
Putin na Alasce zyskał przychylność Trumpa w kwestii Donbasu. Prezydent USA jest gotów się zgodzić, aby te ziemie anektowała Rosja. Oczywiście nie pójdzie na Wołodymyr Zełenski, bo musiałby oddać jeszcze w Donbasie to, czego Rosja nie zdobyła, a jest w rękach Ukrainy.
Putin powiedział ponadto, że musi ustać przyczyna inwazji. Hm, hm – przyczyną jest rosyjski imperializm, dla którego Ukraina w całości jest kolonią.
Ponadto, jak miałoby wyglądać zawieszenie broni, koniec wojny? Jak miałyby wyglądać gwarancje pokoju? Czy siły pokojowe pod egidą OBWE, bądź ONZ, miałyby zagwarantowane użycie artykułu 5 NATO, nawet wówczas gdy Ukraina nie jest w NATO.
A zatem do pokóju w Ukrainie droga jest daleka, zwłaszcza że Putin potrafi grać słabościami narcystycznego Trumpa.
Europa się niepokoi nie tylko Ukrainą, ale i swoją przyszłością, na naszych oczach USA staje się chwiejna i niepewna wartości zachodnich.
W poniedziałek do Waszyngtonu udaje się Zełenski, który ma dostać wzmocnienie w postaci prezydenta Finladii Alexandra Stubba (z którym Trump lubi rozmawiać) i szefa NATO Marka Rutte.
Wszystko jest możliwe. Pamiętajmy, jak Trump usłużny był wobec Putina na Alasce i jak chamski i arogancki w lutym br. w stosunku do prezydenta Ukrainy w Białym Domu.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz