wtorek, 3 września 2013

Katarzyna W. winna zabójstwa córki. Wyrok - 25 lat więzienia


Sąd Okręgowy w Katowicach ogłosił wyrok w sprawie, która bulwersowała całą Polskę. Uznał Katarzynę W. z Sosnowca za winną zabójstwa swojej półrocznej córki Magdy i wymierzył jej karę 25 lat więzienia. Będzie się mogła ubiegać o wyjście na wolność po 15 latach. Sąd uzasadniał, że oskarżona nie zasłużyła, jak chciała prokuratura, na dożywocie, ponieważ nie zabiła ze szczególnym okrucieństwem. Obrona zapowiedziała apelację
- Znaczna część ustaleń w tej sprawie jest bezsporna - uzasadniał wyrok sędzia Adam Chmielnicki. - Jedyne, co sąd musiał rozstrzygnąć, to to, czy śmierć nastąpiła w wyniku nieszczęśliwego wypadku, czy działania jedynej osoby, która oprócz dziecka znajdowała się wtedy w mieszkaniu. To zabójstwo miało motyw. Sąd nie podzielił poglądu prokuratury, że był to wyraz pragnienia zemsty Katarzyny W. na małżonku. Motywem była chęć zmiany własnego życia i powrotu do stanu sprzed urodzenia dziecka. Wiedza o zajściu w ciążę była dla niej obciążeniem i stresem. Nie była to ciąża planowana. Oskarżona dziecka nie chciała. Katarzyna W. nie czuła po narodzinach dziecka stabilizacji życiowej, jej wcześniejsze obawy dotyczące ciąży i rodzicielstwa potwierdziły się - mówił sędzia.

Sąd nie skazał jednak oskarżonej na dożywocie, ponieważ "metoda zabójstwa przez oskarżoną nie łączyła się, w ocenie sądu, ze szczególnym okrucieństwem na tle innych przestępstw tego charakteru".

- Taki wyrok przewidywałem - komentuje w rozmowie z PAP prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości. - Wydawało mi się, że kara dożywocia tu nie zapadnie, bo ta zbrodnia, choć okrutna, zaplanowana i popełniona przez matkę na dziecku, to jednak nie była zabójstwem masowym, dokonanym przez recydywistę czy też osobę głęboko zdemoralizowaną.

Obrońca Katarzyny W., Arkadiusz Ludwiczek, zapowiedział po wyjściu z sali sądowej apelację.

- Schodzimy dopiero do szatni dopiero po pierwszej połowie. Mam nadzieję, że sąd wznowi przewód sądowi. Sukcesem będzie, jeżeli dojdziemy do prawdy, w tej chwili uważam, że do niej nie doszliśmy - mówił w rozmowie z dziennikarzami

Sąd pewny w stu procentach

Wśród argumentów, które przemawiały na niekorzyść oskarżonej, sędzia wymienił m.in. hasła, które wyszukiwała w internecie przed śmiercią córki ("jak zabić bez śladów", "czy można zabić bez zostawiania śladów", "zatrucie tlenkiem węgla"). Zwrócił też uwagę, że już po śmierci dziecka rozmawiała przez telefon z mężem i była podczas tej rozmowy bardzo spokojna. Zdaniem sądu tak nie mogłaby się zachowywać osoba, która w tragicznym wypadku straciła dziecko.

- Jako sąd jesteśmy pewni, że dopuściła się zarzucanego jej zabójstwa - mówił sędzia Chmielnicki. - Dlatego została skazana, jesteśmy w 100 procentach pewni jej winy. Konieczne jest jeszcze poruszenie jednej kwestii. W tym procesie skazana jest tylko jedna osoba, chociaż podejrzewanych o pomoc oskarżonej było kilka innych.

Sąd stwierdził też, że do linii obrony nie pasuje zachowanie Katarzyny W. po śmierci dziecka. Sędzia przypomniał, że matka Madzi brała udział w prowokacyjnych wywiadach i sesjach fotograficznych, w mediach "podsycających atmosferę sensacji wokół jej osoby i tragicznego przecież wydarzenia".

Prof. Marian Filar o wyroku w sprawie Katarzyny W.: Spodziewałem się dożywocia

Sędzia: Katarzyna W. dąży do celu, nie zwracając uwagi na skutki

Uzasadniając wyrok, sędzia Chmielnicki dodał, że oskarżona jest osobą, która konsekwentnie dąży do celu, nie zwracając uwagi na skutki. Właśnie dlatego nie chciała się przyznać do porażki, jaką byłoby oddanie dziecka do adopcji.

- Śmierć dziecka Katarzyny W. nastąpiła w wyniku celowego działania, a nie nieuwagi lub nonszalancji matki - mówił sędzia. Dodał, że dziecko zginęło wskutek gwałtownego uduszenia, a zgon miał charakter nagły i gwałtowny.

Katarzyna W. w ubiegłym roku w styczniu przekonywała całą Polskę, że zaginęła jej półroczna córka Magda. Po dziesięciu dniach poszukiwań okazało się, że dziecko nie żyje.

Kobieta przyznała, że córka wypadła jej z rąk i uderzyła o podłogę. Ze strachu wymyśliła porwanie i zakopała zwłoki w parku w Sosnowcu. Została oskarżona o zabójstwo, ponieważ biegli stwierdzili, że Magda została uduszona.

Według prokuratury Katarzyna W. rzuciła córką o podłogę, a kiedy okazało się, że dziecko jeszcze żyje, udusiła je. Taką opinię wydali patolodzy, którzy robili sekcję zwłok Magdy. Potwierdzili, że na ciele dziewczynki znaleźli ślady po upadku, ale nie miały one charakteru śmiertelnego i powstały za życia. Eksperci wykluczyli też zachłyśnięcie się i zakrztuszenie. Kategorycznie stwierdzili, że przyczyną śmierci dziecka było gwałtowne uduszenie. Wskazali, że prawdopodobnie zrobiono to kocykiem lub workiem. Oskarżona nie przyznała się do tego.

Obrona chciała uniewinnienia

Usłyszała też zarzut, że zawiadomiła o niepopełnionym przestępstwie (porwanie dziecka).

Obrona domagała się uniewinnienia, twierdząc, że śledczy nie mieli wystarczających dowodów. W ocenie mecenasa Arkadiusza Ludwiczka materiał dowodowy był niepełny. Adwokat zwrócił uwagę na to, że sąd dwukrotnie odrzucił jego wnioski o powołanie nowego zespołu ekspertów, którzy sprawdziliby, czy dziewczynka mogła zginąć w wyniku wywołanego upadkiem skurczu krtani. - Tezy biegłych doprowadziły wysoki sąd do wniosku, że ich opinia jest kompletna - stwierdził mecenas Ludwiczek.



Źródło: Wyborcza.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz