Nie możemy sobie pozwolić ani na przebieranie się za XIX-wieczny ruch pracowniczy, ani na działanie na oślep.
Od początków gospodarki przemysłowej ruchy pracownicze miały dwa podstawowe żądania. Pierwsze dotyczyło prawa do pracy – do pewnego, produktywnego zatrudnienia, pozwalającego każdemu (a z czasem także każdej) zdolnemu do pracy na jej wykonywanie z pożytkiem dla siebie, swoich bliskich i społeczeństwa. Żądanie drugie można streścić w haśle: 8 godzin pracy, 8 godzin odpoczynku, 8 godzin snu. Wyrażało ono żądanie nie tylko pracy, ale także godnej płacy za nią, takiej, która pozwala na wygospodarowanie wolnego czasu na odpoczynek, rozwój, przebywanie z przyjaciółmi, rodziną.
W krajach rozwiniętych w ramach zarządzanego przez państwo kapitalizmu w pierwszych trzech dekadach po wojnie w większym lub mniejszym stopniu udało się te postulaty zrealizować. Pracownicy zyskali pewność zatrudnienia i jego przebiegu. Płace były względnie wysokie, pozwalały na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Młodsze pokolenia mogły liczyć nie tylko na utrzymanie pozycji rodziców, ale także na masowy awans społeczny. Praca była ściśle oddzielona od czasu wolnego. Dzięki związkom zawodowym pracownicy mieli wpływ na politykę swojego przedsiębiorstwa, a pośrednio na politykę całej branży i państwa.
Wszystko to zmienia się od końca lat 70. Spada znaczenie związków zawodowych; w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii władza przeprowadza na nie frontalny atak. Powraca problem bezrobocia; kariery zawodowe od początku do końca związane z jednym zakładem pracy przestają być oczywistością. Rośnie rola niestandardowych form zatrudnienia: prac czasowych, agencyjnych, kontraktów terminowych. Umowa o pracę na czas nieokreślony w wielu miejscach stają czymś w rodzaju przywileju, nie normą.
Co najważniejsze, w krajach rozwiniętych przemysł przestaje być wiodącą gałęzią produkcji. Produkcja przemysłowa przenosi się na peryferia, do krajów Południa. W gospodarkach rozwiniętych najważniejsze stają się sektory oparte na usługach, manipulacji symbolami i emocjami, na pracy niematerialnej: afektywnej i kognitywnej.
Zmienia to relacje między pracą i czasem wolnym – ten podział coraz bardziej traci znaczenie. Logika kapitalistycznej akumulacji kolonizuje teraz każdą sferę działalności człowieka, włącza to, co najbardziej prywatne, w swoje procesy. Zmienia się także relacja między pracownikami. To już często nie są robotnicy stojący przy taśmie razem ze swoimi towarzyszami i towarzyszkami, ale ciągle zmieniający „zleceniodawców”, siedzący samotnie przed ekranem laptopa prekariusze. Zapowiadana fala reindustrializacji krajów rozwiniętych raczej tego obrazu nie zmieni – eksperci szacują, że będzie to industrializacja bez pracy. Przynajmniej tej ludzkiej.
Co w takiej sytuacji mają robić ruchy społeczne? Związki zawodowe, partie, ruchy miejskie?
Czy obrona hasła „8 godzin pracy, 8 godzin odpoczynku, 8 godzin snu” albo nostalgiczne wzdychanie za powojennym państwem dobrobytu nie są skazane na porażkę? Czy nie powinniśmy raczej walczyć o nowe rozwiązania, zabezpieczające prawa pracowników w sytuacji, gdy dominuje praca niematerialna i rośnie rzesza prekariatu? Może zamiast o prawo do pracy, trzeba walczyć o prawo do dochodu? Zamiast o stabilność zatrudnienia – o system zabezpieczeń na czas szukania nowej pracy?
Zapraszamy do debaty na wszystkie te tematy. Pytanie, co robić, postawiliśmy związkowcom z Polski, Wielkiej Brytanii i Niemiec, a także przedstawicielom polskich pracodawców. Chcemy się wspólnie zastanowić, czy naprawdę mamy do czynienia ze zmierzchem pracy materialnej, czy prekariat jest rzeczywiście nowym zjawiskiem, czy czeka nas nowa industrializacja oparta prawie wyłącznie na pracy maszyn – i co tego wynika dla podziału bogactwa i władzy w społeczeństwie. Spróbujemy się przyjrzeć nowym rozwiązaniom, pozwalającym wyjść z obecnego impasu, takim jak bezwarunkowy dochód podstawowy.
W sytuacji gwałtownych zmian nie możemy pozwolić sobie ani na przebieranie się w kostiumy XIX-wiecznego ruchu pracowniczego, ani na działanie na oślep. Ta debata ma być próbą zrozumienia, jak wygląda dziś praca i jakie polityczne stawki niesie to ze sobą. Rzuceniem światła na wyłaniające się ścieżki, które biegną ku przyszłości.
Już wkrótce w Dzienniku Opinii: rozmowy z Piotrem Szumlewiczem z OPZZ, Grażyną Spytek-Bandurską z Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”, Hansem-Jürgenem Urbanem z IG Metall i prof. Richardem Hymanem;teksty Mateusza Janika, Jarosława Urbańskiego, Marii Skóry, Edwina Bendyka i innych.
Źródło: Dziennik Opinii KP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz