piątek, 18 października 2013

Gmyz, Ziemkiewicz, Warzecha, Pereira... Prawica załamuje ręce nad "smoleńskim blefem" prof. Rońdy

Sebastian Kucharski
 Drukuj
Prof. Jacek Rońda w programie TV Trwam
Prof. Jacek Rońda w programie TV Trwam (Fot. YouTube)
Trudno znaleźć obrońców prof. Jacka Rońdy, eksperta zespołu Antoniego Macierewicza, po jego słowach o "blefie" z rosyjskim dokumentem na antenie TVP. Nawet wśród publicystów, którzy do tej pory regularnie bronili ludzi Antoniego Macierewicza.
"Niezrozumiała i niepotrzebna była wypowiedź profesora Jacka Rońdy na antenie Telewizji Trwam" - mówi Cezary Gmyz z "Tygodnika do Rzeczy" w krótkim komentarzu na YouTubie. Chociaż ocenia, że "prof. Rońda nie powiedział niczego, co by przeczyło dotychczasowym ustaleniom zespołu Antoniego Macierewicza". - Ale forma, w jakiej zostało to podane, z użyciem słowa >>blef<< na określenie swojej wypowiedzi w TVP było zupełnie niepotrzebne i wprowadziło niepotrzebny chaos w spójnej narracji zespołu Macierewicza - podkreślał autor "słynnego" tekstu o trotylu na wraku tupolewa.

W środę w programie "Polski punkt widzenia" prof. Jacek Rońda został zapytany przez dziennikarza Telewizji Trwam o to, na czym opiera swoją tezę, że piloci tupolewa nie zeszli poniżej wysokości 100 m. - Oni, niestety, zeszli poniżej 100 m. Ja w wywiadzie z panem Kraśko trochę zagrałem - niespodziewanie wyznał ekspert Antoniego Macierewicza. - Z różnych względów. Ponieważ pan Kraśko grał ze mną, no to tak jak w kartach się gra w niektórym układzie... Z panem nie będę grał w karty, w związku z tym powiem, że oni zeszli poniżej 100 m. Byli gdzieś na wysokości pomiędzy 50 a 60 m.

Wyznanie o "smoleńskim blefie" zobaczysz od 7. minuty filmu:

Łukasz Warzecha: "Rońda to nieporozumienie"

Samuel Pereira, dziennikarz prawicowej "Gazety Polskiej Codziennie", napisał na Twitterze: "Z takimi umiejętnościami pokerskimi to niech lepiej prof. Rońda nie siada do stołu. A tak serio, to pan >>gracz<< powinien trzymać się prawdy"



Łukasz Warzecha z "Faktu" dodawał z kolei "...muszę przyznać, że prof. Rońda to jakieś nieporozumienie".




Twittował też o Rońdzie Rafał Ziemkiewicz: "Rońda to katastrofa, niestety". I dodawał: "Od czasu pożegnania z mecenasem Rogalskim jest jedynym dostarczycielem casusów do kompromitowania niezależnego śledztwa przez rządowy agit-prop". "Agit-prop" to dla niego to samo, co "media propagandowe".

"Gazeta Polska Codziennie": wypowiedź nieszczęśliwa

W dzisiejszym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie" jest tylko jeden komentarz, w którym pada nazwisko profesora od Macierewicza. Joanna Lichocka, wiceszefowa gazety, określa tam wypowiedź Rońdy "nieszczęśliwą". I tłumaczy, że "gdyby nie ta nieszczęśliwa wypowiedź prof. Jacka Rońdy w TV Trwam, która dla reżimowych dziennikarzy nagle stała się najważniejszą wypowiedzią o katastrofie smoleńskiej", to telewizje informacyjne nie pokazałyby konferencji Antoniego Macierewicza. Ale że Macierewicz nie odniósł się do słów Rońdy, to zgodnie wyłączyły transmisję konferencji. Na temat Rońdy milczy dziś z kolei "Nasz Dziennik".

Rońda: Chciałem ożywić "pewne kręgi"

Szybko rozmowę z prof. Rońdą opublikował serwis braci Karnowskich wPolityce.pl. Profesor mógł tam doprecyzować swoje słowa dla TV Trwam: "Załoga schodziła poniżej 100 metrów nie ze względu na swoją wolę, ale w wyniku m.in. złego naprowadzania. W momencie, gdy na pokładzie tupolewa wybuchły bomby, maszyna była na niższej wysokości niż 100 metrów. W rozmowie na żywo nie wszystko da się szczegółowo wyjaśnić".

Dodawał, że swoimi wypowiedziami specjalnie ożywił "pewne kręgi". "One będą teraz pluć, szczekać itd. I bardzo dobrze, niech im piana z pyska leci" - dodawał. Dziennikarz nie pytał jednak, czy profesorowi wolno w tak ważnej sprawie "blefować".

Użytkownicy wPolityce.pl w komentarzach często chwalili eksperta Macierewicza. Oto jeden z przykładów: "Panie prof. Rońda, jest pan wielki, że nie dał się zastraszyć sbecji POlszewickiej. Nie sztuką jest służyć propagandzie pójścia po linii służalczości mamonie i zbrodniarzom, a pokazywanie i dążenie do prawdy nawet wbrew przykrym konsekwencjom ośmieszaniem, dyskredytowaniem, podłościom, chamstwie..." - napisał Sese Seko. 


Źródło: Wyborcza.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz