niedziela, 27 października 2013

TYGODNIKI: Tusk ma problem z następcą JVR, Macierewicz pogodził się z przywództwem JK, Kopacz chce być numerem dwa

WPROST
– GIELEWSKA O RASIU: UPIJAŁ SIĘ NA SMUTNO: „Z decyzją o rezygnacji Raś nosił się już od kilku tygodni. – Upijał się na smutno i mówił, że się wycofa – przyznaje jeden z polityków PO. Powstrzymywać go przed tym mieli koledzy ze spółdzielni – m.in. Andrzej Biernat i Tomasz Lenz. – Wyjdź na ring, walcz z honorem – przekonywali.
– GIELEWSKA O LIPCU:” Gdy ogłosił, że nie wyklucza startu na szefa regionu, Raś się wściekł. Były plotki, że się nawet pobili – dodaje nasz rozmówca. Sam Lipiec plotkom o rękoczynach zdecydowanie zaprzeczał na łamach „Gazety Krakowskiej”, tłumacząc, że była to jedynie „szczera rozmowa”.
– GIELEWSKA O ZAANGAŻOWANIU KOPACZ W ŚWIĘTOKRZYSKIM: „Zjazd miał się odbyć w ostatni weekend, tak jak w większości regionów, a jedyną kandydatką na szefową regionu wydawała się dotychczasowa przewodnicząca Marzena Okła-Drewnowicz. Jednak kilkanaście dni przed wyborami swój start nieoczekiwanie ogłosił kielecki starosta Zdzisław Wrzałka. W Świętokrzyskiem zawrzało. Tym bardziej że powołał się na poparcie marszałek Sejmu Ewy Kopacz i samego Tuska. Na jakiej podstawie? Wtorek, dwa tygodnie temu. Wrzałka pojawia się w gabinecie Ewy Kopacz. Ma usłyszeć deklarację o „pełnym poparciu pani marszałek”. Wraca więc do regionu i działa. (…)Zaangażowanie Ewy Kopacz w tych wyborach pokazuje zresztą, że pani marszałek włączyła się do rozgrywki o „numer dwa” w Platformie. I o to, by uszczknąć z tortu wpływów jak najwięcej dla siebie”.
– GIELEWSKA O LUBUSKIM:” Jak ujawnił „Wprost”, delegaci z województwa lubuskiego zaskarżyli bowiem wynik wyborów do zarządu krajowego. Zarzucają władzom regionu manipulacje i naciski na delegatów. Z ich pisma wyłania się wręcz sensacyjny obraz sytuacji w regionalnych strukturach PO. Kilkunastu wynajętych ochroniarzy miało utrudniać delegatom wejście do budynku. Część zdezorientowanych działaczy opuściła miejsce zjazdu, a ci, którzy weszli, zostali „siłowo rozsadzeni na sali”.
– GIELEWSKA O NOWYM OTWARCIU: „Współpracownicy Tuska wierzą jednak, że wystarczy kolejne, magiczne „nowe otwarcie”. Ma się zacząć rekonstrukcją rządu kilka dni przed listopadowym zjazdem całej partii. Zgodnie z zapowiedziami miałoby wtedy odejść kilkoro ministrów. Wśród nich szef resortu finansów Jacek Rostowski. Jeśli oczywiście premier znajdzie dobrego następcę – bo jak słychać z KPRM – na razie ma z tym problem. Na giełdzie pojawiają się nazwiska z biznesu – np. Jakuba Borowskiego z Rady Gospodarczej przy premierze czy nawet Ryszarda Petru. Dyplomatycznie odmówić miał już Dariusz Rosati, szef sejmowej Komisji Finansów. Poza Rostowskim z rządu mogą odejść: Michał Boni i Barbara Kudrycka (do europarlamentu), Krystyna Szumilas, Joanna Mucha i Marcin Korolec. O ile oczywiście Tusk nie zmieni zdania”.
NEWSWEEK
– KRZYMOWSKI O MACIEREWICZU: „W pojęciu Macierewicza – słyszę od jednego z rozmówców – głównym atrybutem władzy jest popularność. Żeby zrozumieć, jak wiele ona dla niego znaczy, wystarczy chwilę poobserwować go w Sejmie. Jak staje do wywiadów, ustawia się do kamer, zagaduje dziennikarzy i emabluje dziennikarki. Także te mainstreamowe, a może przede wszystkim właśnie je. Sytuacje, o których opowiada mi jedna z sejmowych reporterek TVN24 są tak literackie, że wydają się aż nieprawdopodobne. Scena pierwsza: Antoni  Macierewicz niespiesznym krokiem przechadza się po Sejmie, swoim zwyczajem marynarkę ma narzuconą na ramion. Zatrzymuje się przy mojej rozmówczyni i wydaje fachową opinię: ”Ale pani ładnie w tych żółtych bryczesach”.
– ZNAJOMY MACIEREWICZA: ”Myślę, że pogodził się z przywództwem Jarosława. Karmi się władzą nad duszami swoich wyznawców i chyba mu to wystarcza. Choć, gdyby pojawiła się szansa, to jestem pewien, że długo by się nie zastanawiał”.
– PIEKARSKA O MACIEREWICZU: „Macierewiczów jest dwóch. Jednego  wszyscy znamy z konferencji prasowych: jest zapalczywy i radykalny. Drugi to ten prywatny. Szarmancki, serdeczny, erudyta, z niespotykaną atencją wobec kobiet”.
– MACIEREWICZ TO WAMPIR – mówi jego współpracownik: „Kiedy weryfikowaliśmy WSI, mówiliśmy na niego wampir, bo tak wysysał ze wszystkich energię. Potrafił cały dzień żywić się pizzą i skrzydełkami z KFC, wychodzić z biura o piątej rano i po czterech godzinach być już z powrotem na nogach, w świeżej koszuli i dobrej formie. Wie pan, co go tak nakręcało? Adrenalina i poczucie misji”.
– MACIEREWICZ TO  BYDLĘ – mówi prawicowy polityk: „Prywatnie go nie znam, ale po kilku latach współpracy z nim mogę określić go tylko jednym słowem: bydlę. Człowiek pełen obsesji, nieufności i jadu. Dopóki się z nim zgadzałem, wszystko było w porządku, ale gdy tylko się sprzeciwiłem, usłyszałem, że jestem agentem Tuska, piątą kolumną i zaprzańcem”.
– ANNA SZULC O PROF. ROŃDZIE: „ Prof. Jacek Rońda bagatelizuje sprawę  [blefu]. Twierdzi, że są ważniejsze rzeczy niż to, na jaką wysokość zeszli piloci. Na przykład wybuch. Bo że wybuch był, to pewne. Poza tym jego zdaniem dziennikarze bywają chamscy, nie pozwalają dokończyć myśli. Stąd pewne niezręczności i niedopowiedzenia. No i musi się przecież jakoś bronić przed ciągłymi atakami. Pewna dziennikarka z Krakowa zapytała go niedawno, skąd wie, że w samolocie prezydenckim doszło do wybuchu. Więc jej oznajmił, że wie z Nowego Kleparza (to znany krakowski targ). To tam, na straganach u przekupek, odpowiedni ludzie w odpowiednim czasie zostawiają dla niego cenne mikrofilmy”.
– RAFAŁ KALUKIN O SPORZE O OFE: „ Już od trzech lat [strona rządowa] kreuje czarny obraz OFE jako kapitalistycznego krwiopijcy żerującego na finansach państwa i emeryturach Polaków. Dlatego czas tego pasożyta odciąć. (…) Skoro OFE są podłe, to ich obrońcy nie mogą mieć czystych intencji. Słyszmy więc, że bronią ich, bo są przez OFE opłacani. (…) Nic więc dziwnego, że kwestia, kto i gdzie zarabia, to teraz w środowisku temat numer jeden. A że wielu ekonomistów łączy profesorskie etaty na uczelniach z fundacjami eksperckimi w biznesie, insynuacja padają na podatny grunt. W otoczeniu premiera można się dowiedzieć, że poetyka insynuacji nie zrodziła się przypadkiem. Jest elementem przemyślanej kampanii. Choć – dodaje mój rozmówca – to tylko profilaktyka. System emerytalny to materia tak złożona, że wyborcy niewiele z tego rozumieją”.
– KALUKIN O KOMOROWSKIM: „Z kuluarowych doniesień wynika, że Bronisław Komorowski zażądał od premiera Tuska, aby usunął z projektu wszystko, co budzi wątpliwości konstytucyjne. Tyle że już dwa lata temu, gdy rząd drastycznie obcinał poziom składki do OFE, do pałacu prezydenckiego trafiła ekspertyza wskazująca na niezgodność tamtej ustawy z konstytucją. Mimo to prezydent ustawę podpisał, a treści ekspertyzy nie ujawnił. Czemu teraz miałoby stać się inaczej?”
DO RZECZY
– KAMILA BARANOWSKA O BIELANIE I HOFMANIE: „W PiS panuje jednak przekonanie, że dziś po dotkliwej porażce w stolicy ktoś taki jak Bielan mógłby partii pomóc. Z punktu widzenia Kaczyńskiego rywalizacja dwóch nieznoszących się polityków też mogłaby się okazać pożyteczna. Na razie polisą ubezpieczeniową Hofmana jest to, że jego głowy domagają się przeciwnicy PiS, np. politycy Solidarnej Polski i nieprzychylni PiS komentatorzy. Pytanie, czy to wystarczy. Zwłaszcza że znajomi Hofmana mówią, iż marzy mu się Parlament Europejski. – Chciałby żyć na poziomie, wysłać dzieci do dobrych szkół, odetchnąć trochę. Młody jest, na politykę krajową ma jeszcze czas – opowiada polityk PiS. Chcieliśmy zapytać o to i wiele innych rzeczy samego Adama Hofmana. Niestety, przez blisko tydzień nie odpowiadał na nasze telefony i SMS-y. W przeciwieństwie do Bielana, który odebrał za pierwszym razem.”
– BIELAN, W TEKŚCIE BARANOWSKIEJ O STRATEGII PIS: „Przed wakacjami się wydawało, że premier Donald Tusk leżał już na deskach i był liczony. Opozycja miała unikalną szansę, by przejąć inicjatywę. Miała Platformę na tacy, ale niestety nie do końca udało się jej to wykorzystać. (…) W Warszawie popełniono sporo błędów. W czasie, kiedy prezydent stolicy zatrudniła nowych specjalistów i rozpoczęła ofensywę wizerunkową, przez ponad trzy miesiące zwolennicy jej odwołania nie byli widoczni – zaznacza. Dodaje, że gdy odpowiedzialni za kampanię się obudzili, Hanna Gronkiewicz-Waltz pięła się w górę w sondażach. Dopiero wówczas Prawo i Sprawiedliwość zaangażowało się w kampanię, a jej twarzą uczyniło lidera, czyli Jarosława Kaczyńskiego. – To było szalenie ryzykowne. Donalda Tuska na Podkarpaciu nie było ani razu, ponieważ Platforma Obywatelska zdawała sobie sprawę, że nie ma szans na sukces. Przestrzeganie podstawowych zasad polityki i organizowania kampanii jest ważne. We wrześniu było już mało prawdopodobne, że referendum w Warszawie jest do wygrania”
– PLATFORMA POTRAFI SIĘ MOBILIZOWAĆ I W KAMPANII NADRABIAĆ STRATY – kontynuuje Bielan w tekście Baranowskiej: „Sondaże nie są chybotliwe i pokazują, że nastroje społeczne są złe. Na niekorzyść prawicy działa za to bardzo duża sprawność machiny propagandowej obozu władzy. Sytuacja w Warszawie pokazała, że nie wystarczy czekać i liczyć na to, że przeciwnik sam się wykrwawi. Trzeba działać. Platforma potrafi się bowiem mobilizować i w kampanii nadrabiać straty. Obserwując to, co działo się w stołecznym ratuszu, oraz polityków Platformy w przededniu głosowania, mieliśmy przedsmak tego, co czeka nas w najbliższych dwóch latach. To będzie najdłuższa i najbardziej krwawa kampania.”
– SZEŚCIOLATKI POKONUJĄ RZĄD – pisze Mariusz Staniszewski: „Walka o niedopuszczenie do referendum jest dla ekipy Donalda Tuska walką o życie. Po przegranym referendum lokalnym w Elblągu, przegranych wyborach uzupełniających w Rybniku i na Podkarpaciu Platforma dzięki pomocy Leszka Millera uniknęła katastrofy w Warszawie. W przypadku referendum edukacyjnego na pomocną dłoń lidera lewicy Platforma liczyć raczej nie może, bo jeśli SLD chce marzyć o dobrym wyniku w wyborach parlamentarnych, to musi wsłuchiwać się w nastroje społeczne. Te są jednoznacznie przeciwne reformie edukacji autorstwa PO. Jeśli więc rzeczywiście głosowanie nad wnioskiem o referendum odbędzie się w przyszłym tygodniu, to albo przez ten czas Donaldowi Tuskowi uda się czymś przekupić koalicjanta, by zagłosował przeciwko inicjatywie, albo stoczy kolejną walkę o życie. Tym razem będzie musiał demobilizować wyborców nie tylko w Warszawie, ale także w całej Polsce. Będzie musiał oddać swój los w ręce Jarosława Kaczyńskiego, czyli liczyć na to, że znów PiS popełni jakiś kardynalny błąd.”
– KILKU POSŁÓW PO SIĘ WAHA CZY NIE ZŁAMAĆ DYSCYPLINY WS SZEŚCIOLATKÓW- mówi Małgorzata Lusar, członkini zarządu fundacji rzecznik Praw Rodziców w rozmowie z Tomaszem Terlikowskim: „Kilku posłów przyznało, że popierają wniosek o referendum, ale jeszcze się wahają, czy złamać dyscyplinę w tej sprawie. Czy wystarczy im odwagi, okaże się w trakcie głosowania.”
– GURSZTYN I GOCIEK O NACISKACH PO WS DYSCYPLINY PRZY GŁOSOWANIU WNIOSKU O REFERENDUM: „Ciężkie jest życie w PSL. Chciałoby się pomóc ludziom, zwłaszcza dzieciom. Chciałoby się popierać obywatelskie inicjatywy. Jednak się nie da. Zielone ludziki planowały poprzeć referendum w sprawie sześciolatków. Już zaczęły to rozgłaszać pod hasłem, że nie można zlekceważyć podpisów miliona obywateli. Jednak można. Przyszła Platforma do PSL i powiedziała, że jeśli ludowcy zagłosują za Elbanowskimi i sześciolatkami, to PO utrzyma janosikowe w dotychczasowej formie. A wtedy bankructwo pogrąży mazowieckiego feldmarszałka Struzika.”
– ELBANOWSCY BYLI MĘŻAMI ZAUFANIA PO- jak pisze w sylwetce Elbanowskich Agnieszka Niewińska: „Kiedy rozkręcili akcje przeciw reformie lansowanej przez rząd PO, wielu łączyło ich z PiS. Elbanowska zaznacza jednak, że nie sympatyzują z żadną partią. – Jesteśmy przeciw reformie edukacyjnej rządu PO, ale to nie znaczy, że idziemy w jednym szeregu z opozycją. Przez ostatnie lata dużo się nauczyliśmy. Politycy, bez względu na to jakiej partii, bywają cyniczni. Nie ma najmniejszego sensu podczepiać się pod jeden obóz, bo przez to ruch społeczny traci wiarygodność. To samo radzimy rodzicom, którzy protestują lokalnie – mówi. Tajemnicą poliszynela jest, że Elbanowscy podczas wyborów w 2005 r. byli mężami zaufania PO. Nie tłumaczą dlaczego, ale i nie zaprzeczają. – Nie ukrywamy tego. Tak było. To tylko pokazuje, że nie walczymy z żadną partią, również rządzącą – odpowiada Karolina.”
Źródło: 300polityka.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz