niedziela, 13 października 2013

Politycy o Krajowym rejestrze pedofilów: "Będą ich ścigać z kijami bejsbolowymi"

Michał Wilgocki
 Drukuj
O okładce tygodnika rozmawiali politycy w programie Moniki Olejnik "7 dzień tygodnia" w Radiu Zet (Fot. radiozet.pl)
W sobotę Solidarna Polska zaproponowała stworzenie krajowego rejestru pedofilów, w którym można byłoby sprawdzić, czy nasz sąsiad był kiedyś skazany za molestowanie dzieci. - To raczej zabieg PR-owski małej partii niż chęć rzeczywistego działania - komentował w niedzielę prof. Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta. - W efekcie pedofil będzie ścigany na ulicach przez ludzi z kijami bejsbolowymi - przewidywał Jerzy Wenderlich z SLD.
Rejestr, który proponuje Solidarna Polska, byłby prowadzony przez ministerstwo sprawiedliwości i dostępny przez internet. Ma trafić do marszałka sejmu w przyszłym tygodniu. W niedzielę rozmawiali o nim goście programu "7 dzień tygodnia" Moniki Olejnik w Radiu Zet, a także "Kawy na ławę" Bogdana Rymanowskiego w TVN24.

"Za dużo o pedofilach, za mało o ofiarach"

Pomysł nie spodobała się Stanisław Żelichowskiemu i Robertowi Biedroniowi. Polityk PSL ocenił w Radiu Zet, że taki rejestr to "przesada".


- Znając nasze sądownictwo to często zanim się udowodni komuś winę, to będzie w centralnym rejestrze. Ja mam wątpliwości - stwierdził Żelichowski.

Robert Biedroń z Twojego Ruchu mówił, że rejestr jest "obcy naszemu systemowi prawnemu".

- Zbyt rzadko rozmawiamy o ochronie dzieci przed pedofilami. Zanim stworzymy rejestr, powinniśmy zastanowić się nad tym, co zrobić, żeby dzieci nie padały ofiarą pedofilów. Tego w polskich szkołach się nie robi. Nie rozmawiamy z dziećmi o przemocy i zagrożeniach, a to jest klucz do rozwiązania - mówił Biedroń.

Poseł Twojego Ruchu twierdzi, że powinno się też edukować rodziców.

- W Tylawie rodzice ofiar bronili księdza. To jest kuriozum i musimy zrobić wszystko, żeby edukować i uczulać ludzi na te problemy - mówił Biedroń.

Tomasz Nałęcz zwrócił uwagę na to, że pomysł przedstawił Zbigniew Ziobro, który był już ministrem sprawiedliwości. - Mógł to zrobić wcześniej. Jak patrzyłem na tę konferencję, to widziałem raczej zabieg PR-owski małej partii niż chęć rzeczywistego działania - ocenił doradca prezydenta.

Zdaniem Nałęcza większym problemem jest nieskuteczność już wprowadzonych mechanizmów. - Leczenie [pedofilów] nie dotyczy przypadków wcześniejszych - zauważył, przypominając sprawę dziecka zgwałconego przez recydywistę nie poddanego leczeniu po odbyciu kary. - Parę należałoby wpuścić w tłoki realnego działania, a nie licytować się na konferencje prasowe. Z tego nie będzie dużego skutku - stwierdził Nałęcz.

Przedstawiciele dwóch największych partii w Sejmie nie dystansują się jednak od tego pomysłu.

Adam Hofman zadeklarował, że "jest otwarty na rozmowę". Jacek Protasiewicz powiedział, że "nie jest przeciwny idei, żeby taką listę stworzyć".

"Polowanie na czarownice"

O rejestrze pedofilów rozmawiali także goście Bogdana Rymanowskiego w TVN24.

- Zdaję sobie sprawę, że naruszamy sferę wolności i praw obywatelskich pedofila. Ale w tym przypadku jest kolizja wartości - mówił o swoim pomyśle Zbigniew Ziobro.

- Bez uzgodnień partyjnych mogę powiedzieć, że Twój Ruch jest przeciw - stwierdził stanowczo Jan Hartman. - Polowanie na czarownice nie jest nowoczesną metodą zwalczania pedofilii. Należy im się farmakoterapia połączona z psychoterapią. Piętnowanie nakręca histerię, wywołuje niepokój społeczny. W ten sposób pedofilów nie będzie mniej - komentował Hartman.

Zdaniem Julii Pitery z PO, a także Jarosława Kalinowskiego z PSL, zamiast rejestru pedofilów, należałoby raczej udoskonalić rejestr skazanych.

- Problem polega na tym, że wyroki za pedofilię powinny przestać ulegać zatarciu - mówiła Pitera. - Jaki będzie skutek tego rejestru, który pan Ziobro proponuje? Jeżeli będzie w nim adres, to spadnie cena wszystkich nieruchomości dookoła, bo nikt nie będzie chciał mieszkać w sąsiedztwie takiej osoby. Jeżeli jest tam szkoła, będzie mogła zamknąć drzwi. Tak się nakręca histerię społeczną.

- Trzeba poprawić rejestr skazanych. Nie może być takiej sytuacji, że nie można sprawdzić, czy osoba, która pracuje z dziećmi, nie była karana za pedofilię - przekonywał Kalinowski.

Pomysł Zbigniewa Ziobry w ostrych słowach skrytykował natomiast Jerzy Wenderlich z SLD.

- Jak ta ustawa miałaby być wykonywana? W efekcie pedofil będzie ścigany na ulicach przez ludzi z kijami bejsbolowymi - mówił Wenderlich. - Raz ucieknie, a raz nie, a najlepiej by było, jakby ostatecznie popełnił samobójstwo. 

Źródło: Wyborcza.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz