiego było wygłoszone w konfrontacyjnym tonie. Nowy prezydent zamierza zarzucić rząd ustawami. Premier odpowiada: "poradzimy sobie".
Po prawie 40-minutowym wystąpieniu nowej głowy państwa wiemy tyle, że wszystkie podejrzenia, że będzie to prezydentura wojny z rządem, okazały się prawdziwe. Karol Nawrocki idzie na zwarcie, a PiS dzielnie mu sekunduje.
Karol Nawrocki zaprzysiężony
Zanim dotarłam do Sejmu, musiałam przedrzeć się przez otaczający gmach tłum zwolenników Nawrockiego. Nie było ich 100 tys., jak zapowiadała partia, lecz kilka tys. z pewnością. Zewsząd docierały do mnie okrzyki wsparcia dla nowego prezydenta i niechęci wobec urzędującego premiera. – W życiu nie był Kaszubem, niech on nawet tak nie mówi, Tusk to po kaszubsku znaczy pies – wykrzykiwał mężczyzna z rowerem. Wtórował mu młody wyborca w dresie: "Ruda wrona orła nie pokona". Tuż przed Sejmem byli także sympatycy koalicji 15 października, którzy w kierunku udzielającego z uśmiechem wywiadów posła Dariusza Mateckiego krzyczeli: "Będziesz siedział". Z drugiej strony politycznej barykady spotkali się z odpowiedzią: "Żebyście się nie zdziwili".
W sejmowych ławach PiS panowała euforia. Część posłów i senatorów nowego prezydenta witała w drzwiach Sejmu brawami i skandowała: "Karol Nawrocki prezydentem Polski". Te same okrzyki przeniosły się na salę plenarną Sejmu. Nawrocki jest teraz idolem partii. Ma spełnić wszystkie nadzieje PiS na pokonanie, a także na "zagonienie do kąta" rządu Donalda Tuska. To – jak się wydaje – jest dla partii najważniejsze. I to dostała w wystąpieniu prezydenta.
Przywrócić plany PiS
Karol Nawrocki zapowiedział, że już w czwartek złoży pierwszy projekt ustawy i ma to być projekt, który przywróci plany PiS w sprawie budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Prezydent, który nie ma wpływu na kształt budżetu ani nawet pełnej wiedzy o tym, jak ten budżet wygląda, będzie pisał ustawę o tym, na co pieniądze wydać. Zaskakujące? Nie bardzo, bo przecież nie chodzi o to, jak będzie wyglądało CPK, ale jak będzie wyglądał prezydent w oczach wyborców. – Będę chciał z polskim rządem porozmawiać o inwestycjach rozwojowych, o najważniejszych inwestycjach, które są przed nami, a także o stanie finansów publicznych. Czuję się zobowiązany, panie premierze, jako prezydent Polski mieć pełne informacje o tym, jak wygląda stan państwa polskiego – zwrócił się do Tuska.
Prezydent ogłosił to z satysfakcją, która każe sądzić, że Nawrocki uważa, że w czasie Rady Gabinetowej może coś rządowi narzucić albo kazać. Nie może.
Nawrocki zapowiedział także, że zrealizuje 21 punktów swojego programu, bo politycy muszą realizować programy. Ze szczególnym uwzględnieniem sprzeciwu wobec podniesienia wieku emerytalnego w Polsce. To, że takich planów nawet nie ma to zupełnie inna kwestia. Ani PiS-owi, ani jak widać prezydentowi, zupełnie to nie przeszkadza. Bo przecież najistotniejszy jest ostry sprzeciw i pokazanie, że prezydent się nie godzi, nie pozwala i do czegoś nie dopuści. Wielokrotnie także powtarzał, że będzie głosem obywateli. Co prawda tylko połowy obywateli, ale na pewno będzie głośny.
W tych 21 punktach jest wiele o podatkach, które mają być teraz proste i niskie. VAT ma wynosić 22 proc.
VAT podniósł jeszcze poprzedni rząd Donalda Tuska, a oba rządy Prawa i Sprawiedliwości bardzo sprawnie temat omijały przez 8 lat i udało im się VAT na poziomie 23 proc. Ale prezydent to zmieni. Nie wiadomo jak, bo to też nie jest jego kompetencja, ale na pewno będzie próbował. Wszystkie te próby będą miały wyłącznie jeden cel – przekonywać wyborców, że to, czego rząd nie zrobił, prezydent zrobi od ręki.
Duda też chciał
Należy się zatem spodziewać teraz ustaw realizujących wszystkie jego kampanijne zapowiedzi. Najciekawsza jest jednak zapowiedź zmiany konstytucji. Karol Nawrocki chce napisać ją na nowo i rozpocząć debatę nad jej nowym kształtem. Miałaby być gotowa na 2030 r., czyli akurat na kampanię przed drugą prezydencką kadencją Karola Nawrockiego. Nawet posłowie PiS, których o te plany pytamy, mówią, że nie wiedzą, w jakim kierunku pójdą prezydenckie zapowiedzi. Na pytania, czy chodzi o budowę systemu prezydenckiego, rozkładają ręce, a polityczni przeciwnicy Karola Nawrockiego mówią: "Duda też chciał". Duda chciał rozpocząć tę dyskusję, ale na chęciach się skończyło. Zniechęcił się mniej więcej po dwóch latach, bo jego własna partia po prostu nie była proponowanymi przez prezydenta zmianami zainteresowana. Nawrocki zapowiedział też stworzenie w Pałacu Prezydenckim rady ds. naprawy ustroju państwa. – Tak, drodzy państwo, dalej być nie może – zwrócił się do zgromadzonych. Dodał, że wierzy, iż Pałac Prezydencki "stanie się miejscem o konsekwentnej naprawie ustroju RP".
– Obywatele dzisiaj potrzebują klarownych, jasnych zasad współpracy między politykami, zabezpieczenia interesu, suwerenności, bezpieczeństwa państwa polskiego i musimy to wykonywać już teraz od roku 2025 – stwierdził.
Co ciekawe Karol Nawrocki zapowiedział, że nie wręczy sędziowskich nominacji nikomu, kto nie przestrzega konstytucji. Będzie też naprawiał praworządność. Oczywiście przed Tuskiem i jego rządem. – Ciężko nazwać praworządnym państwo, w którym nie działa i nie funkcjonuje legalnie wybrany prokurator krajowy, w którym artykuł 7 konstytucji mówiący, że organy władzy państwowej muszą działać na podstawie i w granicach prawa jest niestety regularnie łamany – ocenił Nawrocki. Minister sprawiedliwości na sejmowym korytarzu w odpowiedzi rzucił tylko – my działamy zgodnie z konstytucją.
Konfrontacyjny ton
– Widać w tym wystąpieniu chęć posiadania takich kompetencji, jakie ma w polskim systemie politycznym premier i rząd. Tu konstytucja, a na konstytucję pan prezydent Nawrocki powoływał się wielokrotnie w swoim wystąpieniu, jest jednoznaczna – podsumował wystąpienie prezydenta premier Donald Tusk. – Mam nadzieję, że ten bardzo konfrontacyjny ton nie będzie miał konsekwencji, ale jeśli będzie trzeba, to my też będziemy twardo stać także jako strażnicy konstytucji i reguł, jakie obowiązują w naszym państwie.
Politycy PiS po wysłuchaniu w Sejmie nowego prezydenta wyraźnie utwierdzili się w przekonaniu, że oto pojawił się ktoś, kto poprowadzi ich do zwycięstwa nad Donaldem Tuskiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz